czwartek, 17 marca 2016

„Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3!”

„Kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3” – to powiedzenie, po raz kolejny zawitało na siatkarski parkiet! W najlepszym momencie, w najlepszym wydaniu! Fantastyczne zwycięstwo Skry, która odrodziła się jak „Feniks z popiołów” i pokonała gwiazdorski Zenit Kazań! Dlaczego? Na Moje Oko…









DRUŻYNA

To spotkanie najdobitniej pokazało, że siatkówka to sport drużynowy! Patrząc na indywidualności, Zenit na każdej, może na większości, pozycji posiada lepszego zawodnika! Para przyjmujących Leon-Anderson to Na Moje Oko najlepsza para przyjmujących ze wszystkich drużyn! Jednak to Skra Bełchatów była w tym spotkaniu górą! Jak można pokonać lepszych zawodników? A no właśnie drużyną przez duże D! 

Oglądając to spotkanie po stronie Skry było widać radość, było widać przyjemność z gry. Natomiast gracze Zenitu wyglądali… jakby grali za karę! Każda udana akcja była kwitowana ogromną radością, uśmiechem. Jeśli poszło coś nie tak, zawodnicy Skry pomagali sobie, podpowiadali, nie rozchodzili się na swoje pozycje i „gramy dalej”, tylko pomagali sobie! Widać było, że tworzą drużyną! Jako widz, czułem u nich niesamowity „team spirit” i tym właśnie Na Moje Oko przeskoczyli braki indywidualne! DRUŻYNA to się liczy najbardziej!

Uwierzcie mi, z własnego doświadczenia, jeśli na boisku jakaś ekipa tworzy drużynę to naprawdę mimo braków, mimo słabszych indywidualności, taka Drużyna jest w stanie ugrać sporo!

WALKA

Drużyna z Bełchatowa kilkukrotnie w tym meczu znajdowała się w beznadziejnej sytuacji, jednak cały czas walczyła! Pierwszy set, przegrywali dość sromotnie, w końcówce zaczęli gonić i gdy byli już o krok, przy stanie 24:23, Butko przepchnął „na siatce” Marechala i set dla Kazania, można byłoby się podłamać. Nic z tych rzeczy! Skra w drugim secie prowadziła 16:13 jednak po serii zagrywek Andersona przegrywała 16:21, można byłoby się podłamać, ależ skąd! Walka!

Trzeci set, Skra od początku goniła rywala, w końcówce dogoniła i mecz trwał dalej! Choć Zenit miał ochotę zakończyć to spotkanie w trzech setach, na całe szczęście podopieczni trenera Miguela Falasci dociągnęli wynik do końca. Walka! 


W czwartym secie, to Skra cały czas była na prowadzeniu, mniejszym, większym, ale była! Jednak w końcówce działy się rzeczy niesamowite! Anderson miał nawet piłkę meczową „w górze” i co? Został zablokowany! Skra wróciła do żywych! Po raz kolejny! Walka!

Tie-break! Skra rozpoczyna go od stanu 1:4, Falasca prosi o czas! Ponownie, jak „Feniks z popiołów” Bełchatowianie podrywają się do gry, odrabiają straty! W końcówce prowadzenie zmienia się jak w kalejdoskopie! Jednak Skra była lepszą DRUŻYNĄ, a Panie siatkówka woli jak w takich spotkaniach wygrywają DRUŻYNY, a więc duet Uriarte – Lisiniac blokują Leona i Skra wygrywa decydującego seto 18:16! Walka! Walka! Walka!

Ani przez chwilę nie było jakiegoś podłamania, spuszczania głów, od pierwszej do ostatniej piłki Bełchatowianie walczyli na boisku! Biegali do piłek, które były nie do podbicia, ale takim właśnie zachowaniem, pokazuje się przeciwnikowi, że „ja Ci wyrwę to zwycięstwo!”


SIATKARSKIE SZCZĘŚCIE


Jak doskonale wiemy, „szczęście sprzyja lepszym” to siatkarskie również! Było ono wczoraj z Bełchatowianami! Kilkukrotnie piłka „tańczyła” na siatce i spadała po stronie drużyny z Kazania! Końcowa akcja bodajże w czwartej partii, Conte atakuje na koniec seta, Salparow podbija piłkę, jednak blokujący wpadają w siatkę i punkt/set/ Skra! Również w ostatnim secie, Wlazły cały mecz się męczył, nie był to jego dzień (była DRUŻYNA, która gdy ktoś ma gorsze chwile pomaga) jednak przy stanie 15:15 aplikuje Zenitowi asa! Był to jedyny as Wlazłego! W jakiej chwili! Również blok kończący spotkanie, Leon przez całe spotkanie niemiłosiernie obijał, bądź atakował nad blokiem Uriarte, a przy stanie 17:16 dla Skry? Został zablokowany! Ten as Wlazłego, czy blok Uriarte w innym momencie seta nie byłby taki ważny i tak odczuwalny, jednak „siatkarskie szczęście” sprawiło, że takie akcje i takie punkty, przyszły w odpowiednim momencie!




ŚRODKOWI


Bełchatowskie trio: Lisiniac-Wrona-Kłos nakryło kapeluszem i zmiażdżyło kazańskie trio: Ashchev-Demakov-Gotsalyuk! To była jedyna pozycja, na której górą według indywidualnych statystyk byli gracze Skry! Ale za to jak!


Lisiniac-Wrona-Kłos
Ashchev-Demakov-Gotsalyuk

Atak
Zagrywka
Blok

Atak
Zagrywka
Blok
Lisiniac
13/19 – 68%
1 błąd – 0 as
3
Ashchev
1/3 – 33 %
0 błąd – 0 as
1
Wrona
3/4 – 75%
1 błąd – 0 as
1
Demakov
0/0 – 0%
1 błąd – 0 as
0
Kłos
6/9 – 67%
2 błędy – 2 as
0
Gotsalyuk
3/8 – 38 %
1 błąd – 0 as
3
Łącznie:
22/32 – 69%
4 błędy – 2 as
4
Łącznie:
4/11 – 36%
2 błędy – 0 as
4


Te liczby i te statystyki mówią wszystko, a więc nie muszę nic dodawać! Brawo!


***


Skra Bełchatów faktycznie, osiągnęła super wynik! Niesamowity wynik! Jednak w dalszym ciągu to jest dopiero pierwszy krok, Zenit to jest jednak Zenit i dla nich wygrana na wyjeździe 3:0 nie jest jakimś rzadkim wyczynem, bo do tej pory nie przegrali żadnego wyjazdowego spotkania w Lidze Mistrzów! Dlatego Skrą w rewanżu czeka arcytrudne zadanie! Jednak jeśli Skra zagra tak jak w środę, nie przestraszy się awansu i w dalszym ciągu będą grali tak DRUŻYNOWĄ siatkówkę, to … jestem dobrej myśli! J


Paweł


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz