czwartek, 7 grudnia 2017

"Czwartki z okiem" - Liga Mistrzów - jedna odchodzi, druga przychodzi.


Wczorajszy wieczór wszystkim kibicom przebiegł w rytmie Ligi Mistrzów. Jedni cieszyli oko piłkarską odmianą, drudzy siatkarską. Osobiście, skupiłem się na tej siatkarskiej, choć na piłkarską Moje Oko również zerkało.







Zacznę od piłkarskiej Ligi Mistrzów, w której poznaliśmy komplet uczestników ⅛ finału. Jak to zwykle bywa, nie obeszło się bez niespodzianek. Największą z nich, Na Moje Oko, jest brak awansu Atletico Madryt. Drużyna Diego Simeone w poprzednich sezonach zachwycała swoją grą… hmmm… może nie do końca zachwycała, ale potrafiła dostosować się do warunków i dochodzić do najważniejszych spotkań. Warto dodać, że do ekipy Atletico w styczniu dołączy Diego Costa, który miał pomóc zespołowi w tych rozgrywkach, a tu… zostaje La Liga i sześć punktów straty do FC Barcelony.

Innym zaskoczeniem, ponownie “in minus”, jest postawa AS Monaco. Ubiegłoroczny półfinalista LM, w tym sezonie w fazie grupowej nie wygrał ŻADNEGO spotkania. Ekipa Kamila Glika straciła, aż 16 bramek, co daje średnią ponad 2,5 bramki na mecz. Kosmiczny “zjazd” monakijczyków. Ogólnie rzecz biorąc, cała grupa G, jest ogromną niespodzianką. Myślę, że dużo więcej osób stawiało na to, że na koniec fazy grupowej tabela będzie wyglądała… całkowicie odwrotnie. A tu proszę, sport.

Przed wczorajszymi starciami, byłem bardzo ciekaw, jak tę partię rozegra Pep Guardiola. Czy będzie walczył o przedłużenie serii zwycięstw, czy bardziej postawi na pomoc Napoli, w pożegnaniu się z LM. Wybrał to drugie i w spotkaniu w Szachtarem na boisku oglądaliśmy delikatnie rezerwowy skład. Od razu trzeba dodać, że to nie City jest winne braku awansu Napoli, tylko… Napoli, które przegrało aż cztery mecze.

Co warte uwagi, angielskie kluby w komplecie wychodzą ze swoich grup. Pierwszy raz w historii Ligi Mistrzów, w fazie pucharowej wystąpi aż 5 zespołów! Czy któraś z nich ma szansę powtórzyć sukces Chelsea z sezonu 11/12? Na Moje Oko… TAK.

Rozstajemy się z piłkarską Ligą Mistrzów, która udaje się na zasłużone, zimowe wakacje. Natomiast rozpoczynamy przygodę z siatkarską Ligą Mistrzów, która w tym tygodniu rozpoczęła swoje rozgrywki. Skupię się na naszych drużynach, gdyż to ich losy są mi i myślę, że nam najbliższe. Zabawę rozpoczęła ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w Izmirze pokonała Arkas 3:0. Jednak nie był to łatwy mecz, co potwierdza fakt, że wszystkie sety zakończyły się tylko dwupunktową przewagą ZAKSY. W obu pierwszych setach Kędzierzynianie musieli odrabiać straty, a w trzecim bronić się przed goniącym rywalem. Analizując statystyki, ZAKSA miała mniej bloków, gorszy procent ataku, jednak popełniła mniej błędów własnych. Ile? Sześć, czyli tyle ile wyniosła różnica punktowa między zespołami.

Następnie na boisko wyszli zawodnicy Skry Bełchatów, którzy… dość niespodziewanie przegrali z Chaumont VB 52 Haute Marne 1:3. Podobnie jak w spotkaniu ZAKSY, procent ataku podobny, ilość bloków również, ale… błędy własne. SKRA popełniła ich zdecydowanie za dużo - 24 zepsute zagrywki! 12 błędów w przyjęciu! 5 błędów w ataku! Z taką ilością błędów własnych, ciężko myśleć o zwycięstwie.

Na deser, Jastrzębski Węgiel show. “Pomarańczowi” przed własną publicznością pokonali Berlin Recycling Volleys 3:0. Lepszy atak, więcej bloków, podobna ilość błędów. Co ciekawe, rywale tylko raz, JEDEN, zablokowali atak JW. Kibiców JW cieszy na pewno wygrana oraz powrót do formy Olivy, który zaczyna robić “show”. Smuci natomiast postawa Maćka Muzaja, który skończył tylko 4 na 14 ataków, w drugim secie został zmieniony, a trzeciego rozpoczął w “bazie”.

Wszechobecna Liga Mistrzów. <3

Oko.


foto: polsport.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz