czwartek, 8 marca 2018

"Czwartki z Okiem" - Niewdzięczna robota



Co można robić w środowy wieczór po 20?





Oczywiście. Oglądać Ligę Mistrzów! J Tottenham – Juventus… szykowało się naprawdę fenomenalne granie, którego nie można było przegapić. Pochwalę się i dodam na samym początku, że w tym meczu postawiłem na awans Juventusu. Bardzo dobre kursiwo – 3,02 za każdą postawioną złotóweczkę. Nie powiem gdzie, ale kurs zacny. W taki oto sposób, zapewniłem sobie dodatkowe emocje. Skąd taki typ? Byłem przekonany, że Allegri i jego banda swoim cynicznym, wyrachowanym stylem gry wturlają się do kolejnej fazy.

Tak jak napisałem wczoraj na FanPage’u. W piłce nożnej nie przyznaje się not za styl, jeszcze. Gdyby na tej podstawie oceniać wczorajsze spotkanie, dużo lepiej wyglądali piłkarze z Londynu. Jednak ile już było takich spotkań, w których pięknie grające drużyny ponosiły porażkę… masa! Juventus czekał, czekał, czekał, grał słabo, ale miał dwie szanse i dwie wykorzystał. Jedni powiedzą, że beznadziejni, tragiczni, że nie zasługują. Na Moje Oko wygląda to trochę inaczej, osobiście doceniam i bardzo szanuję takie zespoły, które może nie grają zbyt pięknie, ale potrafią osiągnąć to, co mają osiągnąć. To się w sporcie liczy i to się pamięta.

Przechodząc jednak do meritum, czyli tytułowej „Niewdzięcznej roboty”. Sędzią wczorajszego spotkania był polski, eksportowy arbiter – Szymon Marciniak. Jego występ był… delikatnie mówiąc słaby. Zaczynając od nieodgwizdanej ręki Benatti, przez wydaje się klarownego karnego dla „Juve” po faulu na Coscie, braku kartki dla Barzagliego po spacerze wykonanym na nogach Sona, ręce Chielliniego, aż po spalonego Kane’a w ostatniej akcji, kiedy to Turyńczycy wybijali piłkę z linii bramkowej. Co by się działo, gdyby ta piłka wpadła do bramki… łooo matkooo!

Fala krytyki jaka spłynęła na Marciniaka jest ogromna. Twitter oszalał, angielskie gazety pytają – „Skąd UEFA bierze takich ludzi?” i tak dalej i tak dalej. Jednym słowem… masakra! Jednak nie da się ukryć, że wczorajsze decyzje Marciniaka faktycznie były złe. Nie jestem specjalistą od piłkarskich przepisów, ale widząc Vertonghena dwukrotnie zaczepiającego o nogi Costy… na ogół jest to karny.

Wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze? Interpretacja. Każdy sędzia, może interpretować daną sytuację inaczej. Oglądając czasami Ligę+Extra i kontrowersje, które wyjaśnia w tym programie "Pan Sławek", bardzo często siedzę i myślę sobie „WTF?!”. Dlaczego w takiej samej sytuacji raz jest ręka, a raz nie? Dlaczego raz dajemy karnego, a raz nie? Od razu wróciła sytuacja ręki w meczu Legia – Lech w 93. min. Po tamtym spotkaniu, sędzia Marciniak mówił, że nie ma znaczenia, w której minucie – ręka to ręka. Ok, to dlaczego nie było karnego, po dotknięciu piłki ręką przez Benatie w pierwszej minucie wczorajszego spotkania? Nienaturalnie ułożona, nad głową... no właśnie.

Tak jak wspominałem wcześniej, Na Moje Oko interpretacja = wypaczanie. Powinno być jasno powiedziane, dotknięcie ręką = karny. Koniec kropka. W innym przypadku, mamy właśnie takie sytuacje.

Pamiętam, jak kilka lat temu, po tym jak problemy zdrowotne zakończyły moją przygodę z zawodowym sportem, znajomy zapytał mnie czy nie myślałem o tym, aby zostać sędzią? ZDECYDOWANIE NIE! Sędzia to jeden z najgorszych zawodów. Co byś nie robił, jak byś nie gwizdał, to i tak zawsze będą pretensje. Czasami uzasadnione, jak te po wczorajszym spotkaniu. Jednak czasami bywają one nieuzasadnione, a swoje i tak musisz „zebrać”. W swoim życiu słyszałem już kilkadziesiąt „wiązanek”, które powędrowały pod adresem arbitrów różnych spotkań. Utwierdziły mnie one tylko w tym, że sędziowanie to strasznie niewdzięczna robota.

P.S. Jestem dumny z tego, że w mojej ukochanej siatkówce system challenge funkcjonuje już od kilku lat! W tym aspekcie jesteśmy lata świetlne przed piłką nożną! :) 

Oko. ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz