czwartek, 21 maja 2015

"Tęskno mi, Panie..."


Steven Gerrad odchodzi, Xavi odchodzi… Tak sobie myślę, że wraz z odejściem kolejnych graczy tego pokroju, umiera właśnie pewna generacja zawodników, którzy w swojej karierze kierują się sercem, przywiązaniem do klubu a nie tylko ilością zer w kontrakcie. Będzie melancholijnie.
 

Sportem interesuję się od ładnych paru lat i zawsze ogromnie szanowałem zawodników, którzy swój klub traktowali nie tylko jak bankomat, ale również jako dom, jako wyjątkowe miejsce. A niestety z biegiem lat takich zawodników jest coraz mniej, a wręcz nie ma ich w ogóle. Na szczęście w swoim życiu udało mi się jeszcze załapać na kilku graczy, przez duże G. I w związku z tym chciałbym się tymi wspomnieniami z Wami podzielić.
 
***
 
 
Zacznę od bramkarzy. Rogerio Ceni i Iker Casillas, obaj związani z jednym klubem przez całą karierę. Ceni od 1990 roku związany jest z Sau Paulo FC, wielokrotnym mistrzem Brazylii. Szybko można obliczyć… 25 lat, 25 lat w jednym klubie. Dodatkowo Ceni oprócz umiejętności bramkarskich posiada również zdolności strzeleckie, gdyż jest rekordzistą pod względem… zdobytych bramek, których ma na koncie ponad 120. I to nie wszystko, Ceni jest również rekordzistą pod względem występów, których zaliczył ponad 1130 oraz wygranych spotkań z jedną drużyną około 600. Klasa.
Iker Casillas, czy to w najwyższej formie czy nie, zawsze uwielbiany i kojarzony z Realem Madryt. Związany z klubem również od 1990 roku, zdobył z nim wszystko co się dało. Nie zdobył żadnego gola dla swojej drużyny, ale na pewno zawsze będzie gościł w sercach fanów piłki nożnej. Oby pograł jeszcze parę lat i podtrzymał ten ginący gatunek.  
 
***
 
 
Obrona. Tutaj na zawsze w mojej pamięci gościć będą na pewno Javier Zanetti, Jamie Carragher i Paolo Maldini. Zanetti grając w Interze Mediolan stał się żywą legendą tego klubu, pobił masę rekordów i złotymi zgłoskami zapisał się w historii klubu. Nic nie było go w stanie zatrzymać, nawet zerwanie ścięgna Achillesa w wieku 40 lat. Co ciekawe, od 1999 roku do 2011 nie został ukarany czerwoną kartką! Obrońca grający ponad 1100 spotkań nie został przez 12 lat ukarany czerwoną kartką. Klasa na boisku, klasa poza nim.
Jamie Carragher – forteca Liverpoolu. Całą karierę spędził w "The Reds", gdzie w trakcie 17 sezonów rozegrał 737 oficjalnych spotkań. Ciekawostką może być fakt, że swój debiut w barwach Liverpoolu w roku 1996, okrasił golem. Z takim wejściem nie pozostało nic innego jak zostać legendą klubu.

Paolo Maldini i chyba nic nie trzeba dodawać. Ponad 1000 spotkań na światowych boiskach, z czego ponad 980 w pierwszym składzie! I choć nie jestem fanem Rossoneri, to tego zawodnika akurat zawsze szanowałem, bo chyba nie wypada inaczej.

***
 
Pomoc, to oczywiście Gerrard, Xavi, oraz dwa „Czerwone Diabły” Giggs i Scholes. Steven Gerrard całą karierę spędził w drużynie z Anfield Road, stał się jej talizmanem. I zawsze jak słyszałem Liverpool myślałem Gerrard i na odwrót Gerrard = Liverpool. Zdobywca Ligi Mistrzów z pamiętnego finału w 2005r., oprócz tego ma na koncie wiele innych tytułów, jednak nigdy nie udało mu się zdobyć mistrzostwa Anglii. Co nie zmienia faktu, że jest fenomenalnym zawodnikiem, którego na pewno będzie brakować fanom piłki nożnej.
Xavi, cała kariera w Barcelonie. Rozegrał dla niej 764 spotkania. Zdobył 28 trofeów, co jest rekordem w hiszpańskiej piłce, a to jeszcze nie wszystko, bo do końca tego sezonu ma szansę na dwa kolejne tytuły. Wirtuoz. Dyrygent barcelońskiej maszyny przez wiele lat. Napotkałem się gdzieś na bardzo ciekawy opis Xaviego, że jego drużyna zawsze grała tak jak on chciał, ale to, że przeciwnik grał tak jak on chciał to już był przejaw jego kunsztu. Nic dodać, nic ująć.
Giggs i Scholes. Dwaj gracze ze sławnego Pokolenia 92’, dzieci Fergusona. Typowi goście od czarnej roboty. Zawodnicy, którzy dla ManU byli w stanie zrobić wszystko. Wielokrotni zdobywcy różnych tytułów, rekordów itd. Co ciekawe o Pokoleniu 92’ powstał nawet film, co pokazuje skalę ich osiągnięć. Dodatkowo o ich zasługach, pozycji w sercach władz klubu, świadczy fakt, że pod koniec poprzedniego sezonu obaj prowadzili drużynę ManU. Giggs jako trener, a jego asystentem był właśnie Paul Scholes. Klasa, klasa, klasa. Bez nich Manchester United to Na Moje Oko już nie ta sama drużyna.
 
***
 

Atak, tutaj bezsprzecznie i jednogłośnie… Francesco Totti. Od początku swojej kariery związany z AS Romą, w której zadebiutował w wieku 16 lat. Wieloletni kapitan i żywa ikona klubu. Zdobywca Złotego Buta i najstarszy strzelec bramki w Lidze Mistrzów (38 lat i 59 dni). Człowiek wino, im starszy tym lepszy.
Pewnie jest jeszcze wielu innych zawodników, którzy swoją postawą dawali podobny przykład. Natomiast Ci przedstawieni wyżej, są to zawodnicy, których miałem niewątpliwą przyjemność obejrzeć, których miałem okazję zapamiętać. Z czego się niezmiernie cieszę i będę o tym opowiadał swoim wnukom, że kiedyś byli tacy zawodnicy. Zawodnicy, którzy mimo lepszych ofert, mimo problemów potrafili postawić klubu, kibiców ponad pieniądz. Zawodnicy, którzy wiedzieli, że pieniądze to nie wszystko, że 50 czy 100 tysięcy funtów nie da im tego co daje im poczucie przynależności. Zawodnicy, którzy wiedzieli, że i tak w swojej karierze zarabiają takie pieniądze, że stać ich na wszystko! I trzy kolejne pokolenia będzie na wszystko stać. Nie byli jak łapczywe hieny, którym ciągle jest mało i mało, z $$$ w oczach. No właśnie byli…
 
Oczywiście rozumiem, że gra w piłkę to dla piłkarzy praca i chcą za nią otrzymywać jak największe wynagrodzenie. Tylko czy jest to jedyna wartość jaką trzeba się kierować? Sięgając gdzieś w pamięć, przypominam sobie czasy kiedy pieniądze w piłce były mniejsze i ten cały światek był normalniejszy. A teraz? Kwoty jakie zarabiają w obecnych czasach piłkarze są niewyobrażalne! I tak Na Moje Oko właśnie pieniądz niszczy młodych piłkarzy. Zawracający w głowach agenci, kontrakty reklamowe, auta, panienki itd. Itd. Coraz częstsze są afery kontraktowe właśnie z tymi młodymi, ostatnio na czasie afera ze Sterlingiem, bo zamiast 250 tysięcy funtów tygodniowo chce zarabiać 300. No ludzie! Opanujcie się! Gdzie w tym wszystkim jest sama piłka? Sport? Klub? Kibice?
 
„Tęskno mi, Panie…”
 
Paweł.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz