niedziela, 25 października 2015

Andrzej Niemczyk: Nie planowałem powrotu do Polski


Andrzej Niemczyk - twórca sukcesów siatkarskiej reprezentacji Polski kobiet, dodatkowo wielokrotny zdobywca tytułów mistrza kraju ze swoimi drużynami i wiele, wiele innych! Jednak przede wszystkim fantastyczny człowiek, którego opowiadań można słuchać godzinami! Dzisiaj u mnie! Miłej lektury! 






Paweł Nowak: Tu i tam można usłyszeć, że miał Pan masę propozycji odnośnie napisania książki, która Pan odrzucał. Co takiego miała ta propozycja, że udało się Pana przekonać?

Andrzej Niemczyk: Pióro Bobakowskiego! Strasznie dużo ludzi mnie na to namawiało, ale większość z nich nigdy wcześniej nie pisała autobiografii. Druga sprawa, ja nie byłem jeszcze gotowy na napisanie książki, nie miałem konceptu. Kiedy Marek się do mnie zgłosił on to miał i mi to przekazał.

Inną sprawą było to i chcę to podkreślić, że napisaliśmy do wszystkich dziewczyn czy one w tej książce chcą się pojawić czy nie chcą, ja jestem w tej książce szczery.  Uważam, że albo piszemy w autobiografii wszystko, albo jej w ogóle nie piszemy. Dlatego uszanowałem to, jeśli któraś z dziewczyn odmówiła, bo chciałem być wobec nich fair.

Koncept i pomysł Marka, oraz jego pióro przekonały mnie do tego, że to z nim chciałem napisać moją autobiografię.

Rozumiem, a co jest trudniejsze? Opowiadanie o życiu, tworzenie swojej autobiografii czy bycie trenerem?

I jedno i drugie jest łatwe (śmiech). W tym wieku, mając takie doświadczenie, ja nie żyję kalendarzem, tylko imprezami. Marek mówił do mnie: „rok 2004”, a ja wtedy szukałem w głowie tego wydarzenia i przez długie godziny mu opowiadałem. Mam pamięć fotograficzną, jak coś zobaczę to zapamiętuje. Wywieź mnie teraz do Tokio a ja mimo tego, że będę musiał zmieniać biegi lewą ręką dojadę na halę na której grałem.

A jakie to uczucie czytać o sobie i swoim życiu?

Wiesz… To było cudowne uczucie! Ja zapominałem, że palę papierosa i piję szklaneczkę whisky, czytałem i czytałem i czytałem. On to tak fajnie opisał, że ja to czytałem z otwartą gębą. Cały czas się zastanawiam jak można tak proste sprawy opisać w tak fantastyczny sposób. To jest nie tylko moja opinia, bo także mój dobry kolega, który jest oczytany i był pewnego rodzaju edytorem, dostawał fragmenty i mówił: „Andrzej, jak ja się za to łapę to nie mogę przerwać!” To oznacza, że Bobakowski zauroczył czytelników swoim pismem, ja to czytałem z zapartym tchem jakby to nie było o mnie.

Będzie bestseller?

Oj nie wiem, ale fajnie by było (śmiech). Każdy robiąc coś, chce zrobić to jak najlepiej. Osoby, które czytały tę książkę wypowiadają się o niej pozytywnie i pochlebnie. Dlatego ten początkowy odbiór jest bardzo, bardzo pozytywny, zobaczymy jak będzie dalej, oby nic się nie zmieniło.

Po wyjeździe z Polski, przez wiele lat był Pan trenerem poza granicami kraju. W 2003r. zgłasza się do Pana PZPS z zapytaniem o prowadzenie kadry siatkarek, jakie to uczucie gdy „ojczyzna wzywa”?

To się nie odmawia! Powiem Panu, że na początku czułem się w swoim kraju jak obcokrajowiec. Nie czułem, że wracam do domu tylko jadę za granicę. Potrzebowałem dwa lata, aby to uczucie uciekło i po prostu się zmieniło. Trzeba było odświeżyć znajomości, stworzyć nowe itd., i teraz do Niemiec jadę tam, a tutaj jestem u siebie! Co mnie bardzo cieszy!

Szczerze powiedziawszy ja nie planowałem powrotu do Polski. W Niemczech miałem żonę, z którą wprawdzie się rozwiodłem, miałem dwie córki i gdyby mnie nie namówiono na objęcie reprezentacji to ja bym tam został. Byłem zasiedziałym tam człowiekiem, żyłem w Bawarii, która jest taką małą Polską na wyższym poziomie. Oni tam jedzą tak samo jak my, bawią się tak samo jak my to nie są Niemcy, Bawaria to jest Bawaria.



Ostatni medal przed Pana przyjściem reprezentacja zdobyła w 1971r., kiedy trenerem był Pan Zygmunt Krzyżanowski. W 2003r. kadrę obejmuje Pan i po 32 latach przerwy, w pierwszym roku swojej pracy zdobywam Pan złoto mistrzostw Europy! Jak Pan to zrobił?

Pierwsza rzecz to moje doświadczenie. Ja nigdy nie traciłem kontaktu z polską siatkówką, zawsze oglądałem, śledziłem. Miałem swoje przemyślenia, swoje rady i trzymałem je w swoim zaciszu. Pewnego dnia odezwał się do mnie Pan Biesiada i zapytał czy nie objąłbym reprezentacji. Odpowiedziałem, że nie ma sprawy, tylko na jakich warunkach. Nie chodziło o mnie, ale głównie o dziewczyny. Związek był zadłużony, kluby też, mi zaproponowano 5 tyś. zł, to im powiedziałem, że to na benzynę do mojej beemki nie wystarczy (śmiech). A tak serio, to odpowiedziałem, że zrobię mu wynik, następnie pojawią się sponsorzy i wtedy związek wypłaci mi moją gażę. Ja jestem człowiekiem słownym i uścisnęliśmy sobie dłonie, no ale… podczas kolejnych wyborów nastąpiła zmiana prezesa i spytano mnie czy mam coś na piśmie, no to ja im odpowiedziałem, że to było na „klepnięcie”.

Także cały czas miałem straty, w stosunku do dziewczyn związek się wywiązał. Jednak ja im powtarzałem: „Dziewczyny, zróbmy wynik to przyjadą sponsorzy, menadżerowie i wtedy w klubach zarobicie trzykrotnie, pięciokrotnie, dziesięciokrotnie więcej” i tak się stało.

Do niedawno najlepiej zarabiającą zawodniczką była Kasia Skowrońska, ponad 500 tyś. euro rocznie, to jak na kobiecą siatkówkę są naprawdę ogromne pieniądze. Uważam, że jej się to należało, bo w każdym klubie robiła wyniki. Ona jest człowiekiem, który zasuwa za dwóch i szczerze na to haruje.

I za to dziewczyny muszą być Panu ogromnie wdzięczne, bo siatkówka kobieca dzięki temu wynikowi ruszyła!

Ruszyły wszystkie drużyny zespołowe, bo były po prostu zazdrosne. My jedziemy w 2003r. – złoto, w 2005r. – złoto! Siatkarze podchodzili do mnie i mówili mi, że są na mnie wkurzeni (śmiech). Harują na treningach, dają z siebie wszystko jadą na imprezę i piąte miejsce, my jedziemy i medal.
To samo mi powiedzieli w Związku Piłki Ręcznej w Polsce, że reprezentacja siatkarek ruszyła sporty drużynowe. Pokazaliśmy, że można pokonać Niemców i inne wielkie drużyny, tylko trzeba wierzyć w siebie. Nie można stawiać się od razu na 4-5 miejscu, bo nie mamy szans.

Rozmawiamy o dziewczynach, a z jedną z nich wiązała Pana szczególna relacja. Zdjęcie Agaty Mróz z Playboya nadal wisi w Pańskim pokoju?

Oj tak… Zdjęcie z Playboya z czarną wstążeczką. Cudowna dziewczyna. Łączył nas wyjątkowe relacje, bo oboje byliśmy chorzy na raka. Najbardziej boli mnie to, że ona nie zmarła na raka, tylko przez infekcję. Przeszczep był wykonany prawidłowo i się przyjął, tylko organizm był „wyzerowany” a wtedy można umrzeć na katar albo ból zęba. Ludzie wchodzili do niej z zewnątrz, mimo to, że w maskach, ale zawsze jakaś bakteria mogła się gdzieś przedostać. No i jak ja się o tym dowiedziałem, to myślałem, że mnie szlak trafi!

Spytam może o samo prowadzenie kadry, czy swoboda jest najlepszym sposobem kontrolowania?

Jak ja byłem w kadrze i chciałem iść na dziewczyny to mnie żaden trener nie upilnował. Dlatego ja nie chciałem robić z siebie wariata. Jak ktoś będzie chciał iść to i tak pójdzie. Człowiek jak wie, że może to sam zaczyna się kontrolować. No to jak dziewczyny zaczęły się same kontrolować, to ja wygrałem. Z czasem one zaczęły kontrolować mnie (śmiech)! Jak ja się zasiedziałem w barze z jakimś znajomym, to któraś schodziła z góry, brała mnie pod depo i odprowadzała do pokoju. Nawet jak byłem w jakimś większym towarzystwie to one to perfidnie robiły (śmiech).



Niedawno PZPS poszukiwał trenera dla siatkarek, było dużo kandydatów, wśród nich dwóch z którymi miał Pan współpracować.

Ja dałem dwa nazwiska Chiappiniego i mojego asystenta Turka, który ze mną współpracował przez 6 lat. Oboje zgodzili się na to, żebym ja koordynował ich pracę. Powtarzam, zgodzili się, bo jeżeli ktoś nie lubi to ta praca nie byłaby efektywna. Ja bym nie zniósł koordynatora nad sobą. Zgłosiłem ich kandydatury i chyba przez to im zaszkodziłem, bo z tego co wiem to nawet nie byli brani pod uwagę w drugiej fazie.

Swoją drogą mielibyśmy najlepszego trenera w siatkówce kobiet Guidettiego, gdyby Przedpełski dalej był prezesem. Oni byli w tak zaawansowanych rozmowach, że to była kwestia dwóch-trzech spotkań i dogadaniu kilku szczegółów. A teraz z Holenderkami robi fantastyczną robotę, to samo robiłby u nas.

Jak Pan oceni pracę trenera Jacka Nawrockiego?

Już się mleko rozlało. To co się stało na ME to była tragedia i ja o tym Jackowi powiedziałem, bo jesteśmy w kontakcie. Starałem się podpowiedzieć, pomóc, ale decyzja należała do niego. Mi brakowało parę nazwisk, zespół nie był dobrze przygotowany, niepoukładany, 5 tygodni przerwy dla najlepszych zawodniczek to zdecydowanie za dużo.

Gdyby na ME ten zespół grał i walczył o medale, nie musiał zdobyć medalu, po prostu bił się i walczył. Teraz w styczniu dziewczyny pojechałyby na turniej kwalifikacyjny pewne siebie, a w tej chwili są zlane, pojadą i dostaną lanie. Życzę im jak najlepiej i będę trzymał za nie kciuki, ale nie mają szans. I co teraz? Jeżeli nie będzie Igrzysk, to jakie perspektywy mają nasze najlepsze zawodniczki, które mają ponad 30 lat?

Rezygnacja z kadry…

Otóż to, a młode mamy niedoszkolone technicznie. Warunki fizyczne są, charaktery też są! Ale brakuje techniki, lata świetle nas dzielą od innych nacji. To już jest sprawa związku jak szkolą trenerów, którzy z tymi dziewczynami pracują. Jak ja narzekałem i zwracałem uwagę, że trzeba to przypilnować to się ze mnie śmiali.

Uwierz mi, ja się bałem w 2003r., że nie zdążę z taktyką, bo musiałem się skoncentrować na podstawowych rzeczach jak dokładne odbicie palcami, dokładne odbicie dołem. One patrzyły się na mnie jak na czubka, a ja im mówię, żeby zobaczyły co pokazują statystyki. 30% piłek wystawia nie rozgrywająca tylko reszta zawodniczek z pola, a żadna nie jest w stanie mi dociągnąć piłki do antenki! To musimy się tego nauczyć, bo jeśli nie to 28% piłek mamy w plecy! 22% piłek rozgrywająca wystawiała dołem, to spytałem się rozgrywających czy to trenowały, to mówią mi, że nigdy i patrzyły się na mnie jak na czubka, mówię Ci!

Przecież odbijanie dołem jest takie proste.

No tak, jest proste jak się odbija na wprost siebie na rozgrzewce. Ja już trzeba w biegu, dociągnąć z lewej strony z czwartego metra na skrzydło to już się robi problem, a dla rozgrywającej to powinna być bułka z masłem! Zrobiłem trójkąty, w których miał odbijać do siebie pod skosem i tak trenowaliśmy. Już nie mówię o peryferyjnym patrzeniu, zaczęły od dwóch piłek, bo więcej nie były w stanie opanować, a skończyliśmy na sześciu! Cyrk przyjechał do hali! Każda miała po dwie piłki, jedną w jednej ręce, drugą w drugiej, a inne piłki latały nad nimi. Gdy piłka leciała do zawodniczki ona musiała podrzucić te dwie które trzymała w ręce, odbić palcami tę która do niej leciała i następnie złapać te dwie, które wyrzuciła przed odbiciem.


Jezus Maria, Panie trenerze nie widziałem nigdy takiego ćwiczenia!

Bo nie trenowałeś u Niemczyka (śmiech)! W siatkówce nie ma ostrego patrzenia, tylko peryferyjne. Jak biegniesz po piłkę to musisz widzieć, czy czasem nie wpadniesz na koleżankę. I takie elementy trenowaliśmy na zgrupowaniu kadry!

Może zmienimy temat, bo widzę, że strasznie się Pan rozemocjonował. Wiara czyni cuda?

Zawsze poparta ciężką harówką! Jeśli masz samą wiarę, to cegłówka Ci może spaść na głowę w drewnianym kościele i co Ci z tej wiary. Jeżeli poprzesz ją ciężko harówką i możesz stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, dałem z siebie wszystko! To wtedy wiara plus ta praca, powoduje, że czujesz się mocny i możesz osiągnąć sukces!

Jest Pana w stanie coś złamać? Choroba? Nie! Strata 1,5 mln w Turcji? Nie!

Ludzie, nierozsądni ludzie. Zawsze szukałem świata gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem. Niestety w Polsce go nie znalazłem, w Niemczech go znalazłem, w Turcji go znalazłem, w Polsce niestety nie. Jesteśmy specjalistami od tego, żeby rujnować to co ciężką pracą zbudujemy. Przykre, ale prawdziwe, jeśli musimy tak o sobie mówić. Dam Ci przykład, będąc trenerem w Niemczech, gdy miałem problemy i ktoś ze związku nie wywiązywał się ze swoich obowiązków to prezes go zwalniał, mimo tego, że to był człowiek z tego samego kraju a czasami nawet kolega. Nie wykonał rzetelnie swojej pracy to wylatywał, bo na wynik składa się wiele czynników. Natomiast jeśli zgłaszałem taką sprawę w Polsce, to mówiono mi, żebym nie przesadzał i że za dużo wymagam.

Jest coś czego Pan żałuje?

Uuuuuu… Dużo rzeczy, gdybym miał tę wiedzę, którą mam teraz 30 lat temu to byłbym Mistrzem Świata.

Mam wehikuł czasu za rogiem i otworzę je dla Pana, jeśli mnie Pan przekona! Co Pan na to?

Z tymi dziewczynami, z którymi byłem 4 czy 6 na Mistrzostwach Europy byłbym Mistrzem Świata!

A Igrzyska Olimpijskie?

No mówiłeś, że zapraszasz mnie do wehikuł czasu (śmiech)! Tak jak mówiłem przed chwilą zdobywam Mistrzostwo Świata i jadę z tymi dziewczynami na Igrzyska, Pekin i Ateny były w naszym zasięgu! To były te imprezy i te medale, które z obecnym doświadczeniem bym prawdopodobnie zdobył, a jeśli nie to walczyłbym w czwórce.

Rozmawiając z Panem można odnieść wrażenie, że jest Pan „niepolski”. Bez owijania w bawełnę, mówi Pan jak jest i kropka.

Ja taki byłem zawsze i byłem tak wychowany! Zmuszali mnie do zapisania się do PZPR-u, bo wszyscy trenerzy byli w partii to ja im powiedziałem, że rezygnuję z trenowania i mnie zostawili. To nie pasowało do mnie i nie godziło się z moimi racjami. Przecież gdybym ja zapisał się do PZPR-u to by się mój ojciec w grobie przewrócił!
Obecnie niestety Polska stała się krajem układowców a ja jestem absolutnym przeciwnikiem układów.  To się dzieje w związku, dlatego ja mam tam kilku wrogów, bo ja po prostu nie wchodzę w układy!


Na koniec, żeby nie kończyć takim smutnym akcentem. Czy pamięta Pan czym różni się blondynka od frytki?

(śmiech) Pamiętam, pamiętam! Frytki się soli… (śmiech)

Dziękuję bardzo Panie trenerze za rozmowę i życzę dużo zdrówka, bo na pewno się Panu przyda! A z resztą spraw to sobie Pan na pewno poradzi!


Dziękuję bardzo! Zdrowie się przyda, ale pochwalę się, że powoli wychodzę na prostą! Rehabilituje 
się, ściągam wodę z organizmu, także jest coraz lepiej. Oczywiście pozdrawiam wszystkich czytelników Twojego bloga! Nazwę wymyśliłeś sobie bardzo fajną to teraz haruj (śmiech)! 


Paweł.

3 komentarze:

  1. Mam ogromny apetyt na tę książkę :) Zawsze miałam multum sympatii do pana Niemczyka, a jego szczerość i podejście do tworzenia autobiografii zapowiadają, że to musi być genialna książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie! 😉 W którym nagrodą jest właśnie książka trenera Niemczyka!
      Facebook -> Na Moje Oko

      Usuń
    2. Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie! 😉 W którym nagrodą jest właśnie książka trenera Niemczyka!
      Facebook -> Na Moje Oko

      Usuń