sobota, 10 stycznia 2015

Warto wierzyć w … życzenia! Polacy Mistrzami Świata!


Dwa dni temu w moim pierwszym poście, życzyłem sobie.. „Żeby tenisiści miotali swoimi forhendami, backhandami, returnami!” I szczerze wierzyłem w to życzenie! Jednak nie myślałem, że spełni się aż tak szybko. :)


Puchar Hopmana to turniej uznawany za nieoficjalne mistrzostwa świata zespołów mieszanych. Turniej co roku odbywa się w mieście Perth w stanie Australia Zachodnia. Rok temu nasza para (Radwańska-Panfil) poległa dopiero w finale. W tym roku było inaczej!

Wygrany mecz z Australią 3:0, z Wielką Brytanią 2:1 oraz porażka z Francja 1:2 to bilans polskiego miksta w grupie, który dał im awans do wielkiego finału! A tam czekali niezwykle mocni Amerykanie!

Potyczkę obu mikstów rozpoczął pojedynek Pań, w którym to Agnieszka Radwańska PIERWSZY raz w historii, podkreślam PIERWSZY! Pokonała Serenę Williams! Do tej pory udało jej się z nią ugrać ledwie jednego seta w ośmiu oficjalnych spotkaniach. Więc nie trzeba dodawać jak niespodziewana jest to wygrana. Jednak o tym, jak wielka i mistrzowska, już trzeba trąbić! Radwańska w kapitalny sposób rozprawiła się z młodszą z sióstr Williams, w trzecim secie oddając jej tylko jednego gema!

Następnie na kort wyszli panowie i tutaj już nie było tak kolorowo. Jerzy Janowicz poległ w meczu z Johnen Isnerem 0:2. Do zwycięstwa nie zabrakło wiele, ponieważ pierwszy set przegrany został po morderczym tie-breaku (10:12), a drugi set 4:6. Natomiast porażka to porażka. Co napawało mnie optymizmem to postawa Janowicza, który był bardzo mocno zdeterminowany! A ta porażka jeszcze bardziej go wzmocniła! Wszystko miało rozegrać się w mikście...

… a w nim Polacy dali pokaz gry zespołowej! Z uśmiechem na twarzy nie dali żadnych szans swoim przeciwnikom! A „szefowa” Radwańska cały czas trzymała rękę na pulsie i nie pozwalała Janowiczowi zbyt wysoko odlecieć. Nawet spięcie z sędziną nie sprawiło, że Janowicz obniżył swój poziom gry czy zdekoncentrował się. A często mu się to zdarzało (!), natomiast działo się to w przypadkach kiedy grał sam a nie z Radwańską. Może Agnieszka powinna zostać jakąś mentorką Janowicza?! Muszę im to podsunąć!

Jedna z ”oficjelek” w trakcie ceremonii kończącej turniej rzuciła: „Well done Polska!” Zgadza się! Well done! Wierzcie w życzenia!

Piona! 

Paweł. 

foto: http://londynek.net/image/jdnews-agency/2191248/8133-201410011206-lg2.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz