sobota, 8 sierpnia 2015

Premier League! Dzięki, że wróciłaś!


Na ten dzień czekałem już od dłuższego czasu, po wakacyjnej przerwie wróciła, Na Moje Oko najlepsza piłkarska liga świata, Premier League! I już w pierwszej kolejce rozpieściła kibiców, dając emocje, bramki, zwroty akcji, czyli to wszystko na co czekamy! Wróciła stara, dobra Premiership!
 



 
Sobota, ósmy dzień sierpnia, godz. 13:45. Chwila, na którą czekałem od dawna! Myślę, że nie tylko ja, ale miliony osób! Po siedemdziesięciu pięciu dniach przerwy wróciła Premier League! W wakacyjnej przerwie kilka gwiazd ją zasiliło, kilka również opuściło. Osobiście bardzo cieszą mnie transfery beniaminków, które ściągnęły naprawdę dobrych zawodników. Mam tutaj na myśli głównie Watford (Prodl, Holebas, Capoue, Behrami, Britos) oraz Bournemouth (Gradel, Distin, Mings, Tomlin). To pokazuje siłę tej ligi, że beniaminki są w stanie ściągnąć takich zawodników i wydać na nich konkretne funciaki! Interesującymi transferami było również ściągnięcie do Crystal Palace Yohana Cabaye (gol w debiucie), skuszenie Aleksandara Mitrovicia oraz Georginio Wijnalduma przez Newcastle, przyjście Andre Ayew do Swansea (gol w debiucie) czy strzały West Hamu w postaci Payeta i Ogbonny. Ogromny szacunek!
No i oczywiście transfery tych największych! Najbardziej do gusty przypadły mi transfery Depaya, Firmino oraz Darmiana, jeśli chodzi o transfery z zewnątrz. Natomiast co do wewnątrz angielskich interesów to na pewno Schneiderlin, Benteke, Sterling. Reasumując, Na Moje Oko ogólny rachunek zysków i strat wychodzi Premiership jak najbardziej na plus! Dlatego wyczekiwanie na początek sezonu było jeszcze bardziej emocjonujące!
No i co? Już podczas pierwszego popołudnia Premier League pokazała, dlaczego wszyscy tak bardzo ją kochają! Każdy kto choć przez chwilę rzucił okiem na któryś z trzech pierwszych spotkań, transmitowanych w NC+ nie mógł ani przez chwilę narzekać! Ja w ręce Premiership oddałem się od 13:45 do około 20:30! I powiem Wam, że było to bardzo dobre posunięcie z mojej strony! Przyznam się, że czasami przełączałem na polską Ekstraklasę, ale szybko wracałem do Anglii, bo tam się działo! Where amazing happens! (Mam nadzieję, że kibice koszykówki się nie obrażą)
Trzy spotkania, 11 bramek, jedna czerwona kartka i co najważniejsze masa emocji! Wszystko rozpoczęło się na Old Trafford, gdzie ManU podejmował Tottenham. W całym spotkaniu padła tylko jedna bramka i to na dodatek samobójcza, ale ogólne wrażenie jakie pozostawili po sobie zawodnicy obu drużyn nie było takie złe. Dobre fragmenty Tottenhamu, kapitalne parady Romero, optymistyczne wejście do drużyny Schneiderlina, Depaya i Darmiana. Jak na otwarcie sezonu i związany z tym stres, byłem usatysfakcjonowany. Oczywiście można byłoby się doczepić do paru rzeczy, ale po co? Słabsze momenty na boisku, nadrabiał za mikrofonem duet Twarowski – Nahorny, z nimi każdy mecz jest jak z bajki!
Następnie wybiła 16, czyli czas na mecz Leicester – Sunderland. Myślałem, że będzie to spokojne spotkanie, w którym emocji i bramek nie będzie za dużo, jednak na całe szczęście się myliłem. 25 minut gry i Leicester prowadziło już 3:0! Nie wierzyłem własnym oczom! W drugiej połowie gol kontaktowy Defoe, szybka odpowiedź Leicester i potem jeszcze druga bramka dla Sunderlandu, a była dopiero 71. minuta! Mówię, może coś jeszcze się wydarzy, jednak zawodnicy stwierdzili, że starczy tych fajerwerków. Szalone spotkanie! W innych, równolegle rozgrywanych spotkaniach liczyłem na punkty Bournemouth i Artura Boruca, jednak nie udało się, a szkoda! No a Crystal Palace z wcześniej wspominanym przeze mnie Cabayem(gol) w składzie pokonało na wyjeździe 3:1 Norwich, z tego co czytałem to również było to spotkanie całkiem, całkiem.
A na deser mogliśmy uraczyć się spotkaniem obrońcy tytułu, Chelsea Londyn ze Swansea City, której bramki strzegł oczywiście Łukasz Fabiański! Pierwszy kwadrans mimo, że bez goli był niesamowity! Kolejny był jeszcze lepszy i dodatkowo obfitował w trzy bramki! Idealny przepis na fenomenalne spotkanie! Bramka za bramkę! Akcja za akcję! Ledwo rozpoczęła się druga połowa i od razu czerwona kartka dla Courtouis’a! I do końca spotkania Chelsea grała w „10” mimo to, spotkanie dalej stało na bardzo dobrym poziomie!
Opłacało się czekać te siedemdziesiąt pięć dni! Pierwsza sobota z Premier League i od razu takie rzeczy! Kibice wypełniający stadiony do ostatnich miejsc, miliony widzów przed telewizorami! To jest ta magia Premiership! Emocje! Pasja! Ludzie! To jest to! Ani trochę nie żałuję tego, że siedem godzin spędziłem wpatrując się w ekran, było warto! Otrzymałem to, czego każdy kibic oczekuje od spotkania piłkarskiego! To, za czym tak bardzo się stęskniłem! Dzięki Premiership! Dzięki, że wróciłaś!

Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz