czwartek, 12 lutego 2015

Trzy razy tak!


Polskie drużyny mają za sobą pierwsze mecze w fazie play-off siatkarskiej Ligi Mistrzów. Skra i Resovia swoje spotkanie wygrały, Jastrzębski Węgiel niestety przegrał po tie-breaku. Tu i tam można usłyszeć jakieś zarzuty w stronę drużyn z Rzeszowa i Jastrzębia, jednak ja się z tym nie zgadzam. 





Pierwsze tak: Wygrana Skry Bełchatów

Nokaut. Podopieczni trenera Falasci zdemolowali Mistrza Włoch - Cucine Lube Banca Marche Treia, bo jak inaczej można określić wygraną 3:0 na wyjeździe, w setach do 22,19 i 13? Nokaut! A biorąc pod uwagę jeszcze styl w jakim dokonała tego drużyna Skry, to naprawdę budzi to ogromny podziw. Oglądając to spotkanie czasami można było odnieść wrażenie, że spotkały się drużyny z dwóch innych biegunów, a była to faza play-off Ligi Mistrzów. Drużynie z Bełchatowa wychodziło dosłownie wszystko. Nawet jeśli piłka była niedokładnie przyjęta, bądź wystawiona to zawodnicy atakujący i tak to kończyli czy to kiwką czy popisowym atakiem Conte tzw. „hakiem”. Po zawodnikach z Bełchatowa było widać taką pozytywną pewność siebie i przekonanie o swoich umiejętnościach! Nie pojechali na boisko Mistrza Włoch i nie położyli się przed nim, błagając o jak najmniejszy wymiar kary. Wręcz przeciwnie stanęli do walki, podjęli rękawice i szybkimi trzema ciosami położyli rywala na deski.
Naprawdę, oglądając wczorajszy mecz przecierałem oczy ze zdumienia. Poziom jaki prezentowała Skra był bardzo, ale to bardzo wysoki. Nie chodzi tutaj nawet o sam wynik, tylko o zgranie, komunikacje na boisku, schematy rozegrania poszczególnych akcji. Brawo, brawo, brawo!
Jestem na TAK!

Drugie tak: Wygrana Resovii Rzeszów

Zawodnicy z Rzeszowa zmierzyli się w pierwszym meczy play-off z VfB Friedrichshafen. Według wielu najsłabszą drużyną, która została w grze. I w pewnym stopniu można się z tym zgodzić, jednak od kiedy pamiętam drużyna VfB pod wodzą trenera Steliana Moculescu zawsze stawiała przeciwnikom twarde warunki. Mocna zagrywka, dobra gra na linii blok-obrona, specyficzna sala no i oczywiście kunszt trenera Moculescu, który od bodajże 1997 roku jest trenerem drużyny z Friedrichshafen. Dlatego daleki jestem od podważania tego zwycięstwa.
To jest siła drużyny, że mimo słabszej postawy potrafi wygrać spotkanie. I tego się trzymajmy, wczorajszy mecz podopiecznych trenera Kowala nie był na pewno ich najlepszym spotkaniem, jednak mimo to zwycięskim! Jak mówi stare porzekadło „zwycięzców się nie sądzi” i w tym wypadku pasuje ono idealnie. Zamiast czepiać się stylu, cieszmy się ze zwycięstwa.
Swoją drogą jakich to czasów dożyliśmy, że zwycięstwa naszych drużyn na wyjeździe z tak utytułowanym rywalem są odbierana z lekkim niesmakiem. Bądź co bądź...
Jestem na TAK!


Trzecie tak: Spotkanie Jastrzębskiego Węgla z Sir Safety Perugia

Ten mecz niestety zakończył się porażką polskiej drużyny, jednak samo spotkanie mimo sporej ilości błędów stało na naprawdę ciekawym poziomie. Jastrzębski Węgiel grał na równi z wicemistrzem Włoch... bez lewego skrzydła (Quesque 8/21 – 38%, przyjecie: 14%!!!, Gierczyński 4/20 – 20%, przyjęcie: 44%). Cały ciężar gry spoczywał na środkowych i atakujących. Naprawdę jest mi strasznie żal prezesa Grodeckiego, który przed sezonem zbudował naprawdę bardzo dobrze zbalansowaną drużynę. I już nie pierwszy raz zdarzenia losowe burzą cały misterny plan. Szkoda.
Co na plus, bardzo dobre zmiany Malinowskiego, na moje oko atakujący Jastrzębskiego Węgla powinien dostać szansę od trenera Antigi w reprezentacji. Kapitalnie ułożona lewa ręka, regularna zagrywka, szkoda tylko, że tyle czasu spędza na ławce rezerwowych.
Dzisiaj jak na dłoni można było dostrzec kunszt Michała Masnego, który cały mecz musiał „ciągnąć” środkiem i atakującymi. A co najlepsze, wychodziło mu to naprawdę dobrze. A krótkie grane z okolic trzeciego, czwartego metra były stałym elementem gry Jastrzębskiego w tym meczu.
I jeszcze jedno, miło było zobaczyć ponownie w akcji Gorana Vujevicia. 42-latek zagrał dzisiaj naprawdę bardzo dobre spotkanie, przyjęcie na poziomie 81%, atak na 50%. Jestem pełen podziwu dla tego gracza, pamiętam jak jeszcze w barwach Serbii i Czarnogóry spędzał sen z powiek naszym reprezentantom. Powiedziałbym, że jest jak wino im starszy tym lepszy. Jednak nie do końca by to stwierdzenia pasowało, gdyż Vujević zawsze gra na tym samym, dodam wysokim poziomie. Przyjemność dla oczu. Ogólnie rzecz ujmując, za całokształt:
Jestem na TAK!

Resumując, jestem bardzo zadowolony z tego co zaprezentowały polskie drużyny w Lidze Mistrzów. Skra zagrała wręcz kosmicznie. Resovia wywiozła z gorącego terenu zwycięstwo. Jastrzębski zaprezentował się naprawdę bardzo dobrze. Mimo braków kadrowych, mimo braku pomocy od przyjmujących byli bardzo blisko zwycięstwa.

Trzy razy tak!

Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz