Kolejna gala France Football za nami.
Piłkarze zamienili koszulki i spodenki na garnitury od Gucciego i
Hugo Bossa, ich partnerki mogły pochwalić się swoimi kreacjami za
miliony monet od Prady. Tym razem najlepszym zawodnikiem został
Ronaldo, natomiast trenerem Loew. Ok, ale chciałbym wiedzieć dlaczego akurat
na tych zawodników i trenerów padł wybór.
Od jakiegoś czasu śmiem twierdzić,
że takie plebiscyty nie mają zbytnio sensu. Dlaczego? Już wam
odpowiadam.
Obecnie poziom piłki nożnej tak się
wyrównał, że ciężko jest wskazać tego najlepszego. W ogóle co
to znaczy być najlepszym piłkarzem? Ostatnimi czasy, utarło się,
że najlepszy piłkarz to ten strzelający najwięcej bramek, grający
efektywnie i efektownie. Jednak nie do końca się z tym zgadzam. Każdy może na
swój sposób definiować to pojęcie. Bo dla jednych najlepszy to
taki, który kapitalnie gra w obronie i pozwala, aby jego koledzy w
ataku mogli zająć się zdobywaniem bramek. Dla drugich najlepszy to
taki, który rządzi na boisku od jednej do drugiej bramki, dusza
drużyny. Dla kolejnych najlepszy to taki, który cudownie asystuje.
Dla jeszcze innych najlepszym będzie ten, który potrafi tworzyć
atmosferę, potrafi się poświęcić dla drużyny i porzucić swoje
rekordy.
Szanuję i podziwiam grę zarówno
Ronaldo, Messiego jak i Neuera. Każdy z nich wprowadził do piłki
coś cennego. Ronaldo utożsamiany jest choćby ze swoim popisowym
„spadającym liściem”. Messi? Kapitalne dryblingi. Neuer, według mnie,
stworzył nowy sposób spojrzenia na pozycję bramkarza.
Jednak są też inni kandydaci, którzy wprowadzili do piłki coś
swojego, coś co tę piłkę rozwinęło. Oni są pomijani.
Inny aspekt, na który warto zwrócić
uwagę to sprawa drużyny. Nikt nie wie jakby prezentował się Messi
czy Ronaldo w innej drużynie, w której gra nie kręciłaby się
wokół ich osób. Oczywiście oni w jakiś sposób na to zasłużyli,
że znaleźli się w takiej a nie innej drużynie. Jednak chętnie
zobaczyłbym ich gdzie indziej. Jestem wręcz
pewny, że nie byłoby wtedy już tak kolorowo.
Najlepszy trener? Gratuluję trenerowi Loewowi. Tylko tak na głupi, chłopski rozum. Jako trener kadry
otrzymał on zawodników, którzy rozegrali sezon w swoich klubach, i
to tam głównie wypracowali swoją formę. I na podstawie tej formy
on wybierał zawodników do swojej mistrzowskiej drużyny. Więc to
zasługa Guardioli, Kloppa, Ancelottiego, Wengera że poszczególni
zawodnicy byli w takiej formie. A on po prostu ich dyspozycji nie
zepsuł, za to zostaje się najlepszym trenerem?
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na
wieloaspektowość sukcesu w sporcie. Aby osiągnąć sukces musi
zostać połączonych ze sobą kilka czynników. Wizja trenera musi
zgadzać się z charakterystyką zawodników, drużynę muszą omijać
kontuzje, potrzebne jest trochę szczęścia, w drużynie musi
panować dobra atmosfera, aspekty pozasportowe itd. Jeśli jeden z
tych trybików przestanie działać, automatycznie wszystko zaczyna
przysłowiowo mówiąc „siadać”. I choćbyś się wtedy nazywał
Ronaldo, Messi, Nowak czy Kowalski nie zostaniesz najlepszym.
Nie chcę tutaj podważać klasy tych
zawodników, czy trenerów. Uważam tylko, że takie plebiscyty są
trochę niesprawiedliwe, bo wybranie tego najlepszego jest, rzekłbym,
jak przysłowiowe trafienie „6” w Totka.
Paweł.
foto: http://i1.eurosport.com/2014/12/01/1363354-29261032-1600-900.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz