Dzisiejszy „Czwartek z Okiem”
miał być przeznaczony na analizę spotkania, które miało się odbyć w
Częstochowie oraz spekulacje dotyczące nadchodzącej fazy play-off. Półfinałów,
które rozpoczynają się już w najbliższą niedzielę, a nie wiemy kto w nich
pojedzie…
Śledząc dzisiejsze prognozy oraz
relację telewizyjną ze spotkania, w mojej głowie pojawiło się kilka pytań.
Żyjemy w XXI wieku. Dysponujemy sprzętem, który pozwala niemal co do minuty sprawdzić
o której będzie padać, ile będzie padać. Wszyscy wiedzieli, że przewidywane są
opady. Wszyscy, tylko nie osoby decyzyjne. Ja wiem, że są regulaminy, że to
wolno, a tego nie. Jednak w takim momencie, kiedy ciężko o inny termin. Na Moje
Oko powinno się skorzystać z jakiejś folii, plandeki, która zasłoni tor przed
opadem, a później jechać! Potrzeba matką wynalazków. Skoro wiemy, że istnieje
ryzyko to trzeba je niwelować.
Inna sprawa. Mamy sędziego, mamy
komisarza, doradców i milion innych osób, które "znają się" na przygotowaniu
toru. Natomiast w momencie, kiedy potrzebna jest ich wiedza i działanie to… nic
się nie dzieje. Dzisiaj przez 40 minut na torze nie padało, a nie wyjechał
żaden traktor, brona, luźna nawierzchnia czy cokolwiek innego. Nie rozumiem. Albo chcemy jechać i robimy wszystko, żeby przygotować tor, albo odpuszczamy.
W pomeczowym wywiadzie sędzia
powiedział, że na TAKIM torze zawodnicy nie chcieli jechać. Na TAKIM nie, ale
gdyby sędzia i komisarz zarządził prace torowe, o których mówili sami zawodnicy
to na INNYM torze zawodnicy chętnie odjechaliby zawody. Wszyscy wiedzą co
zrobić, tylko nie osoby decyzyjne. Mistrzostwo. Bardzo mądrą rzecz powiedział
Matej Zagar, który powiedział, że nikt ich nie słucha. Po torze chodzi sobie
kilku panów w garniturach, którzy nigdy nie ścigali się na żużlu i oni decydują
co jest dobre, a co nie dla zawodników.
Kibice. To dla nich robi się
sport, oczywiste. W takim razie, skoro pada deszcz, na torze nie robimy nic, to
po co przez prawie godzinę trzymać ludzi na trybunach? Na Moje Oko jest to
robienie z ludzi idiotów. Myślę, że każdy kibic zrozumiałby gdyby od razu
po opadach powiedziano – Mocno padało,
nie damy rady jechać. Ok. Jednak czekamy prawie godzinę, nic nie robimy,
spacerujemy sobie po torze, a na koniec mówimy kibicom… nie pojedziemy. Idźcie do domu. Kabaret.
Jestem ciekaw, czy po takim
teatrze sędzia oraz komisarz wracają do domu i mówią sobie - Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy.
Jestem po prostu ciekaw. Co dalej? Kolejne podejście do rozegrania spotkania odbędzie się jutro o 19.
Oko. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz