sobota, 14 lutego 2015

Kadra to nie walentynki


Walentynki, dzień przepełniony miłością jednak osobiście nie przepadam zbytnio za tym „świętem”. Dlaczego? Jeśli się kogoś kocha to walentynki są 365 dni w roku. I to samo powinno tyczyć się gry w kadrze. 




Dzisiaj odpalam Internety i wszędzie trąbią o rezygnacji trenera Makowskiego z funkcji trenera reprezentacji Polski siatkarek. Ta informacja zbytnio mnie nie zaskoczyła, gdyż można było się spodziewać takiego obrotu sprawy. Już od jakiegoś czasu w reprezentacji kobiet nie działo się dobrze. Można było napotkać na jakieś słowne wojenki, a najgoręcej było na linii Makowski-Werblińska. Zawodniczki narzekały na trenera i odmawiały przyjazdu na zgrupowanie, trener narzekał na zawodniczki, że nie przyjeżdżały i koło się zamykało. 

Osobiście oceniam pracę trenera Makowskiego na plus. Dał szansę na poczucie gry w reprezentacji sporej ilości młodych zawodniczek, z których w przyszłości będziemy mieli sporo radości. Starał się uszyć jak najwięcej mógł z materiału, którym dysponował. A poza tym od zawsze jestem za polską myślą szkoleniową i to w każdej dyscyplinie sportowej. Jednak ostatnio zauważyłem jakiś odwrót od polskich szkoleniowców, ale to temat na inną rozprawkę.

Ta cała sytuacja związana z odejściem trenera Makowskiego i jego kulisami oraz dzisiejszy dzień miłości natchnął mnie do apelu. A mianowicie chciałbym aby walentynki w naszym życiu jak i w kadrach reprezentacji miały miejsce tak jak wspominałem wcześniej 365 dni w roku. Nie chciałbym aby sportowcy wybierali sobie imprezy w których w reprezentacji zagrają a w których nie. Naprawdę na moje oko gra w reprezentacji swojego kraju dla sportowca powinno być czymś do czego się dąży, czymś na co się pracuje z dnia na dzień w klubie. Gra w reprezentacja powinna być nagrodą. Dlatego nie rozumiem jak można odmówić gry w kadrze, naprawdę nie jestem w stanie tego pojąć i obawiam się, że nigdy nie będę.

Dlatego marzy mi się aby każdy trener miał do dyspozycji zawodników/zawodniczki, których uznał za najlepszych. Chciałbym aby taka sytuacja miała miejsce we wszystkich kadrach narodowych. Abyśmy nawzajem darzyli siebie miłością i szacunkiem. Mam na myśli tutaj Nas kibiców i sportowców reprezentujących nasz kraj. Tak jak my ich kochamy i szanujemy, tak niech oni nas kochają i szanują, czyli niech nie odmawiają występów z orzełkiem na piersi. Niech miłość sportowców do reprezentacji będzie tą prawdziwą miłością a nie taką „walentynkową”. Podobnie jak osoby będące w związku zamiast jednorazowego walentynkowego strzału miłości wolą systematyczne obdarowywanie siebie tym uczuciem. Tak samo kibice chcą sportowców regularnie grających w kadrze a nie jednorazowo w wybranych przez siebie imprezach.

Nawiązując do dzisiejszego dnia zakochanych. Naprawdę nie czuję tego „święta”, jest ono dla mnie takie trochę sztuczne. Jeśli się kogoś kocha to walentynki są każdego dnia w roku. Można raz na jakiś czas kupić dziewczynie różę, zrobić jakiś prezent, zabrać do kina cokolwiek. Tak samo kobiety powinny się interesować swoimi mężczyznami. Nic nie stoi na przeszkodzie od czasu do czasu w zrobieniu kolacji, kupieniu prezentu. Liczę na to, że u Was tak jest! :)

A zatem ten dzisiejszy dzień potraktujmy jako deser, a każdy dzień w roku niech będzie walentynkami! Niech sportowcy nie odmawiają gry w reprezentacjach, tylko kochają grę na niej. No i niechajże radość i miłość gości w nas każdego dnia, a nie tylko 14 lutego! :)


Paweł. 

foto: eurosport.onet.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz