czwartek, 7 czerwca 2018

"Czwartki z Okiem" - Co z tą przewrotką?


Czy Kamil Glik pojedzie na Mistrzostwa Świata? To pytanie ogarnęło cały piłkarski światek... 






Kamil Glik - podpora naszej defensywy, jeden z liderów, v-ce kapitan... po prostu bardzo ważny elementem naszej biało-czerwonej piłkarskiej układanki. Podczas jednego z ostatnich treningów zrobił przewrotkę podczas gry w "siatkonogę" i... dość poważnie uszkodził bark. Na Moje Oko ta przewrotka przyćmiła przewrotki zarówno Ronaldo, jak i Bale'a. :D 

Wracając do tematu. Pierwsze rokowania? Glik nie jedzie na Mundial. Cała Polska wstrzymała oddech, jak to?! Nasz stoper udał się na badania i konsultacje do Francji, które okazały się nieostateczne. Klub Glika - AS Monaco - diagnozę i decyzję o leczeniu ogłosi w poniedziałek. Wtedy odbędzie się konsultacja wskazanego przez klub specjalisty. Gdyż musimy pamiętać, że to klub jest tutaj podmiotem "rozdającym" karty, jeśli chodzi o pozwolenie na grę Kamila w Mistrzostwach Świata. 

Przeglądając "Internety" natrafiłem na wiele opinii, że Kamil nie powinien robić takich wygibasów, że to nieodpowiedzialne, że trzeba było myśleć i wiele innych ocen zachowania naszego obrońcy, które utrzymywane były w takim właśnie tonie. Na Moje Oko jest to śmieszne. Kamil Glik podczas treningów, meczów dużo częściej upada na bark w groźniejszy sposób, niż podczas tej nieszczęsnej przewrotki. Wielokrotnie oglądaliśmy Glika grającego z krwią płynącą po policzkach, czy różnego rodzaju opaskach uciskowych. Na Moje Oko był to po prostu pech, który może się przydarzyć każdemu. Takie sytuacje wpisane są w ten zawód i mówienie o nieodpowiedzialności czy innych cudach, jest dla mnie niezrozumiałe. 

Chcąc odnieść to do innych dyscyplin, powiedzmy siatkówki, powinniśmy traktować za nieodpowiedzialne walkę o piłkę, "przepychankę" na siatce, bo spada się blisko linii i można skręci kostkę. Po co walczyć o piłkę pod bandami, czy nawet za bandami, przecież można sobie coś zrobić. Po co żużlowcy szukają prędkości "przy bandzie", przecież mogą zahaczyć o bandę i wyrżnąć orła.  

Pamiętam przypadek z Robertem Kubicą, który chciał spróbować swoich sił w rajdach. Wszyscy mówili - super, fantastycznie, będzie się rozwijał, ćwiczył refleks... ogólnie lepiej nie mógł wybrać. Nieszczęsny wypadek i co? Nagle Ci sami dziennikarze, piszą i mówią, że to było nieodpowiedzialne, że narażał się na ryzyko... Ludzie kochani. Nie nad wszystkim udaje nam się jeszcze panować. Kiedyś czytałem o sportowcu, który nie pojechał na mistrzostwa, bo... nadepnął na rozbitą butelkę wody kolońskiej w łazience. W takim razie zabrońmy sportowcom się golić, chodzić po schodach, używać noży i tak dalej. 

Takich przykładów z wielu dyscyplin można mnożyć bez końca. Jednak czemu to będzie dowodzić? Temu, że takie sytuacje się zdarzały, zdarzają i zdarzać będą. Nie ma reguły, która mówi o tym, że wtedy i wtedy można odnieść kontuzję. Równie dobrze Glik mógł podczas treningu skoczyć do główki, zderzyć się w powietrzu z kolegą z zespołu, upaść na boisko i uszkodzić bark. Czy wtedy waga kontuzji byłaby inna? Nie sądzę. 


Myślę, że każdy z Was przeżył w swoim życiu taką sytuację, w której zrobił sobie krzywdę... tak naprawdę nie zdając sobie sprawy, że to może się stać. Skręcona kostka na schodach czy złamana ręka pod prysznicem. Tak samo było z Glikiem, dla niego taki upadek, to jak dla wielu osób zejście po schodach. 

Wyczynowe uprawianie sportu nieodłącznie wiąże się z ryzykiem kontuzji. Nie sposób tego ryzyka wyeliminować i nie da się go także zminimalizować "oszczędzając się" na treningach czy zajęciach uzupełniających. Nadmierne asekuranctwo może stać się nawykowe, a zawodnik często musi reagować po prostu odruchowo. Z własnego doświadczenia wiem, że właśnie treningi typu "Uważajcie, ostatni trening przed ważnym turniejem" kończyły się zawsze jakimiś urazami. Na Moje Oko, na takim poziomie nie ma miejsca na kalkulacje w stylu "to tylko gierka kontrolna", "to tylko sparring", "to tylko siatkonoga". Trenerzy uznali taką grę za potrzebną, dlatego zawodnicy robili wszystko, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony. 

Koniec końców, Na Moje Oko ganienie Kamila Glika za to, że spróbował ekwilibrystycznego zagrania jest naprawdę absurdalne.

Oko. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz