czwartek, 16 kwietnia 2015

BAD - kolejne zabójcze trio!

Real ma swoje BBC, Barcelona MSN, natomiast wczoraj w Porto powstało kolejne zabójcze trio - BAD. Boateng, Alonso, Dante. Czyli trójka zawodników, która po środowym ćwierćfinale mogłaby otworzyć Klub Ślamazarnych Panów.




Naprawdę nie mogę zrozumieć tego, jak na takim poziomie, takiej drużynie jak Bayern Monachium mogą przydarzyć się TRZY tak proste błędy. A co najlepsze, te błędy nie przydarzyły się zawodnikom młodym, którzy dopiero zbierają doświadczenie na międzynarodowych boiskach. Tylko graczom doświadczonym, którzy powinni dać drużynie spokój i bezpieczeństwo. Dante 32 lata, reprezentant Brazylii. Boateng 27 lat, wielokrotny reprezentant Niemiec, mistrz świata, zdobywca Ligi Mistrzów. Alosno 34 lata, ponad 100 występów w reprezentacji Hiszpanii, mistrz świata, dwukrotny mistrz Europy, dwukrotny zdobywca Ligi Mistrzów.

Rozumiem stracić jedną głupią bramkę, ale trzy?! Błędy są nieodzowną częścią tej gry, jednak od takich zawodników, takiego trenera, takiej drużyny można wymagać radzenia sobie z nimi. Po tym pierwszym “wyskoku” zespół powinien jakoś zareagować, ocknąć się. A w Bayernie z biegiem czasu błędów, niedokładności w obronie było coraz więcej przez co zrobiło się nerwowo i niepewnie z przodu a gra się posypała. Pogubili się chyba wszyscy, z trenerem Guardiolą na czele, bo przesunięcie Boatenga do pomocy traktuje jako spóźniony prymaaprilisowy żart.

Jednak warto podkreślić to jak fenomenalnie ułożoną i zbalansowaną drużyną była ekipa FC Porto. Bramki padły po szkolnych błędach Dantego i Alonso, ale ktoś musiał to widzieć wcześniej, uczulić napastników, że warto próbować.Dlatego ogromny szacunek dla trenera Julena Lopeteguiego, który nie przestraszył się wielkiego Bayernu i to jego drużyna rozdawała karty na boisku. Zmieniał ustawienie w zależności od sytuacji na boisku, kapitalnie ustawił drużynę w obronie, przechytrzył Guardiolę. Bayern po przerwie zanotował jedno prostopadłe podanie w pole karne Porto, JEDNO.

Na pewno jakiś wpływ na taką a nie inną grę drużyny z Monachium miała ogromna ilość kontuzji kluczowych zawodników, ale to podobnie jak błędy jest o wkalkulowane w ten biznes. Dlatego nie przyjmuję tłumaczenia się brakiem Robbena, Riberyego, Schweinsteigera itd. Wyjściowa “11” Bayernu wyglądała naprawdę dobrze i przegrała ten mecz czysto piłkarsko.

Wczoraj oglądając to spotkanie do głowy wpadło mi pewnego rodzaju porównanie dwóch Bayernów. Tego Guardioli i starego Bayernu Juppa Heynckesa. Na drużynę Heynckesa patrzyło się z przyjemnością, jego drużyna jak maszyna niszczyła wszystkich na swojej drodze. I co najważniejsze w bardzo aktrakcyjnym stylu, ale nie zapominając o twardej i brzydkiej obronie, jeśli jest konieczność wybiciu piłki w aut bądź na uwolnienie. Drużyna Heynckessa jeśli trzeba było grała brzydko,  zdobywała brzydkie bramki, jednak zdobywała tytuły i miażdżyła rywali. Potrafiła cierpieć na boisku. Natomiast Bayern Pepa musi grać pięknie, czasami dzięki temu zdąży się okazałe 8:0, jednak często bywa tak, że nie daje to pożytku a gra jest samą sztuką dla sztuki. Jednak celem tej gry jest zdobywanie bramek, a nie utrzymywanie piłki i ilość wykonanych podań.

W sumie nie zdzwię się jak w Monachium Bayern odrobi stratę i awansuje do półfinalu LM. Jednak Na Moje Oko wszystko będzie zależeć do drużyny FC Porto. Jesli podopieczni trenera  Lopeteguiego nie popelnią rażących glupstw w rewanzu w stylu Bayernu i zagrają na podobnym poziomie jak mecz środowy to zameldują się w półfinale. I z drugiej strony jest to genialna sprawa, że drużyna na którą nikt nie stawiał może ambicją, charakterem i walką wywalczyć awans do półfinału LM. 

Paweł.

foto: http://p5.focus.de/img/fotos/origs4615204/4635442400-w630-h354-o-q75-p5/bayern.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz