Wczoraj mieliśmy do czynienia z historycznym dniem polskiej siatkówki klubowej. W półfinale Ligi Mistrzów zmierzyły się dwa polskie kluby, Asseco Resovia Rzeszów i Skra Bełchatów. Zwycięsko z tego spotkania wyszli podopieczni trenera Kowala, jednak Na Moje Oko największe zwycięstwo odniosła polska siatkówka!
Na początku słów kilka o samym
spotkaniu. Patrząc na suchy wynik 3:0 można by pomyśleć, że
Rzeszowianie odnieśli zdecydowane zwycięstwo. Jednak było zupełnie
inaczej i było to bardzo wyrównane spotkanie. Żadna z ekip nie
pozwalała odskoczyć rywalowi na większą odległość, a jeżeli
takowa przewaga się pojawiała to od razu była niwelowana. Dlatego
oglądało się to bardzo przyjemnie, bo mecz był na przysłowiowym
„styku” a o zwycięstwie decydowały niuanse. Takie jak na
przykład zepsuta zagrywka Karola Kłosa w pierwszym secie przy
stanie 24:23 dla Resovi. Osobiście bym udusił.
Przechodząc do wspomnianych niuansów.
Na Moje Oko Resovia w tym meczu miała lepiej dysponowanego zawodnika
na każdej pozycji. Drzyzga lepiej dyrygował grą aniżeli Uriarte.
Para Penczew-Ivović była dużo bardziej zbilansowana niż para
Conte-Marechal czy Conte-Winiarski. Również Krzysiek Ignaczak
rozegrał lepsze spotkanie od swojego vis a vis. Środkowi, na tej
pozycji ten mecz był chyba najbardziej wyrównany, bo zarówno Kłos
i Lisiniac jak duet rzeszowski Holmes-Nowakowski rozgrywali dobre
spotkanie. Jednak największa dysproporcja była widoczna w
rywalizacji atakujących i tutaj upatrywałbym głównej przyczyny.
Schops grał na 69% skuteczności kończąc 11 z 16 ataków,
natomiast Mariusz Wlazły skończył tylko 5 z 20 ataków, co dało
mu 25 % skuteczność. Było widać skutki choroby, że nie jest to
„ten” Mariusz, którego Skra w tym spotkaniu bardzo potrzebowała.
Polska myśl szkoleniowa zapewniła
Polskiej drużynie miejsce w finale Ligi Mistrzów, o tym również
trzeba pamiętać! Nie zawsze zagraniczne = lepsze. Trener Kowal
przewijał się w sztabach szkoleniowych drużyny z Rzeszowa od
2004r., jednak tak naprawdę to w roku 2011 dostał swoją prawdziwą
szansę. Władze klubu obdarzyły go ogromnym kredytem zaufania i
teraz to procentuje. Dlatego ogromny szacunek należy się również
Panu prezesowi Góralowi, który mimo gorszych chwil drużyny, zawsze
wierzył w trenera Kowala i w jego projekt. Oby jak najwięcej takich
ludzi w sporcie!
Co dalej? Zenit Kazań ma na papierze
dużo lepszy skład, jednak to nie nazwiska grają. Naprawdę w
spotkaniu półfinałowym przeciwko gospodarzom turnieju podopieczni
trenera Alekny nie pokazali niczego szczególnego. Oczywiście mecz
meczowi nie równy i jutro mogą zagrać kosmiczne spotkanie. Jednak
wierzę w Resovię! Wierzę, że zgranie i ten długo budowany
projekt okaże się lepszy niż szybko sklejony dream teamu za
miliony monet. A co!
Nie zapominajmy również o Skrze, bo
dla niech brązowy medal również będzie ogromnym sukcesem. A
patrząc na ich postawę przez pryzmat całej Ligi Mistrzów, medal
im się niewątpliwie należy. Od jakiegoś czasu ekipa trenera
Falasci jest „pod formą”, widać to również na naszym ligowym
podwórku. Można mieć teraz pretensje do trenera, do zawodników
itd. Jednak mimo to, ten medal im się należy. Naprawdę przeszli
fazę zasadniczą i pucharową Ligi Mistrzów jak burza, zmiatając
rywali. Nie można o tym zapomnieć i nie chcę tutaj w żaden sposób
bronić ekipy z Bełchatowa. Natomiast uważam, że ocenianie ich
tylko przez pryzmat tego spotkania jest niesprawiedliwe. Dlatego
liczę, że jednak jest sprawiedliwość na tym świecie i już
niedługo dwa medale zagoszczą w naszym kraju.
Na koniec, co najważniejsze, muszę
podkreślić jaka duma mnie rozpierała oglądając ten półfinał!
Mimo sporej ilości błędów, głównie w zagrywce, do której można
by mieć zastrzeżenia ogólne wrażenie spotkania było bardzo
dobre. Była to dobra wizytówka polskiej siatkówki, która i tak
jest już w światowej opinii bardzo wysoko plasowana. W porównaniu
do pierwszego półfinału ten „polski” bił poziomem na głowę
spotkanie Berlin Volleys – Zenit Kazań. Dodatkowo chciałbym
zwrócić jeszcze uwagę na szacunek jakim wzajemnie darzyły się
obie ekipy. Nie było jakiś pyskówek między sobą, skakania sobie
do gardeł. Pełna kulturka, to się ceni!
No i co, nie pozostaje nam nic innego
jak zjeść niedzielny rosołek i zasiąść do telewizorów! Do boju
Resovia! Do boju Skra!
Paweł.
foto:http://i.wp.pl/a/f/jpeg/34805/resovia_rzeszow_skra_belchatow_liga_mistrzow_final_four_650.jpeg