Złoty i srebrny medalista olimpijski, brązowy medalista Mistrzostw Świata, najlepszy strzelec Wisły Kraków i ikona tego klubu. Obecnie trener jednej z sekcji młodzieżowych Wisły Kraków. Przed Wami... Kazimierz Kmiecik.
Czym jest zwycięstwo?
Dużym sukcesem! Sportowcy zawsze chcą wygrywać, jest to
ogromna satysfakcja! Radość, wzruszenie, i wiele innych emocji!
Odwdzięczenie się
losu za ciężki trening i poświęcony czas?
Każdy by chciał osiągnąć jak najlepsze wyniki, ale nie można
zapominać o porażkach.
Złoto Olimpijskie to
puenta, marzenie każdego zawodnika. Najpiękniejsza laurka.
Każdy sportowiec marzy o złocie olimpijskim. Ciężko było to
przeżyć, Mazurek Dąbrowskiego, ogromne przeżycie. Każdy chciałby wtedy być na
moim miejscu.
Mówił Pan o
porażkach, jedna z nich miała miejsce podczas pamiętnego „spotkania na wodzie”.
To nie było spotkanie, to była kopanina na wodzie. Przypadek
rządził, udało się to Niemcom, choć nie byliśmy gorsi. Przeżycie porażki też
jest bardzo wartościowym doświadczeniem.
W obecnych czasach, nie ma szans na
rozegranie tego meczu.
Przedstawili nam sytuację w sposób następujący, mecz musi
się odbyć! Koniec.
Oglądałem ten mecz,
Pana strzał w prawe okienku. Przyznam szczerze, że widziałem już piłkę w
bramce.
To był moment, Sepp Meier końcem palców wybił piłkę z
bramki. Już chciałem podnosić ręce do góry, a jednak nie. To pokazuje, jak cienka
granica między golem, a obroną. Między sukcesem, a porażką.
O miejsce w składzie
walczył Pan ze znakomitymi zawodnikami. Wielkie osobowości, jak ta rywalizacja
wyglądał?
Było fantastycznie. Trener Górski stworzył kolektyw, na
każdą pozycję było 3-4 zawodników. Trener Górski dobierał zawodników klubowo,
aby ich zgranie było jeszcze lepsze. Lato-Domarski, Szarmach, Gadocha z Deyną,
czy trzech Panów „K” z Wisły. Po to aby znali się na boisku, korzystali ze
schematów i gra automatycznie wyglądała inaczej.
Jak to jest być
mistrzem olimpijskim? Chciałbym to odczuć.
Olimpiada to jest niesamowita impreza. Spotykają się
sportowcy z całego świata, można się spotkać, porozmawiać. A przy okazji
walczyć o medale dla kraju, niesamowite. Kolosalne przeżycie. Mistrzostwa
Świata, Europy to coś innego bo tam są tylko piłkarze, pozamykani w swoich hotelach
i tyle. Igrzyska to mnogość sportowców, każdy ogląda się nawzajem. Coś
pięknego.
Pan miejsce w kadrze
wywalczył kapitalną grą w Wiśle, 304 mecze i aż 150 goli. Jaka recepta na
skuteczność?
Ciężka praca, jako młody chłopiec spędzałem na boisku po 6-7
godzin. Zawsze ciągnęło mnie do napady, najbardziej cieszyło mnie strzelanie
bramek. Tylko pole karne, piłka i bramka.
Praca, praca,
charakter.
Bo to trzeba mieć w piłce, nigdy nie jest się doskonałym. Zawsze
można być lepszym, bo ktoś, gdzieś tam może być lepszy.
W czasach Pana
kariery, obowiązywał przepis, który mówił o tym, że zawodnik do 30 roku życia
nie mógł opuścić ligi, nie bolało to Pana?
Miałem propozycje z Austrii Wiedeń, ale przepisy to
przepisy. Dopiero po 30 mogłem wyjechać. Każdy zawodnik pragnął zobaczyć coś
innego. Inny trening, kultura, ośrodki. Każdy tak chce, teraz chłopaki jako
młodzi zawodnicy opuszczają kraj, ledwo dwa razy kopnie piłkę i już do Europy.
Po karierze
zawodniczej, zajął się Pan trenerką, w której roli czuje się Pan lepiej?
Chętnie bym jeszcze pograł, bo serce się rwie, ale wiek nie
pozwala. Chcę przekazać młodzieży co mi się udało zdobyć, nauczyć się. Uważam,
że młodzież powinna to przejąć, pokazać charakter, osiągnąć w życiu więcej niż
trener.
Czego uczy sport?
Dyscyplina, każdy musi na boisku wykonywać swoje zadanie.
Kultura osobista, bez przepychanek, bez bluźnierstw. Są różne przypadki, ale
przeważnie złe zachowanie jest karane. Jeśli ktoś chce osiągnąć coś więcej to
dyscyplina, charakter i podporządkowanie się trenerowi.
Z perspektywy czasu
czuje się Pan spełniony?
Na pewno nie, mogłem jeszcze więcej osiągnąć. Po tylu latach
myślę, że tu mogłem inaczej, tu inaczej. Dopiero teraz jak tak na spokojnie na
to patrzę, kilka rzeczy bym zmienił.
Mimo tylu sukcesów?
Jeżeli się coś osiąga w młodym wieku, to trzeba trenować
jeszcze więcej. Żeby móc być z siebie zadowolonym, w starości.
Który sukces
kosztował najwięcej?
Mistrzostwo Polski z Wisłą, mieliśmy młody zespół. Szkoda,
że był to tylko rok.
Mówimy o sukcesach, a
ich namacalną pamiątką są medale, jeden z Pańskich medali zginął…
Medal z MŚ, zostałem poproszony o pożyczenie na tydzień i od
tego czasu nie oddał. Trudno przeżyjemy to, medal zginął, ale wspomnieć mi nikt
nie zabierze. To było bardzo przyjemne, była to niesamowita ekipa!
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz