czwartek, 25 stycznia 2018

"Czwartki z Okiem" - Zawsze marzyłem o grze w tym klubie


Czy Wy też zauważyliście, że piłkarze w większości marzą o grze w klubach, które... godzą się na ich rosnące wymagania finansowe? 





Ostatnio w Moje Oko wpadła grafika z nowym zawodnikiem Arsenalu – Henrikhem Mkhitaryanem, który to z pełnym przekonaniem, na łamach oficjalnej strony klubowej przekonuje, że spełnia marzenia, ponieważ zawsze marzył o grze w Arsenalu… Serio? W 2016 roku to samo mówił w kontekście Manchesteru United. Zgadnijcie co mówił w 2013 roku, kiedy podpisywał kontrakt z BVB? Oczywiście! Moim marzeniem było grać w Dortmundzie!

To tylko jeden przykład, który obrazuje podejście piłkarzy do... klubów oraz kibiców. Podejście, które Na Moje Oko jest beznadziejne. Oczywiście, można marzyć o grze w każdym klubie, czemu nie. Tylko dlaczego marzenia o grze w danym klubie, wychodzą z zawodnika, w momencie w którym podpisał kontrakt i będzie kasował ten klub na kilka milionów miesięcznie? Ciekawe.

Na Moje Oko, dużo bardziej szanuję zawodników, którzy przychodząc do klubu i otwarcie mówią, że jest to etap w ich karierze. Tak jak to zrobił Rafinha, przechodząc do mojego ulubionego Interu Mediolan. Ani słowem nie wspomniał o spełnianiu marzeń, ani o pragnieniu od dziecka gry w Interze. Nie poradził sobie w Barcelonie, chciał spróbować czegoś nowego i tyle. Krótka piłka. Bez mydlenia oczu. 

Piłka nożna to ich praca, a kluby to miejsca, w których ową pracę wykonują. Nikt nie wymaga od piłkarzy, aby marzyli o grze w danym klubie. Na Moje Oko wystarczy żeby szanowali swojego pracodawcę i społeczność zgromadzoną dookoła, strzelali bramki, asystowali, czy też rozbijali ataki rywalki. Wykonywali swoją robotę i dokładali cegiełki do jak najlepszego wyniku zespołu. Tyle.

Odnoszę wrażenie, że piłkarze mówiąc takie rzeczy, chcą „na szybko” wkupić się w łaski kibiców. Jednak śmiem twierdzić, że skutek takich działań jest zupełnie odwrotny. Dla wielu kibiców, ich ulubiony, ukochany klub to… całe życie! Codzienność kręci się od spotkania, do spotkania. Jestem przekonany, że taki kibic dużo bardziej ceni zawodnika, która zagra w „otwarte karty” i nie powie za dużo, a będzie zasuwał. Aniżeli takiego, który będzie opowiadał piękne bajki i na tym się skończy.


Oko. ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz