Na ten dzień czekałem już od dłuższego czasu, po wakacyjnej
przerwie wróciła, Na Moje Oko najlepsza piłkarska liga świata, Premier League!
I już w pierwszej kolejce rozpieściła kibiców, dając emocje, bramki, zwroty
akcji, czyli to wszystko na co czekamy! Wróciła stara, dobra Premiership!
Sobota, ósmy dzień sierpnia, godz. 13:45. Chwila, na którą
czekałem od dawna! Myślę, że nie tylko ja, ale miliony osób! Po
siedemdziesięciu pięciu dniach przerwy wróciła Premier League! W wakacyjnej
przerwie kilka gwiazd ją zasiliło, kilka również opuściło. Osobiście bardzo
cieszą mnie transfery beniaminków, które ściągnęły naprawdę dobrych zawodników.
Mam tutaj na myśli głównie Watford
(Prodl, Holebas, Capoue, Behrami, Britos) oraz Bournemouth (Gradel, Distin, Mings, Tomlin). To pokazuje siłę tej
ligi, że beniaminki są w stanie ściągnąć takich zawodników i wydać na nich
konkretne funciaki! Interesującymi transferami było również ściągnięcie do Crystal Palace Yohana Cabaye (gol w
debiucie), skuszenie Aleksandara Mitrovicia oraz Georginio Wijnalduma przez Newcastle, przyjście Andre Ayew do Swansea (gol w debiucie) czy strzały West Hamu w postaci Payeta i Ogbonny. Ogromny
szacunek!
No i oczywiście transfery tych największych! Najbardziej do
gusty przypadły mi transfery Depaya, Firmino oraz Darmiana, jeśli chodzi o
transfery z zewnątrz. Natomiast co do wewnątrz angielskich interesów to na pewno
Schneiderlin, Benteke, Sterling. Reasumując, Na Moje Oko ogólny rachunek zysków
i strat wychodzi Premiership jak najbardziej na plus! Dlatego wyczekiwanie na
początek sezonu było jeszcze bardziej emocjonujące!
No i co? Już podczas pierwszego popołudnia Premier League pokazała,
dlaczego wszyscy tak bardzo ją kochają! Każdy kto choć przez chwilę rzucił
okiem na któryś z trzech pierwszych spotkań, transmitowanych w NC+ nie mógł
ani przez chwilę narzekać! Ja w ręce Premiership oddałem się od 13:45 do około
20:30! I powiem Wam, że było to bardzo dobre posunięcie z mojej strony!
Przyznam się, że czasami przełączałem na polską Ekstraklasę, ale szybko wracałem
do Anglii, bo tam się działo! Where amazing happens! (Mam nadzieję, że kibice koszykówki się nie obrażą)
Trzy spotkania, 11 bramek, jedna czerwona kartka i co
najważniejsze masa emocji! Wszystko rozpoczęło się na Old Trafford, gdzie ManU
podejmował Tottenham. W całym spotkaniu padła tylko jedna bramka i to na
dodatek samobójcza, ale ogólne wrażenie jakie pozostawili po sobie zawodnicy
obu drużyn nie było takie złe. Dobre fragmenty Tottenhamu, kapitalne parady
Romero, optymistyczne wejście do drużyny Schneiderlina, Depaya i Darmiana. Jak
na otwarcie sezonu i związany z tym stres, byłem usatysfakcjonowany. Oczywiście
można byłoby się doczepić do paru rzeczy, ale po co? Słabsze momenty na boisku,
nadrabiał za mikrofonem duet Twarowski – Nahorny, z nimi każdy mecz jest jak z
bajki!
Następnie wybiła 16, czyli czas na mecz Leicester –
Sunderland. Myślałem, że będzie to spokojne spotkanie, w którym emocji i bramek
nie będzie za dużo, jednak na całe szczęście się myliłem. 25 minut gry i
Leicester prowadziło już 3:0! Nie wierzyłem własnym oczom! W drugiej połowie
gol kontaktowy Defoe, szybka odpowiedź Leicester i potem jeszcze druga bramka
dla Sunderlandu, a była dopiero 71. minuta! Mówię, może coś jeszcze się wydarzy, jednak zawodnicy stwierdzili, że starczy tych fajerwerków. Szalone spotkanie! W innych,
równolegle rozgrywanych spotkaniach liczyłem na punkty Bournemouth i Artura
Boruca, jednak nie udało się, a szkoda! No a Crystal Palace z wcześniej wspominanym przeze mnie Cabayem(gol) w
składzie pokonało na wyjeździe 3:1 Norwich, z tego co czytałem to również było
to spotkanie całkiem, całkiem.
A na deser mogliśmy uraczyć się spotkaniem obrońcy tytułu,
Chelsea Londyn ze Swansea City, której bramki strzegł oczywiście Łukasz
Fabiański! Pierwszy kwadrans mimo, że bez goli był niesamowity! Kolejny był
jeszcze lepszy i dodatkowo obfitował w trzy bramki! Idealny przepis na
fenomenalne spotkanie! Bramka za bramkę! Akcja za akcję! Ledwo rozpoczęła się
druga połowa i od razu czerwona kartka dla Courtouis’a! I do końca spotkania
Chelsea grała w „10” mimo to, spotkanie dalej stało na bardzo dobrym poziomie!
Opłacało się czekać te siedemdziesiąt pięć dni! Pierwsza
sobota z Premier League i od razu takie rzeczy! Kibice wypełniający stadiony do
ostatnich miejsc, miliony widzów przed telewizorami! To jest ta magia
Premiership! Emocje! Pasja! Ludzie! To jest to! Ani trochę nie żałuję tego, że
siedem godzin spędziłem wpatrując się w ekran, było warto! Otrzymałem to, czego
każdy kibic oczekuje od spotkania piłkarskiego! To, za czym tak bardzo się
stęskniłem! Dzięki Premiership! Dzięki, że wróciłaś!
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz