niedziela, 3 stycznia 2016

Brook Billings: Najlepszym klubem w jakim grałem był AZS Częstochowa


Brook Billings, amerykański siatkarz, który w latach 2005-2008 grał w AZS-ie Częstochowa. Zdobył z nim V-ce Mistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz tytuł najlepiej atakującego tego turnieju. Z końcem 2015 roku zakończył sportową karierę, fantastyczny zawodnik, niesamowity człowiek.  




Brook, nie ma co owijać w bawełnę! Skąd decyzja o zakończeniu kariery? Organizm powiedział „koniec” czy to była zaplanowana, przemyślana decyzja?

Hmmm… Szczerze powiedziawszy, głównym powodem zakończenia mojej kariery siatkarskiej jest to, że częste podróże, życie na walizkach oraz krótkie pobyty w jakiś mieszkaniach, które tak na prawdę nie są naszym domem, stały się dla mnie i mojej rodziny uciążliwe. Innym powodem jest również to co powiedziałeś, mój organizm zaczął do mnie przemawiać, a bóle, które mi towarzyszyły każdego dnia czasami były bardzo silne. Przez ostatnie 4 lata zmagałem się z bólem kolana i lewej stopy. Przez większość dni w sezonie musiałem brać środki przeciwbólowe, żeby jakoś poradzić sobie z bólem. Była to decyzja przemyślana, do której długo dojrzewałem i nie było mi łatwo ją podjąć.

Rozumiem, spędziłeś na siatkarskich parkietach 14 lat. To długo?

Według mnie to bardzo dużo. Gram, grałem w siatkówkę 14 lat, jest to więcej niż 1/3 mojego życia. Wszystkie te lata spędziłem poza swoim krajem, dlatego uważam, że jest to długi okres.  

No właśnie, wszystkie te lata spędziłeś poza domem, jaki to byl czas? Rodzina podróżowała z Tobą?

Tak, tak! Oczywiście! Rodzina zawsze jeździła ze mną, bez nich nie dałbym rady! W zeszłym sezonie grałem w Katarze, moja żona była w ciąży i gdy zbliżał się termin porodu wraz z naszym synem wróciła do domu. To był już ostatni miesiąc, natomiast ja musiałem zostać. Brak ich towarzystwa był dla mnie strasznie trudny.

Katar, była też m.in Austria, Turcja, Japonia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, itd. Zwiedziłeś kawał świata…

Owszem, zwiedziłem dużo miejsc i uważam, ze jestem szczęściarzem, że mogłem doświadczyć takiej kariery siatkarskiej. Cenię każdy kraj w którym byłem, każdą drużynę w jakiej grałem oraz doświadczenie jakie zebrałem dzięki temu. Poznałem też wielu wspaniałych ludzi.

Ale gdzieś musiało być najtrudniej…


Najtrudniej grało się chyba we Francji. Spytasz dlaczego, wszystko wyglądałoby inaczej gdybym był singlem, bez rodziny. Natomiast ja bardzo cenię sobie rodzinę i uwielbiam spędzać z nimi czas. Grałem tam tylko sezon, bardzo dużo podróżowaliśmy z drużyną, rzadko kiedy wracaliśmy do naszego miasta. Czasami zdarzało się, że w ciągu tygodnia spędzaliśmy 3 dni „w drodze” i tylko połowa dnia w przeciągu 7 dni była wolna, to zdecydowanie nie to, czego oczekiwałem.


A gdzie było najlepiej? I dlaczego w Częstochowie? J

(śmiech) Oczywiście! Najlepszym klubem w jakim grałem był AZS Częstochowa. Wszyscy fani, zawodnicy i rodzina Klimasów (właściciele firmy Wkręt-Met, ówczesnego sponsora klubu - dop. red.) potrafili sprawić, że i ja i moja rodzina czuliśmy się tam jak w domu. Jesteś w obcym kraju, a czujesz się jakbyś był jednym z nich, jakbyś był u siebie! Podobało mi się również to, że grając w klubie przez 3 sezony, zawsze mieliśmy jakieś cele. Nie wygrywaliśmy każdego meczu, ale walczyliśmy i pod koniec sezonu czuliśmy, że wykonaliśmy dobrą robotę.

No właśnie “Bronku”, to jak wspominasz te trzy sezony?

Bronek… (śmiech) Pamiętam, że bardzo dużo osób tak do mnie mówiło! Jak wspominam? Fantastycznie! Oczywiście podczas tych trzech sezonów miewałem słabe momenty. Pamiętam porażki i to, że nie grałem za dobrze w pierwszych dwóch sezonach. Czułem, że kibice również tak uważali. Mimo to, czułem ich wsparcie, byli to kibice, którzy czuli siatkówkę. Jednak czasami odnoszę wrażenie, że nie wszyscy wiedzą ile pracy nas to kosztuje i  jak bardzo boli nas każda porażka. Jakbym mógł wygrać każdy mecz, to bym wygrał! Każda drużyna chce wygrywać! 


A ten ostatni sezon?


To jest sezon, który najbardziej zapadł mi w pamięci! Jaką my mieliśmy cudowną ekipę! Mówię Ci! Graliśmy naprawdę dobrze, wierzyliśmy w siebie nawzajem. Wika i „Mały” (Paweł Woicki - dop.red.) byli gwiazdami (śmiech). Jerry (Krzysztof Gierczyński – dop.red.) był najlepszym kapitanem z jakim kiedykolwiek miałem styczność i jednocześnie super przyjacielem. Genialny człowiek! Pit Nowakowski świetnie  grał w swoim pierwszym sezonie, Benek (Robert Szczerbaniuk – dop.red.) i Stelmach byli idealnym uzupełnieniem drużyny. No i oczywiście Gato (Piotr Gacek – dop.red.), świetny! Również młodzi zawodnicy, Wronka (Andrzej Wrona – dop.red) i Wierzbowski, nie raz skopali nam tyłki podczas treningów, żebyśmy jeszcze bardziej pracowali. Aż się łezka w oku kręci jak to sobie wspominam! Fantastyczna ekipa! I tak mógłbym w nieskończoność…. Mieliśmy jeszcze mojego rodaka Phila Eathertona, który nauczył nas jak być bezinteresownymi ludźmi! Ahhh… Każdy był potrzebny! Każdy dołożył swoją cegiełkę!



To było widać, a najlepszym tego potwierdzeniem był mecz z naszpikowaną gwiazdami Iskrą Odnicowo! Atmosferą, radością z gry zmietliście Rosjan z boiska!

Paweł! To było coś niesamowitego! Jedyne co mogę powiedzieć o tym meczu  to to, że zapamiętam go do końca życia! Oj, na pewno! Atmosfera na Hali Polonia była oszałamiająca! Nie słyszałem swoich myśli, nie mogliśmy uzgodnić żadnej akcji, bo nikt się nie słyszał (śmiech)! Kto wie, może jakbyśmy grali dzień wcześniej albo dzień później, to wynik może były inny. Ale jak już powiedziałem, wierzyliśmy, że możemy wygrać z każdym, no i wygraliśmy! To był mecz…

Oj był! Brook, byłeś i nadal jesteś ulubieńcem kibiców w Częstochowie. Gdy w rozmowie z kimkolwiek wspominam nazwisko „Billings” to każdy reaguje: „ooooo! Genialny gość!”. Jak Ty to zrobiłeś?

(śmiech) Bardzo miło mi to słyszeć! Byłem po prostu sobą. Myślę, że te wszystkie zwycięstwa zawdzięczamy tak samo drużynie, jak i fanom. Byli oni naszym siódmym zawodnikiem na boisku. To właśnie oni tworzyli cudowną atmosferę do grania, co integrowało nas wszystkich. Byliśmy jedną wielką rodziną! To było coś niespotykanego! Paweł, uwierz mi, że każdą minutę spędzoną w tym klubie wspominam bardzo, ale to bardzo dobrze.

Życie pisze fantastyczne scenariusze, Ty po tym jak odszedłeś z AZS w następnym sezonie wróciłeś do Częstochowy ze swoją nową drużyną, co wtedy czułeś?

Oj tak, to prawda! Kiedy przyjechałem z Fenerbache do Częstochowy zagrać mecz przeciwko AZS czułem się bardzo podekscytowany oraz zdenerwowany. Pamiętam, że z tego wszystkiego rozegrałem koszmarny mecz, ale to w jaki sposób przywitali mnie fani oraz klub było czymś niesamowitym! Skandowali moje nazwisko, pojawił się transparent, otrzymałem prezent. Wtedy zrozumiałem, że spotkał mnie ogromny zaszczyt, zagrać dla tego klubu i dla tych kibiców!

Śledzisz czasami losy AZS-u?

Oczywiście! Staram się śledzić PlusLigę, na tyle na ile pozwala mi czas. Wiem, że AZS Częstochowa miał ciężką sytuację w ostatnich sezonach. Kontaktowałem się nawet z klubem żeby wrócić na ten sezon, ale w zasadzie nie uzyskałem żadnej odpowiedzi.

A zmieniłbyś coś w swojej karierze?

Hmmm… Nie! Zmienić nic bym nie zmienił. Natomiast najbardziej żałuję tego, że nie skończyłem piłki w meczu z Noliko Maaseik przy stanie 14-13 dla nas w Złotym Secie. Gdybym to zrobił przeszlibyśmy do Final Four Pucharu CEV. Był to mój najlepszy mecz w sezonie i trener na czasie powiedział Andrzejowi (Stelmachowi – dop.red.) żeby wystawił mi piłkę. Zaatakowałem między blokiem, ale piłka otarła się o taśmę i automatycznie ułatwiła podbicie rywalom. Przegraliśmy złotego seta 19-17.

Grałeś w wielu krajach, ale może jest kraj w którym chciałeś zagrać, ale się nie udało?

Włochy. Mógłbym zagrać tam na przykład, jeden sezon, ale jakoś nigdy o tym nie myślałem poważnie. Tam zarabiałbym dużo mniej pieniędzy, a przecież muszę pamiętać o tym, że to jest, była moja praca i muszę za zarobione pieniądze zapewnić najlepszy byt swojej rodzinie. 

Brook, pamiętam, że zawsze miałeś bzika na punkcie zegarków i samochodów, coś się zmieniło? Żona wybiła Ci to z głowy?

(śmiech) Oczywiście, że nadal kocham zegarki i auta, ale obecnie mam ważniejsze rzeczy, na które przeznaczam pieniądze. Jak kupowałem drogie rzeczy byłem jeszcze niedojrzały, nie miałem rodziny a całkiem dobrze zarabiałem. Jakbym miał cofnąć czas, wydałbym te pieniądze inaczej.

No to Bronek, co teraz?

Podczas mojego ostatniego roku gry uczyłem się i pobierałem lekcje. Staram się uzyskać licencję do sprzedaży nieruchomości. Nie jest to może tak fascynujące jak zarabianie na życie grając, ale jednak zawsze gdzieś to było moją pasją. To jest mój plan.

Chciałbyś żeby Twoje pociechy grały w siatkówkę?

Chciałbym, żeby moje dzieci robiły w życiu to, co kochają. Na pewno siatkówka zawsze będzie im bliska, ale nikt nie będzie ich zmuszać do grania. Strasznie lubię je trenować i uczyć gry, ale jeżeli tylko znajdą sobie inne pasje będę je zawsze wspierał.

Na koniec, czego mógłbym Ci życzyć Brook?

Zdrowia dla mnie i mojej rodziny, to jest dla mnie najważniejsze. Żebyśmy na swojej drodze spotykali dobrych ludzi, których można nazwać przyjaciółmi. Życie jest krótkie.



Tego Ci życzę Brook i dziękuję bardzo za poświęcony czas!


Nie ma za co, jest to dla mnie fantastyczna sprawa, że ludzie w tym cudownym miejscu cały czas o mnie pamiętają. Pozdrawiam wszystkich kibiców AZS Częstochowa! Pamiętam o Was! Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiliście i życzę Wam wszystkiego dobrego! Niech ten Nowy Rok będzie dla Was lepszy niż ten poprzedni! AZS! 

Paweł.


foto główne: http://www.goapvl.com/Images/Brookchest.jpg - Marcin Kozerski
foto: http://foto.sportowefakty.pl/galeria/740/20070414JP%20264.jpg
foto: http://bi.gazeta.pl/im/6/4780/z4780426Q,Brook-Billings.jpg

2 komentarze:

  1. Bronek nie grał u nas długo, a jednak jest jednym z zawodników, o którym się pamięta. Dobry duch zespołu, ze wspaniałym podejściem do kibiców, świetny zawodnik. Szkoda, że nie chciano go u nas z powrotem, fajnie byłoby znów zobaczyć go w koszulce AZSu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 lata to znowu też nie tak krótko. :) A co do tego, że był i jest lubiany to prawda! Wszystko się zgadza! :)
      A co do powrotu... To nawet nie chce mi się ponownie komentować tego co obecnie dzieje się w tym klubie.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń