niedziela, 21 lutego 2016

Dzięki Mike!


Bokser, jednak w tej książce tego boksu nie jest wbrew pozorom tak dużo. Jest to historia zwykłego człowieka, który jako dziecko wychowywał się w ogromnej patologii, z czasem został „królem” , by w mgnieniu oka upaść tak nisko, jak tylko się da. Życiowy Rollercoaster!





Nie chce pisać recenzji, bo znajdziecie ich w Internecie mnóstwo! Chciałbym przedstawić Wam moje przemyślenia, które wpadły do mojej głowy podczas czytania tej książki. „Moja prawda” tak Na Moje Oko!

Po czym poznaję książkę przez wielkie K? Po tym, że daje do myślenia! Jeśli kończę książkę, odkładam ją na półkę i zapominam o niej, to jest to słaba książka. „Moja prawda” chodziła za mną, czułem, że mimo przeczytania ostatniej strony ja cały czas w głowie analizuję, rozmyślam, jak jakiś psychol! Każdej spotkanej osobie opowiadałem o Tysonie, to było/jest niesamowite uczucie! Dzięki Mike!

Przejdę teraz do meritum mojego wpisu, a mianowicie do trzech głównych rzeczy, które wykrystalizowały się podczas moich długich przemyśleń. Tych kwestii do rozważań było dużo więcej, jednak ja chce skupić się na trzech najważniejszych.

Po pierwsze primo!

Pieniądze w tej książce pojawiają się tak często, że czasami czułem ich zapach. Pieniądze? Grube miliony, setki milionów dolarów! I co idealnie pokazuje to książka i przykład Mike’a Tysona. Pieniądze to nie wszystko! Oczywiście, fajnie jest je mieć, bo z nimi jest lepiej, ale nie wszystko da się za nie kupić! Możesz mieć pięć willi, dziesiątki aut, samoloty ale i tak nie będziesz szczęśliwy! Bo nie masz „prawdziwych” znajomych, bo otaczają Cię tylko hieny, które lubią Twoje pieniądze a nie Ciebie. Nie kupisz „prawdziwej” miłości, bo wszyscy kochają Twoje pieniądze a nie Ciebie! I można by tak wymieniać wiele, wiele innych rzeczy.

Jeszcze co do pieniędzy, tak duże pieniądze, jakie w swoim życiu zarobił Tyson niszczą człowieka. Nie chcę zbytnio ujednolicać, że wszystkich to spotyka. Jednak wiele osób nie potrafi sobie poradzić z dużymi pieniędzmi, nie potrafił tego Mike i był to Na Moje Oko jeden z czynników, który pociągnął go na sam dół. Jak inaczej określić sytuację, w której zarabiając około 400 milionów dolarów jeszcze w trakcie kariery ogłaszasz swoje bankructwo? A długi sięgają kilku milionów dolarów!

Po drugie primo!

„Człowiek uczy się na własnych błędach” – jest takie powiedzonko, jednak podczas lektury zastanawiałem się, czy człowiek może uczyć się na błędach innych? Czy jesteśmy w stanie wyciągnąć wnioski z pomyłek innych ludzi? Nie powtórzyć czyjegoś błędu i następujących po nich konsekwencji?

Cały czas nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. Przykład Tysona pokazuje, że nie potrafimy uczyć się na cudzych błędach. Mike popełniał je mimo tego, że widział już jako nastolatek jakie konsekwencje przynoszą poszczególne, błędne i złe zachowania. Później, już jako zawodowy bokser i dorosły facet również nie wyciągał wniosków i nie uczył się, nawet na swoich błędach. Nawet sięgnięcia dna, nie nauczyło go jak żyć, dopiero sięgnięcia dna i paru kilometrów mułu sprawiło, że Mike zrozumiał o co chodzi w tym całym ziemskim życiu! Szkoda, że tak późno…

Osobiście, z dnia na dzień przychylam się coraz bardziej do tego, że jednak jesteśmy w stanie uczyć się na błędach innych, choć jest to trochę jak ściąganie na klasówce, ale jednak ze zdanym egzaminem. Oczywiście nie we wszystkich aspektach naszego życia, co to to nie! Jednak w niektórych wydaje mi się, że patrząc na to co spotkała kogoś innego po danym zachowaniu, jesteśmy w stanie tego uniknąć, bez konieczności własnego „sparzenia się”. Tego Wam życzę!

Po trzecie primo ultimo!

Ta książka potwierdziła moje domysły, jak bardzo „zniszczone” jest bokserskie środowisko. Nie chcę w żaden sposób obrażać fanów, zawodników oraz osób w jakikolwiek sposób związany z boksem. Jednak ta książka obnaża wszystkie wady boksu. Od dopingu i jego ukrywania, przez jakieś udawane konferencje, przekręty z kontraktami, aż po goszczące w nim przysłowiowe „dziwki, koks i grube blanty” i wiele, wiele innych.

Dodatkowo, Mike pokazał również jak fałszywi ludzie kręcą się w świecie boksu, to towarzystwo jest pełne „hien” które czyhają tylko na okazję i wykorzystują je, nie patrząc na to ile szkody mogą wyrządzić przy tym drugiej osobie. Tyson spotkał na swojej drodze sporo takich ludzi, którzy uważali się ze jego najbliższych, po czym za kilka dni wytaczali mu pozew sądowy! Taki mamy klimat…

Łącząc to wszystko w całość, daje nam to strasznie drastyczny wizerunek tej dyscypliny. Nigdy nie byłem fanem boksu, jednak po lekturze autobiografii Tysona, nie lubię boksu jeszcze bardziej.

***

Koniec końców! Moi kochani Okowicze! „Moje prawda” to obowiązkowa lektura dla każdego! Nie tylko dla ludzi interesujących się sportem, boksem. Jest to bowiem świetna opowieść o walecznym człowieku, który pomimo przeciwności losu i wielu upadków nadal się nie poddaje i konsekwentnie realizuje cele.

To co przez większość życia robił Mike Tyson na pewno nie zasługuje na pochwały, jednak czytając tę książkę nie sposób nie poczuć sympatii do „Króla boksu”. Odnoszę wrażenie, że Tyson był zbyt naiwnym człowiekiem, który ufał wszystkim i we wszystko. Kariera i życie Mike’a płynęło dobrze, dopóki dopóty żył Cus D’Amato – mentor, przyjaciel, generał i twórca wielkiego Mika. To D’Amato wyciągnął Mike’a z bagna, to D’Amato nauczył go życia, to D’Amato zrobił z niego najmłodszego mistrza świata wagi ciężkiej! Jednak po śmierci Cus’a wszystko się zmieniło i Na Moje Oko świat Mike’a się zawalił jak domek z kart, a Mike gnił w nim przez wiele lat!

Jednak ogarnął się! Przyznał się do błędu, a to już 90% sukcesu! W życiu spotkało go wiele badziewia, wiele tragicznych momentów, od niesłusznego skazania na 3 lata więzienia, przez dyskwalifikacje, bankructwo, śmierć córeczki i wiele innych! Jego życie to gotowy scenariusz na oscarową produkcję! Jednak cieszę się, że zawczasu się opanował i teraz jako 50-latek toczy sobie spokojniejsze, ale przede wszystkim, szczęśliwe i szczere życie, bez tych wszystkich milionów, z nauką wyciągniętą z błędów swoich oraz innych, a także z dala od popsutego, bokserskiego światku!


Mike, wszystkiego dobrego! 

Paweł.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz