niedziela, 10 stycznia 2016

Polska vs. Francja, Operacja Berlin - 4/5


Polacy przegrali w półfinale turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie 0:3, ale jest to jedno z najbardziej niesprawiedliwych 0:3 jakie pamiętam! Było to najlepsze spotkanie tego turnieju, najlepsze spotkanie ostatnich kilku miesięcy w światowej siatkówce! Kosmiczny mecz! 






Kosmiczny mecz

Tego można było się spodziewać, to co prezentowały te dwie drużyny w tym turnieju, jasno dawało do zrozumienia, że starcie tych dwóch drużyn będzie nieziemskim spotkaniem! Żadna z drużyn nie pozwalała uciec przeciwnikowi na dłuższy dystans, mówię o dwóch pierwszych setach. Punkt za punkt, pierwsza jakaś dłuższa seria miała miejsce dopiero w drugim secie przy zagrywce Rouziera, kiedy to z 17:17 zrobiło się 18:21, jednak za chwilę i tak było po 21.

Zawodnicy obu ekip fenomenalnie przyjmowali! Polacy – 55% pozytywnego i 14 % perfekcyjnego, Francuzi - 54% pozytywnego i 15 % perfekcyjnego. A jeśli ma się takie przyjęcie to można grać wszystko i w tym meczu było grane wszystko. Każdy kibic siatkówki powinien być zadowolony z poziomu tego półfinału, abstrahując od wyniku.

Siatkarskie szczęście…

Nie chcę w żaden sposób ujmować Francuzom umiejętności i zasług, ale w tym spotkaniu bardzo często udawało im się podbijać piłki, które są nie do podbicia. Piłka odbijała się od jednego z zawodników leciała za bandy reklamowe, ale tak, że któryś zawodnik był w stanie jeszcze ją sięgnąć. Tak samo w obronie, często piłka trafiała we francuskiego obrońcę, który nawet nie musiał zrobić jakiegoś ruchu, po prostu stał i miał wstawioną rękę. Tak było u Francuzów, nasza obrona tyle tego szczęścia nie miała. Piłka trafiła w naszego obrońcę, ale… poleciała w trybuny. Później spadła gdzieś, gdzie nikt się tego nie spodziewał, jakaś dziura w bloku itd. Siatkarskie szczęście!

Jednak tak jak mówiłem już na początku, siatkarskiemu szczęściu trzeba pomóc umiejętnościami, które Francuzi mają na najwyższym poziomie! Mówi się, że szczęścia sprzyja lepszym, w tym meczu Francuzi byli minimalnie lepsi, dlatego wygrali.

P.S – Dodam tutaj francuskie „challenge”, nie chcę palnąć jakiejś głupoty, ale większość z nich była trafiona. Piłka ledwo ociera o paznokieć naszego środkowego, bach! Rouzier serwuje, piłka wylatuje w aut! A weźmiemy! Bach! Samym koniuszkiem jednak styka się z linią, to jest to siatkarskie szczęście.

Atak

Jeśli miałbym wyróżnić jakiś element siatkarskiego rzemiosła w którym Francuzi mieli większą przewagę, będzie to atak i Na Moje Oko tym wygrali. Biało-czerwoni mieli więcej bloków 7-2, ale zostało to zniwelowane punktowymi zagrywkami, Polacy 3 a Francuzi 9, błędów w polu serwisowym mieliśmy prawie tyle samo 13-14. O genialnym przyjęciu wspominałem już w pierwszym akapicie. No i teraz ten atak, 60% trójkolorowi i 53% biało-czerwoni.

W drużynie trenera Tillie, najsłabszy procent w ataku mieli Rouzier i Kevin Tillie, ale uwaga! Było to 53! Co przy 30 próbach francuskiego atakującego, daje nam 16 skończonych piłek! Dużo. Reszta drużyny odleciała jeszcze wyżej! Ngapeth – 68%, Le Goff – 70%, Le Roux – 75%. Kosmiczne liczby! Ogromna w tym zasługa Toniuttiego, który w chwili obecnej, jest Na Moje Oko najlepszym rozgrywającym świata!


Jeśli chodzi o naszą drużynę, 53% całej drużyny a złożyło się na to 61% Kubiaka oraz 53% Miki, czyli przyjmujący w obu drużynach grali na podobnym poziomie. Środkowi? Kłos i Bieniek – obaj 67%, minimalnie gorzej od swoich „vis a vis”. No i atakujący, Bartek Kurek wykręcił 38%, na 24 próby skończył 9. Tu jest pojedynek, który nasz zawodnik przegrał ze swoim rywalem po drugiej stronie siatki najwyraźniej. 


Niedosyt, to słowo, które najlepiej opisze wczorajsze spotkanie! Szkoda, szkoda, szkoda! Strasznie szkoda. Po ostatniej piłce czułem się jak w jakiejś próżni. Jak po meczu z Włochami na Pucharze Świata, znowu kapitalny mecz i porażka. 

Dzisiaj walczymy o marzenia! Walczymy o Rio! Panowie, dacie radę! 

Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz