Dzisiaj będzie trochę sentymentalnie.
Od jakiejś połowy mojego życia byłem bardzo emocjonalnie związany
z częstochowskim AZSem. Jednak dzisiaj oglądając mecz AZS
Częstochowa z MKS Banimex Będzin miałem wrażenie, że to
przywiązanie gdzieś się ulotniło...
Pamiętam jak dziś, kiedy pierwszy raz
miałem przyjemność obejrzeć mecz AZSu. Było to jeszcze w starej
hali „Polonia” a AZS występował pod nazwą Galaxia
Pamapol Kaffee AZS Częstochowa. Trenerem był Pan Stanisław
Gościniak, którego później zmienił na stanowisku Pan Edward
Skorek. W składzie grali z tego co pamiętam Winiarski, Szymański,
Gołaś, Gierczyński, Panas, Bąkiewicz, Patucha, Ignaczak, Oczko,
Szewiński, Dacewicz. I jakoś poczułem, że jest to coś w tej
drużynie, coś co sprawiło, że jako dzieciak po zakończeniu
jednego spotkania od razu rozpoczynałem odliczanie do następnego.
Męczyłem rodziców, żeby wozili mnie na mecze, bo chciałem znowu
poczuć to cudowne uczucie, które wtedy gościło w tej drużynie, w
tej hali, w tej atmosferze. I było tak przez wiele lat, później
byłem nawet jednym z tych chłopaszków, którzy zajmują się
obsługą parkietu. Skład się zmieniał, a w tym klubie cały czas
było to „coś”. Mimo, że zawodnicy może nie byli z najwyższej
półki, to w AZSie odradzali się i grali na swoim najwyższym
poziomie. To było piękne i sprawiało, że wszyscy szanowali tę
drużynę, kibice kochali, właśnie kibice...
Kibice
zapełniający „Polonie” po brzegi sprawiali, że ta hala
odlatywała. A co najlepsze często zdarzało się tak, że jakąś
połowę trybun co tydzień zajmowały te same osoby. Pokazuje to
jaka więź łączyła kiedyś klub z kibicami. Pamiętam jak siedząc
na boisku jako chłopiec podający piłki, obserwując trybuny,
widziałem te same osoby. Z niektórymi kibicami przeszedłem na
„ty”, gdyż co tydzień mieliśmy przyjemność się spotkać,
pogadać. Wszyscy byli jedną wielką rodziną.Wokół tego klubu,
tej drużyny czuło się jakąś... magię. Było wiele takich
spotkań, które były z rodzaju „nie do wygrania”. A dzięki
kibicom, hali i atmosferze zawodnikom udawało się je wygrać.
Przypomnę tutaj jedno z tych, których nigdy nie zapomnę, mecz z
naszpikowaną gwiazdami Iskrą Odnicowo. W hali mogącej pomieścić
około trzy tysiące kibiców na tamtym meczu było z sześć. Kibice
wchodzili na parkiet, bo nie mogli pomieścić się na przestrzeni
dla kibiców. Poziom decybeli przekraczał chyba granice dozwolone na
imprezach masowych. Aż się łezka w oku kręci! Przebiegu spotkania
i wyniku chyba nie muszę wam przypominać. A po tym jak Marcin Wika
zaatakował po bloku a piłka przelobowała Abramova hala „Polonia”
odleciała! I takich momentów z tą drużyną można było przeżyć
mnóstwo!
A jak
ma się sprawa teraz? Jest mi strasznie smutno patrząc na to co
dzieje się z AZSem Częstochowa. Na meczach trybuny świecą
pustkami, na meczach jest cicho, głucho, ponuro. Relacje na linii
klub-kibice strasznie się pogorszyły, a wręcz wydaje mi się, że
zanikły. Powód? Jest ich pewnie wiele, jednak chciałbym się
skupić na tym co mnie najbardziej denerwuje. Sposób prowadzenia
klubu przez władze. Dlaczego z klubu wyganiani są tacy zawodnicy
jak Dawid Murek? Ikona polskiej siatkówki. Zawodnik, który swoją
charyzmą potrafił czynić cuda. Dla jego osoby setki kibiców
przychodziły na mecze. A klub przed sezonem żegna się z nim jak z
jakimś odrzutkiem. Nie tak powinno to wyglądać! Nie tak powinno
się traktować takich zawodników!
Inna
sprawa. Szanuję Michała Bąkiewicza za jego sukcesy, za to jaki
miał wkład w polską siatkówkę. Jednak nie przemawia do mnie i
nie rozumiem tego co stało się w poprzednim sezonie. Kontuzja
pleców, okej, każdemu się zdarza. Jednak nie o to mi chodzi,
wybory do europarlamentu w których Bąkiewiczowi lekko mówiąc nie
poszło. I nagle powrót, wznawianie kariery. Czemu? Bo na moje oko
nie udało się dostać do europarlamentu. Teraz z konieczności
został trenerem, i życzę mu jak najlepiej natomiast ta cała
sytuacja nie wyglądała dobrze.
Wracając
do sposobu prowadzenia drużyny. Naprawdę nie potrafię dostrzec w
niej koncepcji, która jest wmawiana przez klub. Młodzi zawodnicy?
Młodzi to w tej drużynie może są trzej, czterej gracze. Młodą
drużynę to ma Politechnika i jak grają? Spójrzcie na tabele.
Wracając do Częstochowy, innym tłumaczeniem było brak zgrania
drużyny, no z takim problemem styka się każda drużyna. Brakuje mi
jakiejś koncepcji, wizji. Naprawdę jest wielu młodych graczy w
Częstochowie, którzy mogliby grać w AZSie i na pewno nie graliby
gorzej niż Ci ściągani do AZSu teraz. A chłopaki z Częstochowy
grają dla innych klubów i grają naprawdę dobrze. Szkoda.
Reasumując.
Smutne jest to co dzieje się z AZSem. Szkoda, ze ta magia, która
zawsze towarzyszyła temu klubowi gdzieś się ulotniła. Kibice,
którzy zawsze byli wizytówką tego klubu odsunęli się od niego.
Naprawdę jest to strasznie smutne. No, ale cóż zrobić. Na
szczęście pozostały chociaż wspomnienia...
Paweł.
foto: http://archiwum.ksmetro.pl/apc/data/upimage/pipen_puchary_iskra_odincowo_czestochowa_fot._Adrian_Krysiak.jpg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz