sobota, 30 maja 2015

Trzy razy tak! Jest dobrze!

 
Podopieczni trenera Stephana Antigi z wysokiego C rozpoczęli fazę grupową tegorocznej Ligi Światowej, dwukrotnie pokonując Rosję 3:0 i 3:2.
 
Najważniejsze w tym wszystkim jest dla mnie to, że duet trenerski Antiga-Blain w perfekcyjny sposób wywiązują się ze swoich obowiązków. Kadrę opuściło kilku bardzo ważnych zawodników, którzy stanowili o sile tej drużyny nie tylko w aspekcie sportowym, ale także tym wolicjonalnym. Można było się spodziewać, że na początku pchanie tego wózka nie będzie łatwe. A tu proszę! Po pierwsze mistrzowskie wybory personalne. Bieniek? Fenomenalny! Łomacz? Bardzo dobry! Kurek? Dobrze, a będzie lepiej! Po drugie trenerzy cały czas trzymają rękę na pulsie, nie ma paniki w trakcie spotkania, pełen spokój i kontrola. Pełne przekonanie, że założony plan jest dobry i trzeba się go trzymać! Widać i czuć, że nasi trenerzy z niejednego pieca chleb jedli! To oni są reżyserami tego wszystkiego, oni decydują kto, jak, gdzie, ile i kiedy trenuje. To oni wiedzą, kto jest gotowy do gry, kto musi jeszcze potrenować. Liczę na to, że ten trenerski nos nie opuści naszego francuskiego duetu i będzie im towarzyszył przez cały sezon.
 
Dwa słowa również o nowych zawodnikach w kadrze Antigi, mianowicie Bieniek, Łomacz i Kurek. O Mateuszu powiedziano już chyba wszystko, jego nazwisko odmienia się w mediach przez wszystkie przypadki i bardzo dobrze, bo naprawdę gość zasłużył na to! Debiut w kadrze i od razu mecz na takim poziomie, przeciwko Rosjanom. Bardzo dobrze w ataku, przyzwoicie w bloku no i ta zagrywka, będziemy mieli z niego ogromny pożytek! No i na deser statuetka MVP, szacuneczek! Nowakowski, Bieniek, Kłos, Wrona, Możdżonek – ciasno się nam robi na środku.
( Muszę się Wam pochwalić, że parę lat temu miałem przyjemność grać przeciwko Mateuszowi i sprzedać mu parę „berecików”. Były to rozgrywki o  Mistrzostwo Powiatu Częstochowskiego Szkół Gimnazjalnych, tak, tak (śmiech) parę lat temu i już wtedy wszyscy wróżyli mu wielką karierę, nie mylili się! A ja mogę sobie teraz powiedzieć: Paweł, blokowałeś reprezentanta Polski! :D )
Grzegorz Łomacz, powrócił do kadry po bodajże pięciu latach i Na Moje Oko był to powrót bardzo przyzwoity. Można doczepić się do paru zagrań Grześka, ale naprawdę myślę, że był to przyzwoity występ. A na pewno z każdym treningiem będzie coraz lepiej. Pozycja rozgrywającego jest ciężką pozycją, bo w dużym stopniu jest uzależniona od gry innych zawodników. Potrzebne jest zgranie a ono przychodzi z czasem, dlatego dajmy czas Łomaczowi i spółce.
Bartosz Kurek – atakujący. Śmiem twierdzić, że ta pozycja lepiej pasuje do Bartka niż pozycja przyjmującego. Dlatego chętnie sprawdziłbym go na pozycji „bombardiera” przez dłuższy czas, nie tylko w kadrze, ale również w klubie. To co zaprezentował w tych dwóch spotkaniach napawa optymizmem. Oczywiście przydarzają się mu jakieś ataki przed siebie czy niepotrzebne „zaginanie”, ale zgoniłbym to brak zgrania i pewnego rodzaju nieokrzesania na tej pozycji, inne dojście do ataku, inne skrzydło, potrzeba czasu. Natomiast to co na chwilę obecną dla mnie najważniejsze, Na Moje Oko do kadry wrócił odmieniony Bartek Kurek, nie ten sprzed roku, tylko taki, który przemyślał sobie parę spraw, ułożył to wszystko w głowie i widać, że chce dać tej kadrze wszystko co ma. Optymistycznie!
Natomiast moim MVP tego dwumeczu jest Mateusz Mika, nie tak dawno jeszcze anonimowy zawodnik a teraz lider naszej kadry. Do końca życia będę dziękował trenerowi Blainowi, że wystrugał nam takiego grajka! Kapitalne przyjęcie, umiejętność atakowania z piłek szybkich i sytuacyjnych, na podwójnym, potrójnym czy nawet poczwórnym bloku. Do tego bardzo kąśliwa zagrywka oraz zgrabna gra w defensywie! A to wszystko przy 206 cm wzrostu! Zawodnik kompletny! Nie mogę się napatrzeć na jego grę! Lider naszej kadry, gra jak weteran a to dopiero 24 latek. Naprawdę, mamy zawodnika kompletnego, na lata!
Cieszę się również, że ten drugi mecz nie był już taki łatwy. Rosjanie się postawili, była jakaś walka, nerwy. Ten drugie mecz da naszej ekipie dużo więcej niż ten czwartkowy. W trakcie takich spotkań buduje się drużyna. Pięć setów, 18:16 w tie-breaku, pełna sala kibiców, tego nie da się wytrenować, to po prostu trzeba przeżyć, zdobyć doświadczenie i później umieć z niego korzystać! Komuś nie idzie, zmienia go kolega i drużyna nie traci na wartości, a wręcz przeciwnie jeszcze ją podnosi.
Oczywiście nie można popadać w jakiś hurraoptymizm, bo to są pierwsze mecze. Drużyny się zgrywają, są na początku swoich przygotowań, trenerzy wylewają fundamenty pod dalszą budowę. Natomiast w żaden sposób nie można również umniejszać tym dwóm zwycięstwom! Broń Panie Boże! Bo pokazuję one, że na razie zmierza to w dobrym kierunku, że plan obrany przez trenerów jest prawidłowy. Dlatego zachowajmy pewnego rodzaju balans, cieszmy się, ale nie odlatujmy za wysoko!
 
Paweł.
 
foto:  s-trójmiasto.pl, sport.pl, przeglądsportowy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz