Kolejny emocjonujący mecz biało-czerwonych, chociaż w sumie dzisiaj to nie było jeszcze tak źle. Kapitalna gra w obronie, niezłomność i jest wygrana! Brawo, brawo, brawo!
Po meczu z Danią pisałem, że na
takim poziomie o zwycięstwie decydują detale. Dzisiaj na szczęście
te detale zaważyły na naszym sukcesie. Chodzi mi tutaj choćby o
grę w bramce, to co dzisiaj wyczyniał Sławek Szmal to przechodzi
ludzki pojęcie, zamurował bramkę! Gdzieś około 50 minuty jego
procent wybronionych piłek wynosił 41%! Miazga! Również szczęście
było dzisiaj po naszej stronie. Było kilka takich piłek, które
odbiły się od trzech graczy i padły łupem naszych zawodników.
Gol grając 4 na 6, jakaś dobitka po słupku szczęście było
dzisiaj z biało-czerwonymi! Nie można zapomnieć także o karnych,
dzisiaj Bartek Jurecki na linii siedmiu metrów pokazał klasę. O
ile się nie mylę, a nie mylę! To 100% skuteczności!
Osobny akapit należy się Karolowi
Bieleckiemu. Jak dla mnie obok „Kasy” zawodnik, któremu
najbardziej zawdzięczamy zwycięstwo. W odpowiednim momencie wziął
ciężar gry na siebie i paroma bombami z 11 metrów dał nam tlen na
początku spotkania. Gdyby wtedy Szwedzi grając w przewadze
odskoczyli nam na 3-4 bramki, mecz mógłby się potoczyć zupełnie
inaczej. Potem trochę przesadził z tymi rzutami, ale ogólnie rzecz
ujmując kapitalny mecz Karola!
Co dało nam zwycięstwo? Na moje oko
to genialna wręcz obrona i niezłomność! Naprawdę gra obronna
naszej drużyny budziła dzisiaj ogromny podziw. Przemieszczanie się,
pomoc, komunikacja to wszystko grało dzisiaj idealnie. Warto dodać
do tego kilka przechwytów, które wybijały z rytmu Szwedów.
Oczywiste jest, że dzięki obronie łatwiej na linii bramkowej grało
się Szmalowi. Pozwoliliśmy rzucić Szwedom tylko 20 bramek, co jest
ich najgorszym wynikiem w całym turnieju! A w grupie mierzyli się z
naprawdę dobrymi rywalami: Francji rzucili 25 bramek, Czechom 36,
Islandii 24. Kapitalny mecz w obronie Polaków! Gdyby nie bramki
Szwedów z kontrataku po naszych stratach to ich zdobycz mogłaby być
jeszcze mniejsza. Nie ma co gdybać, trzeba się cieszyć! Zwycięzców
się nie sądzi!
Drugim aspektem o którym wspomniałem
jest niezłomność. Chodzi mi tutaj o fakt, że biało-czerwonych z
tego zwycięskiego rytmu nie było w stanie nic wybić! Starty,
jakieś sędziowskie pomyłki, niewykorzystane klarowne sytuacje.
Wszystko to schodziło na drugi plan. Zaraz po nieudanej akcji, był
szybki powrót do obrony, głowa do góry! Okrzyki „dawaj, dawaj!”
plus jakieś niecenzuralne słówka dla dodania pikanterii. Brawo,
brawo, brawo! Tak jak wcześniej pisałem po meczu z Niemcami, co nas
nie zabije to nas wzmocni! Było to dzisiaj aż nadto widoczne!
Oczywiście, żeby nie było, że był
to mecz perfekcyjny a ja jestem ślepym fanatykiem. Można się
przyczepić do paru rzeczy. Mam tutaj na myśli brak prawego
rozegrania, dzisiaj graliśmy w piątkę. Gra Andrzeja Rojewskiego w
ataku przyprawiała dzisiaj chyba każdego z nas o ogromny ból
serca. W obronie wywiązywał się ze swoich obowiązków bardzo
dobrze, natomiast w ataku... dramat. Miejmy nadzieję, że nasi
lekarze postawią na nogi Lijewskiego.
Denerwujące jest również to jak
czasami zawodnicy genialnie bronią całą akcję, gdy już sędziowie
zasygnalizują grę pasywną i akcja dobiega końca wtedy tracą
jakąś głupią bramkę. Szkoda tej genialnie bronionej akcji,
brakuje takiej cierpliwości. No, ale nie może być idealnie. A jak
już wcześniej wspominałem zwycięzców się nie sądzi!
Chaos jaki czasami, często panuje w
ataku naszej drużyny jest frustrujący. Jednak dzięki temu rywale
nigdy nie wiedzą co zagramy i jak ustawić obronę, bo w sumie to
sami nie wiemy co zagramy. Chłopaki grają to co mówi im
serce, a to, że ich serca do gry są ogromne nie trzeba chyba nikogo
przekonywać... Chorwacjo nadchodzimy!
Paweł.
foto: http://static.polskieradio.pl/996e10a5-19f9-473a-b497-4557de961654.file
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz