W sobotę miałem przyjemność zawitać na jeden z Campów
Marcina Gortata i powiem Wam, jestem pod ogromnym wrażeniem! Ogromny szacunek
dla samego Gortata, która poświęca swój własny, wolny czas i stara się rozwijać
koszykówkę w naszym kraju, stara się odrywać dzieciaki od komputerów, tabletów
itd. A równie dobrze mógłby wylegiwać się na jakiś plażach czy Bóg wie gdzie i
odpoczywać przed zbliżającym się sezonem NBA.
Inna sprawa, to jak te dzieciaki patrzą na Gortata jest
czymś niesamowitym! Uwierzcie mi, one są w niego wpatrzone jak w obrazek.
Zasuwają na tym Campie aż miło, nie odpuszczają ani na chwilę. Powiem Wam, że
patrząc na poziom gry niektórych dzieciaków to aż mi się włos na głowie jeżył.
Naprawdę! Na samym Campie w Krakowie, tak Na Moje Oko było około dziesięć
takich prawdziwych perełek, wśród dziewczyn jak i chłopaków. Z przyjemnością
oglądało się to, jak te dzieciaki chcą się pokazać swojemu idolowi.
Sama organizacja całego Campu również stała na najwyższym
poziomie, dzieciaki mogły poczuć się jak gwiazdy! Każdy uczestnik dostał piłkę,
koszulkę, autografy, zdjęcia, poczęstunek, wszystko, wszystko, wszystko!
Przypomina mi się scena z filmu pt. „Chłopaki nie płaczą” która idealnie
opisuje całą organizację Campu, Gortat występuje w roli Pana Łazuki i cytując:
….
Masz zrobić
tak, żeby było miło! Weźmiesz najładniejsze panienki, najlepszy alkohol i tyle koksu
ile dasz radę unieść. Kiedy któryś z nich odkręci kran ma z niego lecieć Johny
Walker … Wszystkiego ma być w opór! A jak będą chcieć iść do Muzeum Lotnictwa,
to ich weźmiesz do Muzeum Lotnictwa ***** jego ***! J
I tak właśnie było! Każdy szczegół był dopracowany do
perfekcji, 100% profesjonalizmu. Gwiazdy, które Gortat ściągnął do Polski, Bo
Outlaw, Otto Porter, trenerzy z Waschington Wizards, mega mega szacunek! I co
najważniejsze, każda z tych osób była w pełni oddana tym dzieciakom, nikt im
nie odmówił zdjęcia, autografu, krótkiej rozmowy. A co najważniejsze, sam
Gortat był chyba najbardziej zaangażowaną osobą, chciał poświęcić choćby
sekundę każdemu uczestnikowi, przybić piątkę, coś doradzić. Biegał, krążył po
hali, ogromny szacun!
A tak z czysto wychowawczego punktu widzenia, nigdy nie
widziałem, żeby jedna osoba potrafiła tak panować nad tak liczną grupą
dzieciaków. J
W niedzielę natomiast odbył się pojedynek Wojsko Polskie
kontra Gortat Team, czyli finał ósmej już edycji Marcin Gortat Camp. Samo
spotkanie, było starciem numer cztery, wcześniej dwukrotnie wygrała drużyna
Gortata, raz górą byli żołnierze. I podobnie jak wcześniejsze treningi z
dzieciakami tak i wieńczący finał, był na najwyższym poziomie. Organizatorzy
przygotowali wiele atrakcji dla kibiców konkursy, zabawy no i przede wszystkim
koszykówka, na przyzwoitym poziomie.
Jako, że wojskowi byli jednymi z głównych bohaterów tego
spektaklu nie mogło zabraknąć również wojskowych elementów, stąd auto wojskowe,
na którym wjechał do hali team Gortata oraz żołnierze zsuwający się z dachu
Areny. Dodatkowo, co wywołało u mnie bardzo duże emocje to fakt, że gościem
specjalnym meczu był Pan Aleksander Tarnowski, oficer Armii Krajowej,
cichociemny, honorowy kombatant Jednostki Wojskowej GROM, którego cała Arena
przywitała owacją na stojąco, tego nie da się opisać słowami, ja nie potrafię,
to trzeba było zobaczyć i poczuć, łezka w oku się zakręciła i ciarki przeszły
po całym ciele.
Dzięki temu, że Gortat do swojego teamu ściąga ludzi z
różnych środowisk, koszykówka, sport, przyciąga coraz to większą liczbę osób.
Ktoś kto przyszedł na mecz Gortata Team – Wojsko Polskie mógł przyjść tam dla wojskowych,
muzyków, siatkarzy, kabareciarzy itd., ale obejrzał mecz, wróci do domu,
poczyta, zainteresuje się całym Campem, sportem, powie komuś, że był, że
widział genialny mecz!
Podsumowują, marzę o tym, aby takich przedsięwzięć było jak
najwięcej! Nigdy wcześniej nie miałem okazji obserwować tego z bliska, dlatego
tym bardziej wywarło to na mnie tak ogromne wrażenie. Chciałbym aby możliwość
treningów ze swoim idolem mieli również młodzi adepci piłki nożnej, siatkówki,
tenisa i innych dyscyplin. Widząc motywację tych dzieci, widząc to jak one chcą
się pokazać swojemu idolowi ręce same składają się do oklasków. To jest sport,
to są emocje, to jest piękne!
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz