poniedziałek, 12 stycznia 2015

Czy aby na pewno najlepszy?

Kolejna gala France Football za nami. Piłkarze zamienili koszulki i spodenki na garnitury od Gucciego i Hugo Bossa, ich partnerki mogły pochwalić się swoimi kreacjami za miliony monet od Prady. Tym razem najlepszym zawodnikiem został Ronaldo, natomiast trenerem Loew. Ok, ale chciałbym wiedzieć dlaczego akurat na tych zawodników i trenerów padł wybór.



Od jakiegoś czasu śmiem twierdzić, że takie plebiscyty nie mają zbytnio sensu. Dlaczego? Już wam odpowiadam.

Obecnie poziom piłki nożnej tak się wyrównał, że ciężko jest wskazać tego najlepszego. W ogóle co to znaczy być najlepszym piłkarzem? Ostatnimi czasy, utarło się, że najlepszy piłkarz to ten strzelający najwięcej bramek, grający efektywnie i efektownie. Jednak nie do końca się z tym zgadzam. Każdy może na swój sposób definiować to pojęcie. Bo dla jednych najlepszy to taki, który kapitalnie gra w obronie i pozwala, aby jego koledzy w ataku mogli zająć się zdobywaniem bramek. Dla drugich najlepszy to taki, który rządzi na boisku od jednej do drugiej bramki, dusza drużyny. Dla kolejnych najlepszy to taki, który cudownie asystuje. Dla jeszcze innych najlepszym będzie ten, który potrafi tworzyć atmosferę, potrafi się poświęcić dla drużyny i porzucić swoje rekordy.

Szanuję i podziwiam grę zarówno Ronaldo, Messiego jak i Neuera. Każdy z nich wprowadził do piłki coś cennego. Ronaldo utożsamiany jest choćby ze swoim popisowym „spadającym liściem”. Messi? Kapitalne dryblingi. Neuer, według mnie,  stworzył nowy sposób spojrzenia na pozycję bramkarza. Jednak są też inni kandydaci, którzy wprowadzili do piłki coś swojego, coś co tę piłkę rozwinęło. Oni są pomijani.

Inny aspekt, na który warto zwrócić uwagę to sprawa drużyny. Nikt nie wie jakby prezentował się Messi czy Ronaldo w innej drużynie, w której gra nie kręciłaby się wokół ich osób. Oczywiście oni w jakiś sposób na to zasłużyli, że znaleźli się w takiej a nie innej drużynie. Jednak chętnie zobaczyłbym ich  gdzie indziej. Jestem wręcz pewny, że nie byłoby wtedy już tak kolorowo.

Najlepszy trener? Gratuluję trenerowi Loewowi. Tylko tak na głupi, chłopski rozum. Jako trener kadry otrzymał on zawodników, którzy rozegrali sezon w swoich klubach, i to tam głównie wypracowali swoją formę. I na podstawie tej formy on wybierał zawodników do swojej mistrzowskiej drużyny. Więc to zasługa Guardioli, Kloppa, Ancelottiego, Wengera że poszczególni zawodnicy byli w takiej formie. A on po prostu ich dyspozycji nie zepsuł, za to zostaje się najlepszym trenerem?

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na wieloaspektowość sukcesu w sporcie. Aby osiągnąć sukces musi zostać połączonych ze sobą kilka czynników. Wizja trenera musi zgadzać się z charakterystyką zawodników, drużynę muszą omijać kontuzje, potrzebne jest trochę szczęścia, w drużynie musi panować dobra atmosfera, aspekty pozasportowe itd. Jeśli jeden z tych trybików przestanie działać, automatycznie wszystko zaczyna przysłowiowo mówiąc „siadać”. I choćbyś się wtedy nazywał Ronaldo, Messi, Nowak czy Kowalski nie zostaniesz najlepszym.

Nie chcę tutaj podważać klasy tych zawodników, czy trenerów. Uważam tylko, że takie plebiscyty są trochę niesprawiedliwe, bo wybranie tego najlepszego jest, rzekłbym, jak przysłowiowe trafienie „6” w Totka.

Paweł.

foto: http://i1.eurosport.com/2014/12/01/1363354-29261032-1600-900.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz