Sesja
zdana, czas wrócić do domu. Sobota pełna sportowych wrażeń odhaczona,
aczkolwiek dzisiaj chciałbym napisać o czymś odrobinie innym, jednak
bardzo blisko związanym ze sportem i z emocjami mu towarzyszącymi.
Mam
na myśli grę FIFA i jej fenomen. Wczoraj wieczorem grając karierę
naszły mnie myśli, że gra FIFA zagościła w życiu niemalże każdego faceta
. A co ciekawe, znam masę mężczyzn, którzy piłką nożna się nie
interesują a w FIFĘ grają jak natchnieni. I dzisiaj od samego rana
zastanawiałem się na czym polega niezwykłość tej gry oraz to, że
potrafi przyciągnąć setki milionów samców alfa.
Po pierwsze: Gra z
komputerem.
Kto z nas nie grał kariery swoją ulubioną drużyną? Kto z nas nie budował
swojego „dream team”? Kto z nas nie grał słabą ekipą, mając ambicje na
wygranie z większymi markami? I takich pytań retorycznych można sobie
zadawać miliony. W większości przypadków jest tak, że na początku gra
się swoją ulubioną drużyną, ściąga się do niej swoich ulubionych
piłkarzy i miażdży komputer. Jednak z czasem nie widać na horyzoncie
ekipy, która może się z Tobą mierzyć. Wtedy zaczynamy nową karierę w
jakiejś słabszej drużynie, z mniejszym budżetem i gramy od nowa.
Przynajmniej ja tak mam.
Po drugie: Gra z „prawdziwym”
przeciwnikiem.
Kto z nas nie grał z kumplem przez Internet? Kto z nas nie brał udziału w
jakimś własnym wiejskim turnieju? I tutaj też można by tak wymieniać
bez końca. Chyba każdy kto grał w FIFĘ, korzystał z gry online. Nie ma
się tu co rozwodzić. Natomiast jeśli chodzi o turnieje, to można o nich
chyba napisać kilka ciekawych i dość obszernych książek. Pamiętam jak na
początku pady udostępniał gospodarz, jednak z czasem każdy gracz
przynosił swój własny pad. Podejrzewam, że wiecie dlaczego. Sam byłem
świadkiem jak pewnego razu po przegranym meczu pad jako największy
winowajca porażki został wytransportowany przez okno. Na początku gra
służyła nam jako umilacz czasu, lecz z czasem zaczęliśmy wymyślać
przeróżne nagrody w zamian za zwycięstwo. To powodowało, że konkurencja
między nami jeszcze bardziej się zwiększyła, nie raz doprowadzając do
śmiesznych pojedynków słownych czy szyderczych tekstów. Mimo tego,
atmosfera turnieju była bardziej niż przyjemna i każdy czekał na kolejny
turniej, aby się odegrać.
Po trzecie: Nowinki.
FIFA z biegiem lat zaczęła wprowadzać nowe rodzaje karier, wszelakie
ulepszenia i poprawy. Kto z nas nie grał jako menadżer? Kto z nas nie
grał jako bramkarz? Kto z nas nie wysyłał skautów i wyszukiwał młode
talenty? Naprawdę nie jestem jakimś koneserem i specjalistą od spraw
techniczno - informatycznych, jednak postęp jaki towarzyszył tej grze od
1994 do 2015 jest ogromny. Pamiętam, że mój pierwszy kontakt z FIFĄ to
gra w FIFĘ WM 2002 (DEMO) w której były trzy reprezentacje, a strzelając
„gwiazdą” za piłką leciał ogień. O tym, jak dawno to było świadczy
fakt, że była to gra... bez polskiego komentarza. A co spotykam teraz?
Czasami mam problem z połapaniem się z tymi wszystkimi nowinkami w
kolejnych wersjach. Możliwości jakie z każdą kolejną wersją daje nam EA
Sports są niewiarygodne. Możemy poczuć się jak Jose Mourinho czy
Cristiano Ronaldo. Jednak jedno zostaje niezmienne przez te wszystkie
lata... chęć gry.
Zbliżając się do końca pytam, czego my w tej
grze szukamy? Co ona takiego ma w sobie, że grają w nią faceci w wieku
21, 14, 30, 40 lat. Co jest w niej takiego, że potrafimy w nią grać
całymi dniami i nocami. Ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć na te
pytania, ponieważ każdy z graczy szuka w niej czegoś innego. Jedni
odskoczni, relaksu, inni emocji i adrenaliny. Na tym polega magia tej
gry, że potrafi do siebie przyciągnąć wszystkich. To gra, która łączy
ludzi z różnych grup społecznych oraz pokoleń. Na moje oko... fenomen.
Paweł.
foto: http://sites.duke.edu/wcwp/files/2013/10/Fifa.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz