czwartek, 8 grudnia 2016

Od zera... do bohatera!


Vadis Odjidja-Ofoe, belgijski piłkarz ghańskiego pochodzenia, który latem zasilił Legię Warszawa. Jego początki były... tragiczne, jednak to jak teraz na boisku prezentuje się Vadis… ręce same składają się do oklasków!





Vadis wskoczył na tak niesamowity poziom, że Na Moje Oko, jeśli nic się nie zmieni, to kwestią czasu jest to, jak wszyscy okrzykną go najlepszym piłkarzem w historii polskiej ligi! Naprawdę, dawno nie widziałem w polskim klubie zawodnika, która posiadał takie umiejętności. Prezentuje je od kilku dobrych spotkań, jednak skupiając się na wczorajszym meczu. To on podał wprowadził Prjovicia w pole karne, podczas bramkowej akcji. Jak on to zrobił? Nie mam pojęcia. Oprócz tego, mógł mieć z dwie albo trzy asysty, na lewo i prawo rozdawał wypieszczone do perfekcji podania swoim partnerom.

W końcówce spotkania, potrafił ukraść czas. „Wziąć” na siebie trzech obrońców, pobiec z nimi do narożnika boiska, ukraść czas, dać się sfaulować. Co do sfaulowania, perfekcyjnie nabrał Williama Carvahlo, kiwnął, wyprzedził i specjalnie, z premedytacją zwolnił, dał się sfaulować, bo wiedział, że za ten faul Carvalho wyleci z boiska! Mógł biec do przodu, ale po co? Klasa.

Na Moje Oko nakrył czapką swoich vis-a-vis, gwiazdy reprezentacji Portugalii, Mistrzów Europy, Adrien Silvę oraz wspomnianego przed chwilą Williama Carvalho. Sam Vadis, zrobił na boisku więcej dobrego dla drużyny, niż obaj Portugalczycy razem wzięci, o których transfer bije się cała Europa. Cena? Za Silvę minimum 25 milionów €, Carvalho to troszkę większy koszt, minimum 30 mln €.

Odjidia-Ofoe złapał tak niesamowitą formę, że wychodzą mu nawet te niemożliwe zagrania, złote, magiczne dotknięcie piłki. Coś co zawodnik robi podświadomie, ale ten symptom odpala się dopiero wtedy, kiedy jesteś w fantastycznej dyspozycji, popartej miesiącami treningów.

Co mnie bardzo cieszy, z takiego trenerskiego, sportowego punktu widzenia. Sytuacja Vadisa pokazuje jak ważnym elementem życia sportowca jest trening. Poznaliśmy Odjidie jako grubego, wolnego, beznadziejnego gracza, którego każdy chciał pakować i odsyłać tam skąd przyjechał. Najwyższa pensja, a gra poniżej zera. Trening, trening, trening i systematycznie wszystko wraca do normy. Vadis w jednym z wywiadów stwierdził, że nie odbył okresu przygotowawczego, że miał 2-3 kilogramy nadwagi. Szczerze? Nie interesuje mnie to, zawodowy piłkarz powinien o siebie dbać cały czas i nie ma prawa dopuścić do takiej sytuacji.

Bądź co bądź, treningi, doprowadziły do tego, że Ofoe w przeciągu miesiąca, może dwóch z zera, stał się wiodącą postacią Legii, bez której obecnie ciężko sobie wyobrazić grę „Wojskowych”! Nie wszystko można kupić, na niektóre rzeczy, trzeba sobie ciężko zapracować!

Odjidia podczas ostatnich czterech-trzech spotkań Ligi Mistrzów, wygląda jak piłkarz Ligi Mistrzów pełną gębą. W starciu z Realem czy BVB, nie było po nim widać, żeby odstawał od rywali, a we wczorajszym spotkaniu jego poziom gry, był dużo lepszy od Carvalho czy Silvy. Chodzi o to, że pośród klasowych zawodników, wygląda jak jeden z nich. Nie twierdzę, że jest lepszy od Modricia czy Castro, ale w pojedynkach z nimi nie odstawał poziomem. Oczywiście poza pierwszym spotkaniem z BVB, bo wtedy to był jeszcze ten „stary” Vadis!

Wiecie dlaczego Sporting przegrał wczoraj w Warszawie? Na Moje Oko brakło im… Vadisa! Kogoś kto rozprowadzi grę, pomyśli, zwolni, rzuci piłkę na wolne pole, minie rywali. Naprawdę, jestem pod ogromnym wrażeniem gry Belga.


Jestem ciekaw, jak dalej potoczą się losy Vadisa w Legii, bo z taką grą, to długo on tu miejsca nie zagrzeje.

Paweł

foto: sportowefakty.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz