Ostatnimi czasy najczęściej używanym słowem w środowisku żużlowym
jest „doping”. Jakiś czas temu wpadli Dudek i Ward, teraz ścieżkę po niech
przetarł Aleksander Loktajew. Nie interesuje mnie to, czy wynika to z niewiedzy
czy z czegoś innego. Na Moje Oko jest to po prostu lekceważenie swoich
obowiązków, beztroska i nonszalancja ze strony zawodników.
Żużel to ich praca, dlatego powinni oni wykonywać ją jak
najlepiej potrafią i z pełnym poszanowaniem panujących zasad. Niestety,
żużlowcy oprócz przygotowania, dbania i jazdy na motorze muszą też dbać o inne
aspekty. Polski Związek Motorowy opublikował 1 Stycznia listę środków
zabronionych, są tam używki zabronione ZAWSZE, są substancje zabronione przed i
w trakcie spotkań, bądź co bądź lista jest długa.
Na Moje Oko obowiązkiem każdego zawodnika jest przyswojenie
do swojej wiadomości gdzie dane substancje mogą występować, jak mogą dotrzeć do
organizmu itd. Nie jest to ciężkie zadanie, a na pewno dużo łatwiejsze niż
jazda na motorze. Tu i tam można przeczytać, że zawodnicy często korzystają z
usług psychologów, dietetyków itd., dlaczego nie skorzystają z usług lekarza,
która powie im tego, tego i tamtego nie możecie jeść, pić, łykać, bo znajdują
się tam substancje zakazane. No chyba, że zawodnik taką wiedzę posiada a mimo
wszystko wbrew zasadom zakazane substancje spożywa, to już jest hard level
nieodpowiedzialności.
Z drugiej strony, jak tu wytrzymać taki wysiłek bez żadnych
wspomagaczy? Pozwoliłem sobie prześledzić drogę kilku zawodników i tak…
Andreas Jonsson, w sobotę brał udział w Grand Prix Malilli,
które skończyło się około godziny 23, po załatwieniu formalności itd. Szwed
opuścił stadion około północy. O 17 w Zielonej Górze rozpoczął się mecz jego
drużyny SPAR Falubazu Zielona Góra z Unią Tarnów. Zawodnik musi stawić się w
parkingu jakiś czas przed rozpoczęciem spotkania, a odległość między Malillią a
Zieloną Górą to w linii prostej ponad 600 km, odległość drogowa prawie 1000 km.
Po meczu w Zielonej Górze czyli około godziny 21 Szwed pakuje się i zasuwa
dalej, bo w poniedziałek o godz. 20:30 rozpoczyna się spotkanie w lidze
angielskiej. Jonsson, jego sztab i sprzęt mają do przejechania ponad 1000 km w
linii prostej i prawie 1300 km odległości drogowej.
Darcy Ward, w niedzielę objechał zawody w Zielonej Górze. W
poniedziałek musi stawić się w Wolverhampton czyli ponad 1200 kilometrów dalej
w linii prostej, a ponad 1500 w odległości drogowej od swojego miejsca pobytu w
niedzielę około godziny 21! Następnie z Wolverhampton Ward musi
przetransportować się do Motali, gdzie we wtorek o godzinie 19 rozpocznie się
mecz jego szwedzkiej drużyny. Uwaga, uwaga! Ward do przebycia w około 20 godzin
ma 1334 km w linii prostej i prawie 2000 km odległości drogowej!
Podobnie wygląda to u innych zawodników, jednak coraz
częściej niektórzy zawodnicy odpuszczają sobie jakąś ligę żeby móc w „spokojniejszy”
sposób przetransportować się z miejsca A do miejsca B. Niektórzy.
Oczywiście poszczególni zawodnicy latają samolotami, jednak często
ich sprzęt i cała załoga musi przetransportować się busem. Podróż samolotem
oczywiście jest szybsza, ale czy wygodniejsza i dająca więcej możliwości do
wypoczynku? To już zależy. No a poza tym, na lotnisko i z lotniska też trzeba
jakoś dojechać. Nie można zapomnieć również o adrenalinie, która na pewno
siedzi w zawodnikach przed długi czas i nie pozwala im szybko zasnąć. A
przecież trzeba wypocząć, bo za chwilę kolejne spotkanie!
Nie chcę w żaden sposób usprawiedliwiać zawodników, bo sami
podpisują kontrakty i sami godzą się na takie szaleństwo. To jest ich praca i
rzeczą naturalną jest, że chcą za nią otrzymać jak najwyższe wynagrodzenie. Co
za tym idzie, muszą się czuć jak najlepiej i być w jak najwyższej formie.
Jednak są tylko ludźmi, którzy również odczuwają zmęczenie. Starają się w jak
najlepszy sposób i jak najszybszy doprowadzić swój organizm do jak najwyższego
stanu używalności. Jednym pomaga alkohol, drugim joint a trzecim jakaś używka.
I tak koło się zamyka.
Każdy z nas, kibiców, chce oglądać najlepszy żużel, na
najwyższym poziomie, z udziałem najlepszych zawodników. Jednak co
najważniejsze, Na Moje Oko chcemy aby żużel, sport był CZYSTY! A łamanie
panujących zasad przez zawodników traktuję jako lekceważenie i tak jak
wcześniej wspominałem beztroskę i nonszalancję. Może zamiast żyłować się i
wspomagać zakazanymi środkami warto odpuścić jakąś imprezę i lepiej oraz czysto
przygotować się do innych zawodów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz