Bartek Kurek wraca do Skry! Ta informacja obiegła wczoraj
cały siatkarski światek i … rozpoczęła lawinę komentarzy i dyskusji. Większość
z nich jest negatywna, w sumie każdy ma prawo do interpretowania tej sytuacji
na swój sposób, brak profesjonalizmu, błazenada, szopka i tak dalej. Większość
osób podważa oświadczenie Kurka, tylko dlaczego?
Zastanówmy się, nie ma powodów, żeby Kurkowi nie wierzyć. Oczywiście,
zawsze łatwiej jest budować swoje własne teorie, niż uwierzyć w to, że to co
słyszymy jest prawdą. Jeżeli Kurek faktycznie jest wypalony i zmęczony, to Na
Moje Oko najlepiej jest „dochodzić” do siebie w domu, a takim niewątpliwie dla
Kurka jest Bełchatów. Nikt przecież nie mówi, że Kurek od jutra wskakuje do
pierwszego składu, że nie ma już wypalenia, że odzyskał pasję. Nawet trener
Blain w jednym z wywiadów powiedział, że w poniedziałek spotyka się z Bartkiem,
będą rozmawiać o dalszym rozwiązaniu tej sytuacji. Cały czas mówimy o
„odbudowaniu”, na to potrzeba czasu, spokoju, którego Kurek w Japonii z
pewnością by nie otrzymał. W swoim starym-nowym klubie Bartek miał być liderem,
gwiazdą drużyny, na której barkach opierać ma się cała gra. Oczekiwania?
Ogromne. Presja? Również! Czas na odbudowę? Brak.
Teraz szczerze, nigdy nie mieliście tak, że umówiliście się
wcześniej, że pójdziecie do cioci na imieniny, albo w jakieś inne miejsce, albo
cokolwiek innego. Po czym później zadzwonili do Was znajomi, bliscy Wam ludzie,
którzy proponują alternatywę, która bardziej Wam pasuje, co robicie? No
właśnie, dzwonicie do cioci, że źle się czujecie, że boli głowa, albo coś
innego. W podobnej sytuacji znalazł się Bartek, pojawiła się szansa gry w
Japonii, zgodził się na Nią. Jednak później, w jego życiu ujawniły się
wątpliwości, inne aspekty, które sprawiły, że Bartek z gry w Japonii
zrezygnował.
Wydaje mi się, tak Na Moje Oko… że każdy z nas jest
reżyserem własnego życia. Każdy rozdaje role i układa scenariusz tak jak uważa.
Bartek postanowił tak, a nie inaczej i to on będzie z tych decyzji rozliczany,
to on będzie ponosił konsekwencje tych decyzji. Szukając klubu w przyszłości,
negocjując warunki umów z przyszłymi pracodawcami, jego wiarygodność będzie
oceniana.
Faktycznie, można było to rozegrać troszkę inaczej, ale…
każdy korzysta w swoim życiu z rozwiązań, które według niego są najlepsze. Bartek
zadecydował tak, to jest jego kariera i jego wybory. A napotykając na
komentarze osób, które „czują się oszukane” zadaje sobie pytanie, czym? Bo ja
nie widzę powodów. Bartek poczuł, że nie
da rady uciągnąć tego co czeka go w Japonii, w jakiś sposób musiał im to
przekazać, żeby nie urazić przy tym drugiej strony. Można było się dogadać z
Japończykami, że w zamian za Kurka otrzymują Luburicia, ktoś dopłaca i tak
dalej. Jednak jest to zwykłe gdybanie i szukanie dziury w całym. A może tak
było?
Sam na początku również miałem wątpliwości, ale jak? Że co? No jak?! Ale zobaczcie, gościu zrywa kontrakt życia! Być może tą decyzją,
zamyka sobie drogę do innych, zagranicznych klubów. Dlatego śmieszą mnie trochę
komentarze o bajeczkach i gwiazdorzeniu. 600 tysięcy EURO, tyle miał otrzymać
za sezon gry, obecny kurs EURO to około 4,25. Dwa w pamięci, cztery przesuwam,
ponad 2,5 miliona złotych! Myślicie, że normalny człowiek bezpodstawnie
zrezygnowałby z takich pieniędzy? Nie sądzę.
Na koniec, popatrzmy na tę sytuację ze zwykłego, ludzkiego
spojrzenia. Każdy z nas w swoim życiu chce być szczęśliwy, prawda? Czy jesteś
prezesem firmy, lekarzem, nauczycielem, czy sportowcem. Każdy z nas chce być
szczęśliwy. Kurek na chwilę obecną szczęśliwy będzie w Bełchatowie, tyle.
P.S. Dzięki za postawienie mnie do pionu z pisaniem! Jesteście wielcy! Cieszę się niesamowicie, że są osoby, które chcą czytać moje przemyślenia. Osoby, które potrafią do mnie napisać i powiedzieć, że dawno nic nie było! I zrugać mnie! To jest to! Dziękuję! Obiecuję poprawę! Dwa wpisy tygodniowo!
Paweł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz