Murilo Endres, jeden z najlepszych przyjmujących świata, którego od zawsze bardzo ceniłem za to co robił na boisku oraz poza nim. Liczyłem i miałem nadzieję, że będę miał przyjemność zobaczyć jego grę podczas Igrzysk, niestety…
Murilo był przez bardzo długi czas czołową postacią męskiej
kadry siatkarzy w Brazylii, która przez wiele lat była siatkarskim hegemonem.
Na Moje Oko jego gra, jego rola w tej drużynie i jego wielkość nie była do
końca zauważana. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta, Murilo zawsze znajdował
się w cieniu Giby, który był gwiazdą numer jeden. Gość od czarnej roboty, przyjął,
skończył to co miał skończyć. W jego grze nie było fajerwerków, ale zawsze
robił to co do niego należało, nie było „gwoździ” w drugi metr, ale było
obijanie, do znudzenia. Nie zawsze efektowny, ale zawsze efektywny.
Niestety, ostatnie lata nie były dla niego szczęśliwe z
powodu urazów. Kolano, łydka, ostatnimi czasy szwankujący bark, który wykluczył
go z gry na ponad osiem miesięcy! Jednak za każdym razem Murilo nie poddawał się
i wracał ze zdwojoną siłą. Podobnie było tym razem, Murilo wracał do zdrowia,
był z reprezentacją w Krakowie podczas Final Six i wspierał kolegów, prawdziwy
lider.
Czułem
się w pełni sił, chociaż miałem pewne problemy fizyczne. Od wielu miesięcy
chciałem pomóc zespołowi w Rio, jednak ten sen się skończył. Spróbuję
zachować zimną krew i przyjąć decyzję Bernardo z należytym
szacunkiem.
Klasa. Te Igrzyska miały być zwieńczeniem jego 12-letniej
reprezentacyjnej kariery. Dodatkowo miejsce rozgrywania Igrzysk, jego ukochana
Brazylia. Cudowne zamknięcie, wręcz książkowe, jednak sport to jest sport. Mała
anegdotka, co do Brazylii. Murillo w 2005 rok wyjechał grać do Włoch, chciał
pokazać się w Europie, rozwijać. Jednak już w 2009 roku, wrócił do Brazylii,
powód? Zbyt mała ilość czasu spędzana z ukochaną, którą jest jedna z najlepszych
brazylijskich siatkarek Jaqueline Carvalho. Oboje wrócili do Sau Paulo i tam
się pobrali, a Murilo od 2009 roku reprezentuje barwy SESI.
Murilo to człowiek, dla którego sport jest wszystkim. Widać
było po jego grze, że dla niego liczy się tylko siatkówka a nie zdjęcia,
pierwsze strony gazet i ścianki. Mimo ogromnej popularności, dla niego zawsze
najważniejsze było boisko. Siatkarski świr!
Najlepszym potwierdzeniem moich słów o klasie i wielkości
tego zawodnika, jest fakt, iż FIVB wybrała właśnie Murilo do swojej kampanii
herosów światowej siatkówki. Dzięki temu statuę Murilo można było oglądać w
wielu miejscach i podczas wielu turniejów, m.in. podczas Igrzysk w Londynie.
Klasa! Fantastyczny człowiek, fantastyczny zawodnik, mąż, ojciec. A co do bycia
ojcem, podczas pierwszej ciąży Jaqueline poroniła i gdy tylko Murilo się o tym
dowiedział, automatycznie w trakcie treningu opuścił zgrupowanie i pojechał do
żony. Na szczęście, podczas drugiej ciąży wszystko poszło jak należy i Murilo
jest kochającym tatą. Arthur, bo tak ma na imię syn, z takimi genami Na Moje
Oko będzie konkretnym siatkarzem! J
W barwach reprezentacji Brazylii Murilo Endres występował od
2004 roku. Z drużyną narodową gracz pochodzący z Passo Fundo wywalczył między
innymi 9 złotych medali: sześć Ligi Światowej, dwa mistrzostw świata i jeden
Pucharu Świata.
Oprócz sukcesów drużynowych, Murilo został kilkukrotnie
wyróżniony indywidualnie, ani trochę mnie to nie zaskakuje. Brazylijski
przyjmujący został wybrany m.in. drugim najlepiej przyjmującym MŚ 2014, MVP
igrzysk olimpijskich 2012 oraz najlepszym sportowcem Brazylii 2010 roku.
Na koniec, Instagramowy wpis żony Murlio, Jaqueline Carvalho,
która co ciekawe ma na swoim koncie dwa złote medale igrzysk w Londynie i
Pekinie, natomiast jej mąż przywiózł z tych samych turniejów olimpijskie
srebro.
Trudno
jest przyjąć do wiadomości, że nie będzie cię przy mnie w wiosce
olimpijskiej. Walczyłeś do samego końca, ale kontuzja nie pozwoliła ci
kontynuować wielkiej kariery... Będę walczyć o medal dla naszej rodziny.
Kocham cię, wojowniku.
foto: onet.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz