poniedziałek, 19 października 2015

Allez Les Bleus!

Reprezentacja Francji jest na ustach wszystkich fanów siatkówki i nic dziwnego! Historyczne zwycięstwo w Mistrzostwach Europy oraz styl w jaki zostało zdobyte robi wrażenie. To jest bez wątpienia sezon „Les Bleus”! Co Na Moje Oko sprawiło, że Francuzi zostali Mistrzami Europy?





Indywidualności.

Rouzier i N’Gapeth, Na Moje Oko Ci dwaj Panowie byli motorami napędowymi reprezentacji Francji. Byli to zawodnicy, którzy potrafili kończyć te niewygodne, ale najważniejsze piłki. Po złym przyjęciu lub w kontrataku, z czwartego metra, bądź niedociągnięte, niedokładne, czy na potrójnym bloku, oni sobie z nich radzili.

To wyróżnia zawodników będących w formie od tych bez formy. Ci bez formy będą się z takich piłek męczyć, a nawet te idealnie dopieszczone nie zawsze będą wchodzić. Natomiast dla tych w formie piłki perfekcyjne będą formalnością, a te złe będą po prostu kończyć, nawet tyłem do siatki. J If you know, what I mean.




Drużyna.

Ale co oni mogliby we dwójkę zrobić gdyby nie reszta zespołu? Nic! Trener Tillie doskonale to wyważył i poukładał. Każdy tej reprezentacji był potrzebny, oprócz robienia „swojego” w ataku każdy dodał coś jeszcze: Le Goff dorzucił bloki, Le Roux zagrywkę, Tillie robił to do czego nas przyzwyczaił, czyli czarną robotę. A to też jest sztuka, aby być partnerem na przyjęciu kosmity Earvina.

Nie zapominamy również o dwóch innych panach, Grebennikov przyjmował i bronił, Toniutti mądrze prowadził grę drużyny, dlatego to wszystko tak dobrze się zazębiało. Warto też wspomnieć o rezerwowych, którzy zawsze byli w stanie wspomóc drużynę, nie obrażając się przy okazji na to, że są rezerwowymi. Każdy znał swoje miejsce w drużynie i z tą rolą się godził. Widać, słychać i czuć było tzw. „team spirit” czego przejawem niech będą „wyjątkowe” zdjęcia Francuzów i wiele, wiele innych oznak tego, że ta reprezentacja to Drużyna.


Duuuużooo energii.

W grze Francuzów podczas Mistrzostw Europy widać było taką lekkość, radość z gry. Podopieczni trenera Tillie byli uśmiechnięci od ucha do ucha, grali z polotem i fantazją. Było widać, że po prostu stęsknili się za grą! A trochę przerwy mieli…

Francuzi w 2015r., brali udział w dwóch imprezach: Lidze Światowej i Mistrzostwach Europy. Jednak co warte podkreślenia, w fazie grupowej Ligi Światowej walczyli oni w drugiej dywizji a ich przeciwnikami byli Czesi, Japończycy oraz Koreańczycy, czyli drużyny, które nie umniejszając nikomu prezentują… średni poziom. Francuzi fazę grupową przeszli bez porażki, 12 spotkań, 12 zwycięstw. Następnie w barażach o Final Six, dwa razy po 3:0 pokonali Argentynę i Bułgarię. Gdy już przyszedł czas na turniej finałowy to na dzień dobry 3:1 pokonali Brazylijczyków, później przegrali z USA, ale awans i tak mieli zapewniony. W półfinale 3:2 rozprawili się z Polakami, a w finale 3:0 rozgromili Serbów.


19 Lipca zakończyli sezon Ligi Światowej z bilansem 17 zwycięstw i jednej porażki. Gdy wszystkie reprezentacje szykowały się na Puchar Świata i następnie w Japonii walczyły o bilety na Igrzyska Olimpijskie, Francuzi po cichu szykowali formę na Mistrzostwa Europy, mieli na to dwa i pół miesiąca! Dlatego zawodnicy zdążyli wypocząć po Lidze Światowej oraz przygotować formę na Mistrzostwa Europy! 9 Października rozpoczęli zmagania w ME, rozegrali podczas nich sześć spotkań, wszystkie sześć wygrali.

Doświadczenie, a może szczęście?

Francuzi podczas tegorocznego sezonu reprezentacyjnego wygrali wszystkie tie-breaki! Rozegrali ich w sumie tylko lub aż cztery, jednak co warte podkreślania zawsze to oni gonili i ratowali wynik. Trzykrotnie z 0:2 (Japonia – LŚ, Włochy i Bułgaria – ME), raz z 1:2 (Polska – LŚ). Mimo chwilowych niepowodzeń nie poddawali się i walczyli, bo znali swoje możliwości i wiedzieli na co ich stać. Wiedzieli, że stać ich na wyjście z każdej, nawet beznadziejnej sytuacji. Pewność siebie i wiara w swoje możliwości, to jest to! 


Zwykło się mówić, że piąty set to gra nerwów i trzeba w niej liczyć na troszkę szczęścia. No, ale taka właśnie jest siatkówka, jest to gra błędów. Francuzi robili ich najmniej, w decydujących momentach potrafili trzymać nerwy na wodzy. Być może mieli też szczęście, ale szczęście sprzyja lepszym, w tym wypadku najlepszym, bo inaczej nie można nazwać reprezentacji, która wygrała LŚ i ME. 

Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz