Reprezentacja Francji jest na ustach wszystkich fanów
siatkówki i nic dziwnego! Historyczne zwycięstwo w Mistrzostwach Europy oraz
styl w jaki zostało zdobyte robi wrażenie. To jest bez wątpienia sezon „Les
Bleus”! Co Na Moje Oko sprawiło, że Francuzi zostali Mistrzami Europy?
Indywidualności.
Rouzier i N’Gapeth, Na Moje Oko Ci dwaj Panowie byli
motorami napędowymi reprezentacji Francji. Byli to zawodnicy, którzy potrafili
kończyć te niewygodne, ale najważniejsze piłki. Po złym przyjęciu lub w
kontrataku, z czwartego metra, bądź niedociągnięte, niedokładne, czy na
potrójnym bloku, oni sobie z nich radzili.
To wyróżnia zawodników będących w formie od tych bez formy. Ci
bez formy będą się z takich piłek męczyć, a nawet te idealnie dopieszczone nie
zawsze będą wchodzić. Natomiast dla tych w formie piłki perfekcyjne będą formalnością,
a te złe będą po prostu kończyć, nawet tyłem do siatki. J If you know, what I mean.
Drużyna.
Ale co oni mogliby we dwójkę zrobić gdyby nie reszta
zespołu? Nic! Trener Tillie doskonale to wyważył i poukładał. Każdy tej
reprezentacji był potrzebny, oprócz robienia „swojego” w ataku każdy dodał coś
jeszcze: Le Goff dorzucił bloki, Le Roux zagrywkę, Tillie robił to do czego nas
przyzwyczaił, czyli czarną robotę. A to też jest sztuka, aby być partnerem na
przyjęciu kosmity Earvina.
Nie zapominamy również o dwóch innych panach, Grebennikov
przyjmował i bronił, Toniutti mądrze prowadził grę drużyny, dlatego to wszystko
tak dobrze się zazębiało. Warto też wspomnieć o rezerwowych, którzy zawsze byli
w stanie wspomóc drużynę, nie obrażając się przy okazji na to, że są
rezerwowymi. Każdy znał swoje miejsce w drużynie i z tą rolą się godził. Widać,
słychać i czuć było tzw. „team spirit” czego przejawem niech będą „wyjątkowe”
zdjęcia Francuzów i wiele, wiele innych oznak tego, że ta reprezentacja to
Drużyna.
Duuuużooo energii.
W grze Francuzów podczas Mistrzostw Europy widać było taką
lekkość, radość z gry. Podopieczni trenera Tillie byli uśmiechnięci od ucha do
ucha, grali z polotem i fantazją. Było widać, że po prostu stęsknili się za
grą! A trochę przerwy mieli…
Francuzi w 2015r., brali udział w dwóch imprezach: Lidze Światowej i
Mistrzostwach Europy. Jednak co warte podkreślenia, w fazie grupowej Ligi
Światowej walczyli oni w drugiej dywizji a ich przeciwnikami byli Czesi,
Japończycy oraz Koreańczycy, czyli drużyny, które nie umniejszając nikomu
prezentują… średni poziom. Francuzi fazę grupową przeszli bez porażki, 12
spotkań, 12 zwycięstw. Następnie w barażach o Final Six, dwa razy po 3:0
pokonali Argentynę i Bułgarię. Gdy już przyszedł czas na turniej finałowy to na
dzień dobry 3:1 pokonali Brazylijczyków, później przegrali z USA, ale awans i
tak mieli zapewniony. W półfinale 3:2 rozprawili się z Polakami, a w finale 3:0
rozgromili Serbów.
19 Lipca zakończyli sezon Ligi Światowej z bilansem 17
zwycięstw i jednej porażki. Gdy wszystkie reprezentacje szykowały się na Puchar
Świata i następnie w Japonii walczyły o bilety na Igrzyska Olimpijskie, Francuzi
po cichu szykowali formę na Mistrzostwa Europy, mieli na to dwa i pół miesiąca!
Dlatego zawodnicy zdążyli wypocząć po Lidze Światowej oraz przygotować formę na
Mistrzostwa Europy! 9 Października rozpoczęli zmagania w ME, rozegrali podczas
nich sześć spotkań, wszystkie sześć wygrali.
Doświadczenie, a może
szczęście?
Francuzi podczas tegorocznego sezonu reprezentacyjnego wygrali
wszystkie tie-breaki! Rozegrali ich w sumie tylko lub aż cztery, jednak co warte
podkreślania zawsze to oni gonili i ratowali wynik. Trzykrotnie z 0:2 (Japonia –
LŚ, Włochy i Bułgaria – ME), raz z 1:2 (Polska – LŚ). Mimo chwilowych niepowodzeń nie poddawali się i walczyli, bo znali swoje możliwości i wiedzieli na co ich stać. Wiedzieli, że stać ich na wyjście z każdej, nawet beznadziejnej sytuacji. Pewność siebie i wiara w swoje możliwości, to jest to!
Zwykło się mówić, że piąty set to gra nerwów i trzeba w niej
liczyć na troszkę szczęścia. No, ale taka właśnie jest siatkówka, jest to gra
błędów. Francuzi robili ich najmniej, w decydujących momentach potrafili
trzymać nerwy na wodzy. Być może mieli też szczęście, ale szczęście sprzyja
lepszym, w tym wypadku najlepszym, bo inaczej nie można nazwać reprezentacji,
która wygrała LŚ i ME.
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz