poniedziałek, 26 stycznia 2015

Chaos i (przede wszystkim) serce!

Kolejny emocjonujący mecz biało-czerwonych, chociaż w sumie dzisiaj to nie było jeszcze tak źle. Kapitalna gra w obronie, niezłomność i jest wygrana! Brawo, brawo, brawo!




Po meczu z Danią pisałem, że na takim poziomie o zwycięstwie decydują detale. Dzisiaj na szczęście te detale zaważyły na naszym sukcesie. Chodzi mi tutaj choćby o grę w bramce, to co dzisiaj wyczyniał Sławek Szmal to przechodzi ludzki pojęcie, zamurował bramkę! Gdzieś około 50 minuty jego procent wybronionych piłek wynosił 41%! Miazga! Również szczęście było dzisiaj po naszej stronie. Było kilka takich piłek, które odbiły się od trzech graczy i padły łupem naszych zawodników. Gol grając 4 na 6, jakaś dobitka po słupku szczęście było dzisiaj z biało-czerwonymi! Nie można zapomnieć także o karnych, dzisiaj Bartek Jurecki na linii siedmiu metrów pokazał klasę. O ile się nie mylę, a nie mylę! To 100% skuteczności!


Osobny akapit należy się Karolowi Bieleckiemu. Jak dla mnie obok „Kasy” zawodnik, któremu najbardziej zawdzięczamy zwycięstwo. W odpowiednim momencie wziął ciężar gry na siebie i paroma bombami z 11 metrów dał nam tlen na początku spotkania. Gdyby wtedy Szwedzi grając w przewadze odskoczyli nam na 3-4 bramki, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Potem trochę przesadził z tymi rzutami, ale ogólnie rzecz ujmując kapitalny mecz Karola!

Co dało nam zwycięstwo? Na moje oko to genialna wręcz obrona i niezłomność! Naprawdę gra obronna naszej drużyny budziła dzisiaj ogromny podziw. Przemieszczanie się, pomoc, komunikacja to wszystko grało dzisiaj idealnie. Warto dodać do tego kilka przechwytów, które wybijały z rytmu Szwedów. Oczywiste jest, że dzięki obronie łatwiej na linii bramkowej grało się Szmalowi. Pozwoliliśmy rzucić Szwedom tylko 20 bramek, co jest ich najgorszym wynikiem w całym turnieju! A w grupie mierzyli się z naprawdę dobrymi rywalami: Francji rzucili 25 bramek, Czechom 36, Islandii 24. Kapitalny mecz w obronie Polaków! Gdyby nie bramki Szwedów z kontrataku po naszych stratach to ich zdobycz mogłaby być jeszcze mniejsza. Nie ma co gdybać, trzeba się cieszyć! Zwycięzców się nie sądzi!

Drugim aspektem o którym wspomniałem jest niezłomność. Chodzi mi tutaj o fakt, że biało-czerwonych z tego zwycięskiego rytmu nie było w stanie nic wybić! Starty, jakieś sędziowskie pomyłki, niewykorzystane klarowne sytuacje. Wszystko to schodziło na drugi plan. Zaraz po nieudanej akcji, był szybki powrót do obrony, głowa do góry! Okrzyki „dawaj, dawaj!” plus jakieś niecenzuralne słówka dla dodania pikanterii. Brawo, brawo, brawo! Tak jak wcześniej pisałem po meczu z Niemcami, co nas nie zabije to nas wzmocni! Było to dzisiaj aż nadto widoczne!

Oczywiście, żeby nie było, że był to mecz perfekcyjny a ja jestem ślepym fanatykiem. Można się przyczepić do paru rzeczy. Mam tutaj na myśli brak prawego rozegrania, dzisiaj graliśmy w piątkę. Gra Andrzeja Rojewskiego w ataku przyprawiała dzisiaj chyba każdego z nas o ogromny ból serca. W obronie wywiązywał się ze swoich obowiązków bardzo dobrze, natomiast w ataku... dramat. Miejmy nadzieję, że nasi lekarze postawią na nogi Lijewskiego.

Denerwujące jest również to jak czasami zawodnicy genialnie bronią całą akcję, gdy już sędziowie zasygnalizują grę pasywną i akcja dobiega końca wtedy tracą jakąś głupią bramkę. Szkoda tej genialnie bronionej akcji, brakuje takiej cierpliwości. No, ale nie może być idealnie. A jak już wcześniej wspominałem zwycięzców się nie sądzi!

Chaos jaki czasami, często panuje w ataku naszej drużyny jest frustrujący. Jednak dzięki temu rywale nigdy nie wiedzą co zagramy i jak ustawić obronę, bo w sumie to sami nie wiemy co zagramy. Chłopaki grają to co mówi im serce, a to, że ich serca do gry są ogromne nie trzeba chyba nikogo przekonywać... Chorwacjo nadchodzimy!

Paweł.

foto: http://static.polskieradio.pl/996e10a5-19f9-473a-b497-4557de961654.file

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz