Prezenter radiowy, prezenter telewizyjny, konferansjer, człowiek instytucja. Ogromny fan sportu i co najważniejsze fantastyczny człowiek. Panie i Panowie, Ladies and Gentelmen przed wami Krzysztof "Jankes" Jankowski.
Kłaniam się Krzysztofie.
(śmiech)
Witam!
Oglądałeś walkę Mayweather-Pacquiao?
No właśnie
niestety nie, bardzo nad tym ubolewałem. Choć była taka wersja wydarzeń, że uda
mi się ją obejrzeć, bo mieli walczyć jakoś o 5, prawda?
Tak, tak. Mieli zacząć o 5, ale zaczęli trochę
później, bo około 6.
No właśnie.
Ja natomiast byłem na weselu.
Swoim?
Nie, nie
(śmiech). I tak jak mówiłem, było jakieś światło w tunelu, że uda mi się
obejrzeć tę walkę, ale niestety wróciłem do domu o 2 rano i poszedłem spać.
Dzień wcześniej mój organizm się po prostu ze mną pokłócił i czułem się
strasznie źle. Wesele zakończyłem symboliczną lampką szampana.
A co byś zrobił gdybyś tak jak Mayweather za
wykonaną pracę otrzymał około 180 milionów dolarów?
Hmmm… No
chyba bym zwariował, nie mam zielonego pojęcia. Na początku na pewno zrobiłbym
jakąś hiper, super, turbo imprezę. Naprawdę, to jest jakieś nie do pojęcia co
można z taką ilością pieniędzy zrobić. Mam nadzieję, że moja głowa by nie
zwariowała. A z takich materialnych rzeczy to kupiłbym sobie jakieś fajne
mieszkanie, zainwestował…
To ja Ci doradzę, może wspomógłbyś swoją Stal
Gorzów, która nie zaliczy początku obecnego sezonu do udanych…
Aaaaaaaaa…
Ale z pieniędzmi jest podobno spoko, jest sponsor tylko na razie wyników brak.
No, ale co? Pijesz do tego ostatniego miejsca? No tak się składa, że ten
początek nie idzie po myśli mojego klubu. Taki jest sport i porażki są w tę
zabawę wkalkulowane, ale dla mnie ta porażka z Grudziądzem jest nie do
przyjęcia. Pierwszy mecz w Tarnowie i porażka, ok. Ten ostatni mecz u siebie z
Lesznem, też mi jest ciężko zrozumieć, ale zbudowali tam niezły Dream Team,
który może zdominować ligę, dlatego w ostateczności mogę to przyjąć.
Nieciekawie wygląda ten początek sezonu, ale trzymajmy się wersji, że był to
wypadek przy pracy. Liczę na to, że w kolejnych spotkaniach pokażemy swój
gorzowski pazur i zaczniemy w końcu jechać na miarę swoich możliwości.
Budujące jest to, że na różnych forach widzę, że kibice podobnie jak ja wierzą w chłopaków. Wierzą w to, że w końcu nadejdzie nasz czas. Oby jak najszybciej.
Budujące jest to, że na różnych forach widzę, że kibice podobnie jak ja wierzą w chłopaków. Wierzą w to, że w końcu nadejdzie nasz czas. Oby jak najszybciej.
A ubiegłoroczne złoto Cię zaskoczyło?
No tak!
Tyle lat czekaliśmy na złoto. Jeździłem na mecze, jedno wielkie szaleństwo.
Mecz w niedzielę, ja w poniedziałek rano muszę być w Warszawie, na ale czego
się nie robi dla żużla. Na szczęście mamy teraz piękne połączenie, bo ze
stadionu od razu na autostradę i śmigam. Mój rekord to coś w granicach trzech
godzin.
Byłem,
widziałem, skakałem, zjawisko nieprawdopodobne. Polecam każdemu, nawet tym
którzy nie interesują się żużlem. Kapitalna sprawa.
A jak ocenisz naszą PGE Ekstraligę? Jacyś
faworyci? Oczywiście oprócz Stali.
W pierwszej
trójcę widzę oczywiście Nas, Zieloną Górę, a to dlatego, że to co się dzieje w
całym województwie w związku z derbami jest czymś niesamowitym. Dlatego też tak
kocham sport, bo pojawiają się tam emocje, jestem uzależniony od tego uczucia.
No i oczywiście wcześniej wspomniana przeze mnie Unia Leszno. Liczę na walkę,
na wyrównane spotkania, no i obronę złota przez Stal.
Jak skomentujesz ten polski kabaret, który miał
miejsce w Warszawie, podczas GP Polski?
Po
pierwsze, kilka dni ubolewałem, że nie mogę być na tym wydarzeniu. Zaraz po tym
jak pojawiła się informacja o tym wydarzeniu, wpisałem sobie do kalendarza na
czerwono: "Jestem, emocje, przyjaciele, walczymy!". Natomiast jak to
w życiu bywa, musiałem działać w pracy z kamerą.
A co do samego turnieju, to jest to po mojemu jedna wielka siara na osiem tysięcy kilometrów. Niestety, przez jakiś czas będzie się to ciągnąć za nami. Wiemy, że za ten cyrk w dużej odpowiada " Made in Danemark", ale no było to u nas. Niestety jakaś łatka się przyklei.
A co do samego turnieju, to jest to po mojemu jedna wielka siara na osiem tysięcy kilometrów. Niestety, przez jakiś czas będzie się to ciągnąć za nami. Wiemy, że za ten cyrk w dużej odpowiada " Made in Danemark", ale no było to u nas. Niestety jakaś łatka się przyklei.
Nawet
ostatnio, odpalam YouTube a tam piękne nasze GP i zawodnicy startujący na
zielone światło. Tyle lat chodzę, patrzę, oglądam i nigdy nie widziałem, żeby
zawodnicy startowali bez taśmy. Kabaret.
Zgadza się, a smutne jest w tym też to, że był to
turniej pożegnalny Tomasza Golloba, który Na Moje Oko zasługiwał na godne i
pełne szacunku pożegnanie.
No
dokładnie. Szkoda, ale też nie możemy dziwić się ludziom, którzy zjeżdżają się
z całej Polski. Moi przyjaciele, przyjechali ze Śląska i po tym co ich spotkało
byli okropnie źli. Nie dość, że nie dostali speedway'a to do tego byli
przemarznięci, wkurzeni, zmęczeni. I tak jak to podsumowała na jednym z portali
społecznościowych Justyna Kowalczyk, że rozumie wszystko, ale kibice nie
docenili Tomka.
No tak, ale też trzeba zrozumieć kibiców. Poziom
frustracji sięgnął u wielu osób zenitu.
No właśnie,
ludzie mieli powód do tego żeby poczuć się oszukanymi. Oby więcej do takich
sytuacji nie dochodziło, bo to naprawdę jest siara. Z tego co wiem, to kontrakt
podpisany jest bodajże na trzy lata?
Dokładnie tak!
No i jestem
ciekaw jak to będzie wyglądać w kolejnej odsłonie. Czy to będzie siara part 2,
czy w końcu będzie to wszystko miało ręce i nogi.
Widziałem na Twoim FanPage na Facebooku zdjęcie
złotych kadetów, czyli mogę rozumieć, że siatkówka również nie jest Ci obca.
No tak jak
powiedziałem wcześniej, jestem przede wszystkim fanem sportu, fanem emocji,
które pojawiają się w moim organiźmie kiedy oglądam i dopinguję naszych
sportowców. Chłopacy, którzy ostatnio zostali Mistrzami Europy zasługiwali na
gratulację. Brakowało mi trochę nagłośnienia tego sukcesu w mediach, stąd moje
gratulacje. Wiem, że mam sporo młodych odbiorców i to była też okazja do tego,
żeby im o tym ogromnym sukcesie powiedzieć. Uwielbiam ekscytować się sportem,
uwielbiam emocje z tym związane, adrenalinka! No.
Tak Cię słucham Drogi Jankesie i Ty naprawdę
jesteś zakręcony na punkcie sportu. Jest Cię sporo w mediach, natomiast w
połączeniu właśnie ze sportem, no nie spotkałem się jeszcze.
No teraz
rozmawiamy (śmiech). Można mnie poznać z tej mojej innej strony. Radio radiem,
później niedaleko pada telewizja. Natomiast w wolnych chwilach sporo czasu
poświęcam...
Sportowi?
Sportu?...
Dużo czasu poświęcam na emocje sportowe, które są wywoływane przez naszych
cudownych sportowców. Czy to jest Aga Radwańska, czy to są siatkarze, uwielbiam
piłkarzy ręcznych.
Będzie później (śmiech).
A no to nie
rozgaduję się, przepraszam (śmiech).
Wróćmy do siatkówki, zaskoczył Cię złoty medal
naszych siatkarzy w Mistrzostwach Świata?
Trochę tak.
Nikt przed Mistrzostwami nie brał chyba tego na serio, że możemy wygrać.
Pokonać tych wszystkich wielkich. Natomiast wierzyłem i trzymałem kciuku!
Niestety nie miałem okazji uczestniczyć w żadnym ze spotkań, mój czas jakoś tak
mi płatał figle, że nie dałem rady. Mój przyjaciel często mnie zapraszał,
załatwił mi nawet bilet na mecz finałowy. Jednak ja nie mogłem, ale bilet się
nie zmarnował i skorzystał na tym mój przyszły teść. Był przeszczęśliwy.
Trzeba wkupywać się w łaski teścia!
Otóż to
(śmiech). Moja miejscówka nie została zmarnowana, pięknie kibicował. Tylko
szkoda, że znowu cała impreza została w pewien sposób porysana przez tę aferę z
łapówkami. Czekam na imprezę, która w końcu okaże się pełnym sukcesem sportowym
jak i organizacyjnym, bez afer.
Wilfredo Leon w kadrze Polski, co Ty na to?
Ciężki
temat, bo wiesz, chciałbym żeby nasza kadra była złożona tylko z naszych
chłopaków. Jednak mówiąc szczerze, nie zamykałbym się na takie sytuacje.
Oczywiście trzeba mieć w tym wszystkim rozum i zdrowy rozsądek, bez przeginania
pały. Żeby ta nasza zdolna młodzież nie uprawiała frustracji, trzeba to jakoś
mądrze poukładać. Wierzę w ludzi i liczę na to, że osoby, które tam gdzieś
siedzą na wysokich stołkach jednak rozsądnie podejdą do tego tematu.
Z pomarańczowego parkietu przenieśmy się na
zielone boisko piłkarskie. Widziałem zdjęcie z meczu naszej kadry w Irlandii.
Jak ocenisz grę? Widowisko? Ja nigdy jeszcze nie miałem okazji być na takim
meczu, czego bardzo żałuję, dlatego pytam.
Żałuj za
grzechy chłopcze! (śmiech). A wracając do samego spotkania, dużo lepiej się je oglądało
na żywo niż w telewizji. Emocje, tutaj jakaś flaga leci, tutaj fajerwerki,
tutaj fotki. Dlatego tych gorszych fragmentów drugiej połowy na szczęście nie
widziałem, bo po prostu uczestniczyłem w dopingu. A poza tym to było jedno
wielkie szaleństwo, dzień wcześniej o 22 skończyłem jeden z odcinków „Celebrity
Splash” w telewizji Polsat. Program był realizowany w Poznaniu i stamtąd późną
nocą musiałem przetransportować się do Warszawy, poszedłem spać na 3-4
godzinki. Rano szybko samochodem na lotnisko i cała naprzód do Dublina. Tak
naprawdę, cała zabawa zaczęła się już w samolocie, gdzie wszyscy śpiewali,
nakręcali się na spotkanie. Cudownie. Dla takich chwil warto się poświęcać,
uwierz mi, coś nieprawdopodobnego.
W ogóle
Dublin to jest takie trochę polskie miasto, wszyscy byli pomalowani na
biało-czerwono, nie było żadnych „spin”. Dlatego tym bardziej byłem pozytywnie
nakręcony na ten cały spektakl. Brakło tylko wyniku i jakości tej piłki.
Widzę, że mógłbym się jeszcze wiele dowiedzieć na
temat tego wyjazdu. Natomiast kluczowe pytanie Jankes. Awansujemy na ME?
Trzymam się
wersji, że tak. Nie wyobrażam, sobie innej sytuacji. Byłem na meczu z Niemcami
na Narodowym, chłopaki wykonali na boisku kawał dobrej roboty. A ja w tym szale
emocji zapomniałem o swoim gardle, które później przez trzy dni wracało do
siebie. A tu przecież trzeba było zrobić program. Uwierz mi, że jak ogląda się
taki mecz na takim cudownym stadionie, to nie da się razem z chłopakami nie
odfrunąć. Oni napędzają kibiców, kibice napędzają ich. Czujesz się częścią tego
wydarzenia. Kapitalna sprawa.
Mamy
cudowny Stadion Narodowy, na którym podobnie jak na Camp Nou z każdego miejsca
na trybunie czujesz murawę, czujesz spotkanie. Wygrać z Niemcami w Polsce, był
to historyczny wynik, historyczny mecz, oby jak najwięcej takich spotkań w
wykonaniu Orłów trenera Nawałki.
Wspomniałeś o Camp Nou, to powiedz mi kto
zdobędzie tytuł mistrza Hiszpanii w tym roku?
Ja zawsze
trzymam kciuki za Barcelonę, taki trochę Barcenolowaty jestem. To pewnie trochę
przez to, że uwielbiam Barcelonę również jako miasto. Styl gry FC Barcelonu
jakoś bardziej mi odpowiada, ta gra jest bliższa mojemu sercu. Również w
odwiecznej rywalizacji Messi vs. Ronaldo bliżej mi do Argentyńczyka, stąd liczę
na mistrzostwa dla Barcy.
A Liga Mistrzów? Barcelona czy może ktoś inny?
Kurczę,
może być ciężko według mnie. Boję się trochę tego półfinału z Bayernem, oni są
naprawdę bardzo silną drużyną. Dość wyrównana jest ta trójka Barcelona, Bayern,
Real.
A Juventus?
Ooo! To by
była dopiero niespodzianka. Trzymam kciuki za Barcelonę, liczę na trio MNS,
które wsparte resztą kapeli zdobędzie tytuł.
A na naszym polskim podwórku. Kto założy koronę,
Lech czy Legia?
Mamy wielu
słuchaczy z całej Polski, którzy dzwonią, piszą, piszczą. Jak za dużo wpuszczę
na antenie słuchacza z Poznania, to później moi kumple z Warszawy fani Legii są
na mnie źli. Również na kultowym miejscu w Warszawie, czyli przy straganach na
Hali Mirowskiej, jak za dużo fanów Lecha puszczę na antenie to sprzedają mi pomidory
gorszej jakości. "Temu Panu nie sprzedajemy!" (śmiech) Oczywiście,
wszystko z uśmiechem. Wszystko jest wyrównane, Legia zdobyła Puchar Polski,
liga może dla Lecha? Byłoby sprawiedliwie, takie 1:1. Czemu nie.
To jest fenomenalna sprawa, ten Puchar Polski.
Pierwszy raz jak sięgam pamięciom został on rozegrany w tak przyjaznej
atmosferze, bez bójek, bez wyrywania krzesełek.
Jak mówił
klasyk: Można? Można! To jest fajne! Widziałem, przejeżdżając pod stadionem jak
Policja trenowała, jakieś manewry.
Tak, tak.
Ta bomba gdzieś tykała, zaraz się coś wydarzy. Kluby lekko nie przepadające za
sobą, jednak wyszło to bardzo dobrze. Cieszę się niezmiernie z tego faktu, oby
to był taki pierwszy krok ku tworzeniu takich widowisk w naszym kraju.
Wcześniej wspominałeś o piłce ręcznej, to teraz
Cię o nią podpytam. W trakcie MŚ w Katarze szalałeś na FB.
Strasznie
podziwiam tych chłopaków, to jest piekielnie ciężki sport. Trzeba włożyć w to
mnóstwo mocy, emocji. Dodając do tego sprawy bardziej taktyczne, jest to mega
ciężkie. Dlatego bardzo ich szanuję, mega podoba mi się ten sport. Na jednym
meczu byłem nawet w Wiedniu.
Jankes, to Ty niezły kawałek świata zwiedziłeś za
sportowcami.
(śmiech). Z
tym Wiedniem to Ci mogę niezłą historię sprzedać. Razem z chłopakami
pojechaliśmy na ten mecz i nie każdy z nas miał bilet. I tak kombinowaliśmy,
tak cudowaliśmy, że udało się nam wejść wszystkim. Tu ktoś wszedł, podał
przedarty bilet, cuda wianki. Później jak już przebyliśmy pierwszą przeszkodę,
grzecznie usiedliśmy, na szczęście byliśmy szczupli więc nie było problemu
siąść we dwóch na jednym miejscu.
Pamiętam
graliśmy wtedy z Chorwatami i przegraliśmy bardzo ważny pojedynek. Jaki ja
byłem zdruzgotany, jeszcze jakiś Chorwat siedział obok mnie i bardzo niefajnie
się zachowywał, tak już zbyt ostentacyjnie się cieszył. No i musieliśmy zwrócić
mu uwagę, żeby się opanował, jeśli nie chce zadzierać z Polakami. Emocje jakie
towarzyszą człowiekowi oglądając mecz w TV a oglądając mecz na żywo są
nieporównywalne.
Aczkolwiek!
Ostatnie Mistrzostwa Świata łooo... coś wspaniałego. Uwielbiam te emocje. Przez
to sąsiedzi mnie mniej uwielbiają, ale obiecuję się nie zmieniać (śmiech).
Pozostając w klimacie piłki ręcznej, Vive Tauron
Kielce będzie pod koniec maja walczyć o tytuł najlepszej drużyny Europy, jak
oceniasz szansę naszej ekipy?
Spotkają
się tam naprawdę fenomenalne cztery drużyny. Liczę na drużynę Vive, bo chłopaki
grają naprawdę dobrze przez cały sezon. Nie oszukujmy, w tej drużynie grają
jedni z lepszych piłkarzy ręcznych na świecie. Także możemy od nich wymagać
dobrego wyniku.
Taka trochę Polska Barcelona.
Dokładnie,
a w następnym sezonie będzie grał tam Kamil Syprzak.
No to już masz plan na przyszły rok. Jedziesz do
Barcelony, zwiedzasz miasto, idziesz na meczyk na Camp Nou, potem zahaczasz o
jakieś spotkanie piłki ręcznej z Syprzakiem w roli głównej.
Przybiję
pione! Powiem Ci, że byłem na lotnisku przywitać naszych Orłów, tak od strony
dziennikarskiej. Później było spotkanie z dziennikarzami i co się okazało? Że
Panowie również oglądali te moje szalone filmiki na Facebook'u. I to też było
przemiłe. Pamiętam jak ten słynny...
Michał Szyba?
Tak jest!
Michał Szyba! Podchodzę do niego i mówię: Michał moglibyśmy sobie jakąś fotkę
strzelić? A on: Pewnie Jankes, nie ma problemu. Widzieliśmy z chłopakami Twoje
filmiki na FB, szacun.
Poznałem
kilku chłopaków, mega fajni kolesie. Trzymam za nich kciuki.
Teraz w styczniu będą MŚ w Polsce, a więc
będziesz mógł dalej podróżować za naszą drużyną.
Już nie mogę
się doczekać! A gdzie będą grali nasi?
Polacy będą grali tylko w Krakowie. Jankes
zapraszam Cię do siebie, przenocuję Cię po promocyjnej cenie.
A jakie
masz mieszkanie? Większe od mojego? Bo ja mam 45m2.
No ja mam 26, ale jakoś damy radę.
Damy radę!
Polak potrafi! No to jesteśmy umówieni. Trzymajmy kciuki za naszych
reprezentantantów, a oni na pewno odwdzięczą się na boisku.
Widziałem u Ciebie Krzysztofa Hołowczyca w roli
rapera, zabierze Cię na Dakar?
Brrrraaaauuuuuummmmmm...
Nie dostałem zaproszenia i niestety pewnie daleko do tego. Natomiast jeśli
byłaby kiedyś okazji to czemu nie. W tym roku było tam parę znanych osób,
choćby wariaci z Abstrachuje.tv. Nieprawdopodobne wydarzenie, którego niestety
nie miałem okazji poczuć na własnej skórze.
Ale odkryłeś w Hołowczycu kolejny talent, tym
razem raperski.
Oj tak!
Wyszło to naprawdę fajnie, polecam wpiszcie sobie w YouTube „Rap Dakar Hołek”.
Lubię w tych znanych osobach odkrywać coś nowego. „Hołka” akurat chciałem
sprawdzić w rapowaniu i spisał się, kto nie widział niech sprawdzi i oceni.
Sport, sport, sport. Krążymy po dyscyplinach,
mówimy o naszych sportowcach. A ja mam pytanie, czy Ty Jankesie byłeś, albo
jesteś czynnym sportowcem?
(śmiech)
Kiedyś biegałem przez płotki, ale bez jakiś tam wyników. Pochwalę się, że byłem
na Mistrzostwach Polski, natomiast bez żadnych sukcesów. Również w szkołach
należałem do różnych sekcji sportowych. Sport według mnie łatwo mi przychodzi,
bieganie, granie, pływanie.
Skakanie do wody.
Tak,
ostatnio to też praktykuje (śmiech).
Łączymy teraz Twoje dwie pasje sport i radio, z
kim chciałbyś poprowadzić audycję?
Ciekawe
pytanie, kurde no… Przebajecznie byłoby, gdyby do polskiej stacji wpadł taki
Leo Messi, to byłoby coś wielkiego. I w trakcie poranka organizujemy turniej,
kto zrobi więcej kaperek, albo kto trafi do kosza. Fajnie, fajnie by było, tak
się trochę rozmarzyłem. Chciałbym poznać bliżej te światowe gwiazdy, jacy są,
to byłoby coś naprawdę niespotykanego.
A Twoje najpiękniejsze wspomnienie, wspomnienia
związane ze sportem?
Chyba to,
co siedzi mi najgłębiej w serduchu, czyli te wszystkie spotkania Stali Gorzów i
to złoto. Tak samo jak pielęgnuję i szanuję stare znajomości, utrzymuje kontakt
z kumplami z osiedla. Naprawdę staram się jak mogę te kontaktu pielęgnować, bo
to są chwile, wspomnienia, które siedzą w człowieku przez całe życie. Tak samo
jest ze sportem, on gdzieś tam płynie w mojej krwi od małego. Jak nie było kasy
na bilet, to przeskakiwało się przez płot, czy oglądało mecze z nasypu obok
stadionu. Wspaniałe chwile. Kasy nie było portfelu, od mamy nie można było cały
czas ciągnąć, trzeba było sobie jakoś radzić. Dlatego ten żużel, Gorzów to są
te najważniejsze wartości, które najlepiej wspominam.
A co Jankesie zmieniłbyś w sporcie? Masz magiczną
różdżkę i w co celujesz?
Tak na
szybko, to na pewno ten syf, który pojawił się na otwarciu GP w Warszawie. Żeby
w świat poszła informacja, że w Polsce odbyło się kapitalne widowisko,
fantastyczna impreza. To na pewno, z miejsca. Co jeszcze? No żeby jak najmniej
było takich sytuacji jak ta z PZPS po zakończeniu turnieju. Wszyscy się
cieszymy, skaczemy a tu zaraz wyskakuje afera z łapówkami. I nagle zamiast
mówić o sporcie, tym nieprawdopodobnym osiągnięciu naszej kadry mówimy o
aferach. Strasznie mnie to drażni. Takie rzeczy chciałbym zmienić, kopać takich
ludzi w dupę i wysyłać w miejsce z którego nie mogliby tutaj wrócić. Chciałbym
żeby było czysto, żeby magia sportu nie była niszczona przez panów przy
zielonych stolikach.
I tym miłym akcentem zakończymy naszą rozmowę,
dziękuję Ci bardzo Jankes!
Dziękuję
bardzo! Niech to piękno sportu zawsze wygrywa! Dziękuję raz jeszcze i
pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz