Atletico Madryt, finalista poprzedniej
edycji Ligi Mistrzów po ogromnych męczarniach awansowało do
ćwierćfinału tychże rozgrywek. Do wyeliminowania Bayeru
Leverkusen gracze Diego Simeone potrzebowali rzutów karnych, jednak
chciałbym zwrócić uwagę na inną, niespotykaną rzecz.
Co do samego spotkania, Atletico rewanżowy pojedynek rozpoczęło
dosyć nieśmiało, co było dla mnie pewnego rodzaju zaskoczeniem,
bo drużyna Atletico przyzwyczaiła nas do tego, że rzuca się na
rywala od pierwszej minuty, szybko zdobywa bramkę i broni swojej
twierdzy. Jeśli chodzi o Aptekarzy dało się dostrzec w ich grze
sporo nerwowości i niepewności. Samo spotkanie w hiszpańskiej
stolicy od pierwszego do ostatniego gwizdka nie stało na najwyższym
poziomie, a stawka momentami wręcz paraliżowała aktorów
widowiska. Nikt nie chciał podejmować nadmiernego ryzyka, gdyż
skutki mogłyby być opłakane.
Jedyna bramka padła w 27 minucie i może ona posłużyć jako
idealna puenta całego spotkania. Strzał Mario Suareza był słaby,
po drodze piłka odbiła się od obrońcy Bayeru i wpadła do bramki
obok zdezorientowanego Leno. W całym spotkaniu trwającym 120 minut,
obie drużyny oddały osiem strzałów, z czego warte uwagi były
może cztery. O wszystkim rozstrzygnąć musiały karne, w których
obejrzeliśmy więcej strzałów na bramkę niż w przeciągu całego
spotkania. Karne, które były dla Atletico koszmarem, gdyż do
wczoraj przegrywali wszystkie konkursy jedenastek w europejskich
pucharach: w Pucharze UEFA z Derby County (6:7, sezon 1974/1975) oraz
Fiorentiną (1:3, 1989/1990) i w finale Pucharu Intertoto z
Villarrealem na własnym boisku (1:3, 2004/2005). Tym razem się
udało i Atletico po raz pierwszy w swojej historii wygrało rzuty
karne w europejskich pucharach.
Jednak rzeczą na którą chciałbym zwrócić waszą uwagę jest
fakt, że Atletico w Lidze Mistrzów nie straciło bramki na swoim
boisku od 11 Marca 2014 roku! Szczęśliwcem, który jako
ostatni strzelił gola na Vicente Calderon jest Kaka. Miało to
miejsce w spotkaniu 1/8 finału poprzedniego sezonu, gdy w meczu
Atletico – Milan, Kaka trafiając w 27 minucie, wyrównał wynik
spotkania na 1:1. Na nic się to jednak zdało, bo spotkanie
zakończyło się wynikiem 4:1 dla Atletico. Od tamtego czasu
podopieczni trenera Simeone gościli na swoim stadionie sześć
drużyn i żadnej nie udało się skierować piłki do bramki:
1) FC Barcelona: 1:0 (Ćwierćfinał LM 2013/2014)
2) Chelsea Londyn: 0:0 (Półfinał LM 2013/2014)
3) Juventus Turyn: 1:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
4) Malmo FF: 5:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
5) Olympiacos Pireus: 4:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
6) Bayer Leverkusen: 1:0 (1/8 Finał LM 2014/2015)
1) FC Barcelona: 1:0 (Ćwierćfinał LM 2013/2014)
2) Chelsea Londyn: 0:0 (Półfinał LM 2013/2014)
3) Juventus Turyn: 1:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
4) Malmo FF: 5:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
5) Olympiacos Pireus: 4:0 (Faza grupowa LM 2014/2015)
6) Bayer Leverkusen: 1:0 (1/8 Finał LM 2014/2015)
Na chwilę obecną daje nam to 372 dni bez
straconego gola w LM na własnym stadionie. Twierdza. A co
najważniejsze, obecnie Atletico nie znajduje się w najwyższej
formie, jednak obrona i poświęcenie w drużynie Simeone pozostaje
niezmienne, i to jest klucz do sukcesu. Nie ma obrażania,
wypominania i afer. Jest grupa, jest wspólny cel, nie ma JA,
jesteśmy MY.
Nawet jeśli nie jesteś w formie, ale dasz z siebie maksimum
masz szansę wygrać. - powiedział
trener Simeone na konferencji prasowej po tym spotkaniu.
I gracze Atletico wykorzystali to co potrafią najlepiej. Zagrali
na przysłowiowe „0 z tyłu” a z przodu, mimo blokady napastników
ktoś zawsze może coś strzelić. Tak było właśnie w meczu z
Bayerem, bramka Mario Suareza nie była wyćwiczoną akcją tylko o
sukcesie tego strzału zadecydowało szczęście, które według
legend sprzyja lepszym. Jednak gdyby nie czyste konto bramkarza ta
bramka nie dałaby awansu. To jest klucz drużyny Siemone do sukcesu
- „Twierdza Vicente Calderon”.
Paweł.
foto: http://losblancos.pl/images/news/1392111010_extras_noticia_foton_7_1.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz